Katarzynki odprawiły z kwitkiem kolejnego rywala. Tym razem torunianki wygrały z drużyną King Wilki Morskie Szczecin 82-76.

Spotkanie nie należało jednak do najłatwiejszych i mogło przyprawić słabsze kibicowskie serca o palpitacje. Losy rywalizacji zmieniały się jak w kalejdoskopie, co najlepiej obrazuje fakt, że każda kolejna kwarta kończyła się prowadzeniem innej drużyny.

Po pierwszych 10 minutach lepsze były przyjezdne, które minimalnie prowadziły 18-21. Nie to jednak było najgorszą wiadomością dotyczącą początku spotkania, lecz fakt, że po zaledwie niecałych dwóch minutach z powodu skręconej kostki z parkietu zeszła Weronika Idczak. Brak ważnej zawodniczki tylko chwilowo zdemotywował gospodynie, które pozwoliły uciec Szczeciniankom na siedem punktów (7-14), po czym systematycznie rozpoczęły odrabiać straty.

Tak jak premierowa część była bardzo zacięta, tak pozostałe trzy to prawdziwy rollercoaster. Najpierw ze świetnej strony pokazały się Katarzynki, które wygrały drugą część 26-11 i na przerwę schodziły przy prowadzeniu 44-32. I kiedy wydawało się, że zwycięstwo jest praktycznie w garści obudziły się przyjezdne. Trzecia kwarta odbyła się zupełnie pod ich dyktando. Energa wyglądała fatalnie, zwłaszcza w bloku defensywnym, co najlepiej obrazuje sam wynik tej części: 10-31.

Podopieczne Elmedina Omanica, mimo sporej straty punktowej, postanowiły nie składać broni i w ostatniej kwarcie pokazały wielki charakter. Od pierwszej chwili rzuciły się do ataku na rywalki, wygrywając pierwsze cztery minuty 12-2. Tak dobry początek sprawił, że zawodniczki ze Szczecina straciły wszelką ochotę do gry i nie sprawiały zbyt wielkiego oporu. Energa wygrała ostatnią kwartę 28-13 i cały mecz 82-76.

Po meczu trener przyjezdnych nie ukrywał, że jest rozczarowany iż jego podopieczne nie zdołały wywieźć dwóch punktów z Grodu Kopernika: „Każdy zespół miał swoje dwie kwarty. Toruń był  po prostu skuteczniejszy w ważnych momentach. O wyniku zadecydowały przede wszystkim proste błędy. Wygrał bardziej doświadczony zespół, który potrafił to wykorzystać. Chciałbym pogratulować toruńskiej drużynie”.

Elmedin Omanic, szkoleniowiec Energi, wypowiedział się w bardzo podobnym tonie: „Trener Koziorowicz powiedział już praktycznie wszystko. Nie mam zbyt wiele do dodania. Od kilku lat mamy problem z środkową i tym razem nie było inaczej. Mam jednak nadzieję, że od przyszłego tygodnia będzie lepiej. Gratuluje mojemu zespołowi, że znów zagrał dobrze i potrafił „urwać” ten mecz, a zwłaszcza czwartą kwartę. Za tę trzecią im się dostanie już w poniedziałek. Gratuluje też ekipie ze Szczecina, która gra bardzo dobrze w ostatnich kilku kolejkach. Bardzo cieszę się z tej wygranej”.

Dla Katarzynek było to bardzo ważne spotkanie, ponieważ w przypadku porażki miałyby tyle samo punktów co dzisiejszy rywal. Wygrana pozwoliła umocnić się na trzecim miejscu, z przewagą dwóch punktów nad czwartym Artego Bydgoszcz i piątym Kingiem Wilki Morskie Szczecin. W najbliższej kolejce torunianki czeka bardzo ciężkie wyzwanie. 7 grudnia zmierzą się w Krakowie z miejscową Wisłą Can-Pack, drużyną, która w tym sezonie ligowym nie doznała jeszcze porażki.

ENERGA TORUŃ 82-76 KING WILKI MORSKIE SZCZECIN 

(18-21, 26-11, 10-31, 28-13)

Energa: L. Dixon (21), M. Vrdoljak (19), W. Idczak (0), E. Tłumak (18), J. Walich (4), P. Gulak-Lipka (5), J. Iamstrong (15).