Drogi studencie pierwszego roku! Jeśli nie wiesz, co można kupić za żetony, gdzie udać się po „duże z serem”, a na mapie wciąż szukasz ulicy Kebabowej, Alfabet Studenta UMK to coś dla Ciebie!

 

Abolicja – niegdyś obowiązkowy punkt →juwenaliów. Dyrektor BU tupnął nogą i przerwał wielowiekową tradycję studenckiego „po co mam się fatygować, w juwenalia odniosę wszystkie”.

„Adaś” – bar w Bibliotece Głównej (zarazem imię jego właściciela). Niech nie zmylą Cię tłumy studentów zmierzających w stronę biblioteki koło południa. Większość z nich nie idzie tam po książki, ale po →„duże z serem”.

Akademik – „akademiec”, Dom Studencki (tak nikt nie mówi). Miejsce, z którym związana jest większość legend studenckich. Zimą akademik rozpoznajemy po jedzeniu na parapetach, latem – po studentach na parapetach.

Basen na campusie – nie dziw się, że nie ma w nim wody. Jest wlewana dopiero w czerwcu, po juwenaliach, gdyż śmieci i potłuczone szkło zdecydowanie łatwiej się zbiera niż łowi.

BHP, szkolenie biblioteczne – brzmi, jak coś mało ważnego. Nie daj się zwieść! Nie zaliczając jednej z tych rzeczy, nie ukończysz studiów.

BU – Biblioteka Uniwersytecka, chociaż nazywana przez wszystkich Główną. Są w niej miejsca, w których będziesz bywał często (bar „Adaś”), rzadko („wolny dostęp”) oraz takie, w których Twoja noga prawdopodobnie nigdy nie postanie (Czytelnia Zbiorów Specjalnych).

Campus – Osiedle Uniwersyteckie. Mieści się tam rektorat, basen i większość wydziałów (oprócz m.in. WPiSM-u). Można napotkać wiewiórki żywiące się odpadami wyrzucanymi z okien akademików.

Collegium Humanisticum – Jeśli jesteś w CH pierwszy raz, nie kombinuj, nie unoś się męską dumą – zapytaj w recepcji o to, czego szukasz, bo sam na pewno tam nie trafisz.

Ćwiczenia – albo „ćwiki” (wychodzi z użycia). Trzeba chodzić. Możesz nie przyjść dwa razy, góra trzy, ale żeby je zaliczyć u pobłażliwego prowadzącego, starczy, że będziesz obecny na połowie zajęć. Laboratorium i translatorium to także ćwiczenia i rządzą się tymi samymi prawami.

Deszcz – obowiązkowo w juwenalia, pewniejsze niż śmierć i podatki.

„Duże z serem” – spaghetti serwowane w „Adasiu”. Zdecydowanie najczęściej padająca tam fraza.

Dwója (2) – jeszcze niedawno się z niej cieszyłeś. Teraz gorszej oceny nie ma.

Dziekan – szef wydziału. Podpisuje decyzje o wpisie warunkowym na następny semestr. Krąży legenda, że kiedyś nie podpisał.

Dziekanat – „żeby coś załatwić, wchodź na kolanach!” (LINK dla niekumatych). Urzęduje w nim tzw. pani z dziekanatu (USOS Master).

Eduroam – studenci, którzy go mają, nie nudzą się na wykładach.

„Elanowcy” – nie lubią tych z Apatora i studentów.

Egzamin – teoretycznie tylko z wykładu. Może być ustny lub pisemny. W pierwszym terminie zdają go tylko ci, którzy nie mają życia, a przed egzaminem powtarzają, że nic nie potrafią i na pewno nie zaliczą.

Godziny dziekańskie – czas, w którym nie odbywają się zajęcia na Twoim wydziale.

Godziny rektorskie – czas, w którym nie odbywają się zajęcia na całej uczelni (właściwie dla Ciebie bez znaczenia, czy są to dziekańskie czy rektorskie).

Harmonijka” – potocznie o budynku przypominającym ten instrument. Chodzi o Collegium Maius… albo Minus. Wszystkim się myli. I dlatego właśnie „harmonijka”.

ITS, IOS, IPS – wszystkie te skróty oznaczają mniej więcej to samo. Ułatwienie dla tych, którzy nie mają kiedy chadzać na zajęcia. Czasem otrzymują dodatkową nieobecność, czasem w ogóle nie muszą się pojawiać, a czasem trafiają na wścibskich prowadzących.

Jamal – jeśli słuchasz tego zespołu, po studiach to się zmieni.

Jego Magnificencja – pieszczotliwie o →rektorze.

Jo – niezdefiniowana część mowy. Może wyrażać aprobatę bądź pogardę, albo cokolwiek innego. Często uzupełnia braki w słownictwie torunian.

Juwenalia – święto studentów, czyli niepohamowana libacja współfinansowana przez uczelnię i miasto. Żacy przebierają się zgodnie z ustaloną tematyką i dobrze się bawią. Natomiast, zgodnie z tradycją, „gimbusy” i licealiści w strojach księży, policjantów, pielęgniarek i koni żebrzą na skrzyżowaniach.

Kebabowa – w rzeczywistości Szewska. Ulica na Starym Mieście słynąca… sam zgadnij, z czego.

„Kocioł” – legendarny klub studencki „Kotłownia”. Zamknięty, a ostatnio reaktywowany. Jedni go kochają, drudzy nienawidzą, trzeci kochają, ale się nie przyznają.

„Koło” – „kolos”, kolokwium. Sprawdzian z ćwiczeń na koniec semestru. Często trudno odróżnić od →egzaminu.

„Kopiec” – potocznie o pomniku Kopernika na Rynku Staromiejskim. Wszyscy się tam umawiają na spotkanie. Nie ma to żadnego sensu, bo w rezultacie pod „Kopcem” zbiera się taki tłum, że nie sposób się odnaleźć.

Legendy studenckie – jest ich wiele i wciąż powstają nowe. Wszystkie są związane z akademikiem, alkoholem lub →„Kotłem”.

Logo UMK – kiedyś słońce, dziś sadzone jajko, tarcza, Pac-man… Po prezentacji nowego logo, kreatywności studentów nie było końca.

Małe z serem” – studenckie śniadanie w →„Adasiu”.

Notatki – obiekt pożądania leniwych studentów, żerujących na tych nielicznych, którzy chodzą na wykłady.

Od Nowa – klub studencki. Piwo droższe niż w „Kotle”.

„Ogun” – wykład ogólnouniwersytecki. Himalaje głupoty szkolnictwa wyższego. Każdy musi przez nie przejść, ale – jak to w Himalajach – łatwo nie jest. Studenci, którzy zasypiają na rejestrację „ogunów”, muszą dokonać wyboru pomiędzy wykładem z fizyki kwantowej, a „filozofią samotności”. Ci, którzy budzą się jeszcze później, mniej wybrzydzają, żeby nie zostać z wykładem po hiszpańsku czy włosku.

„Okienko” – przerwa między zajęciami. Możesz w tym czasie iść do „Adasia”.

Prawo – na UMK już nie prestiż. Każdy je studiował, studiuje albo będzie studiować.

Pusia – kotka biblioteczna. Sympatyczna, ułożona, od dobrej książki woli dobrą serdelkę.

Rejestracja – jeśli nie chcesz zaczynać poniedziałku o 8., a w piątek kończyć o 20. – nie przegap jej. Studencka przyjaźń kończy się właśnie tutaj. Ostatnia nadzieja (jak jednak zaśpisz) to toruńscy „Janusze biznesu”. Rejestrują się na zajęcia, na które nie zamierzają chodzić. Za flaszkę możesz kupić sobie wolny piątek.

Rektor – szef wszystkich szefów. Może ogłosić →godziny rektorskie.

„Repeta” – powtarzanie przedmiotu. Może nie piekło, ale na pewno czyściec. Ostatnia nadzieja. Jeśli nie pomógł drugi (trzeci) termin, warunek, poprawa warunku, możesz dalej uczestniczyć w zajęciach z Twoim rokiem i udawać, że nic się nie stało. A międzyczasie chodzić na feralne zajęcia z rokiem niżej i chwalić się studenckim doświadczeniem.

Rok – Twoja klasa. Ludzie, z którymi chodzisz na zajęcia i tacy, którzy są wyczytywani z list obecności.

Rubinkowo I – wprowadzają się tam studenci, którzy nie znają Torunia. Wszędzie daleko.

Rubinkowo II – jeszcze dalej – współczujemy.

Sesja – moment przejścia większości studentów w stan spoczynku. Czas na relaks, piwo i pierniki.

Sesja poprawkowa – inaczej „poprawka”, „drugie terminy”. Studenci przypominają sobie, gdzie jest ich wydział i chodzą do Głównej już nie tylko na obiady.

Skarpa – dzielnica za Rubinkowem II. Dalej już nic nie ma.

„Stypa” – stypendium. Może być rektorskie, socjalne bądź specjalne. Przeznaczenie dowolne!

Trzeci termin – teoretycznie i w USOS-ie nie istnieje.

Urlop dziekański – semestr lub rok przerwy w studiowaniu (za zgodą dziekana). Możesz w tym czasie pić, pracować albo urodzić dziecko.

USOS – najważniejsza rzecz w życiu studenta. Niektórzy twierdzą, że opanowanie go jest ważniejsze od nauki na egzamin. Wykładowcę może przegadasz, USOS-a – nie.

Warunek – drugi (trzeci) termin nie pomógł? Żaden problem! Najwyżej będziesz musiał odmówić sobie piwa i pierników.

„Wejściówka” – kartkówka. Ma mniejsze znaczenie od „koła”, teoretycznie jest sprawdzeniem wiedzy z poprzednich zajęć. Mało kto otrzymuje →„zalkę”.

WPiSM – państwo w państwie, uniwersyteckie Kosowo gdzieś przy Batorego. Co roku ktoś mówi: Wydział Politologii i Studiów Międzynarodowych zostanie przeniesiony na →campus.

Wykład – nie trzeba chodzić, choć niektórzy prowadzący mają odmienne zdanie. Możesz na nim robić notatki, jeść „duże z serem na wynos”, korzystać z →Eduroama.

Zajęcia – gdyby nie one, studia byłyby całkiem fajne.

„Zalka” – zaliczenie. Wymarzone zwieńczenie zajęć, może być nawet trója. Chyba że chcesz →„stypę”.

„Zerówka” – termin zerowy egzaminu. W praktyce oznacza to, że jednak niekiedy są trzy terminy, ale trzeba sobie zasłużyć chodzeniem na wykłady.

Żetony – studentowi przydzielane, aby mógł się zapisać na zajęcia z wf-u lub języka. Ilość ograniczona w obawie, że przepełnią się sale na lekcjach hiszpańskiego, a parki uprawiającymi nordic walking.