Dzień dobry, w państwa centrum jest bomba! Za kilka minut nastąpi wybuch! Będzie masa trupów!

– Tyy, słuchaj, ktoś nam tu napisał, że znowu mamy bombę.

– Taa? Znowu jakiś kretyn stroi sobie żarty. Niech sobie wsadzi tę bombę w…

– Tak czy siak, trzeba zadzwonić na policję.

– Nie spiesz się stary, nie pali się.

Czy tak wyglądało dzisiejsze popołudnie w Centrum Handlowym „Atrium Copernicus”? Na pewno nie, ale kto wie, co się będzie działo przy podobnych sytuacjach w przyszłości. Bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że pod Copernicusa „podłożonych” zostanie jeszcze wiele bomb. Tym razem pracownicy zachowali się zgodnie z zasadami bhp i natychmiast po otrzymaniu faksu o bombie (faksu? Następnym razem ktoś nada sowę pocztową albo sygnały dymne) powiadomili służby ratownicze. Ale kto zaręczy, że za 9999 razem ktoś nie zbagatelizuje sygnałów o niebezpiecznym ładunku w galerii – który to alarm ten jeden jedyny raz okaże się prawdziwym? Błądzić jest rzeczą ludzką, tym bardziej, że po tych 9999 fałszywych alarmach ta „zabawa” może się srogo znudzić. Nie byłem dziś w Centrum, ale myślę, że spora część klientów zareagowała na konieczność ewakuacji jak większość torunian: znowu jakieś głupie żarty, a ja miałem dzisiaj zakupy zrobić, niech to szlag! Paniki na ulicach Torunia nie było…

Te głupie żarty na poziomie dna i wodorostów działają niebezpiecznie usypiająco. Dzięki nim zapominamy, że jednak czasami zamachy bombowe zdarzają się naprawdę. Terroryzm na świecie nie śpi, o czym co rusz przypominają serwisy informacyjne. Polska wydaje się być obecnie względnie bezpieczna, jeśli chodzi o zagrożenie ze strony światowego terroryzmu, ale czy kogoś trzeba przekonywać, że w działaniach psychopatów nie ma co szukać logiki? Zresztą, nie musi to być od razu smagły typek z Al-Kaidy. Wpisz w google „bomba domowej roboty przepis”, a otrzymasz ponad 600 tysięcy wyników. Punkowy zespół Alians śpiewał niegdyś prorocze:

Ale my mamy dla was coś nowego
Mamy bomby domowej roboty
Nie będziemy rwać kamieni z bruku
Nie będziemy niszczyć trotuaru
Mamy lepszy sposób aby wam pokazać
Prawdziwe oblicze koszmaru

Przepis na bombę z internetów, materiały pirotechniczne też można bez trudu kupić w sieci. Nietrudno mi sobie wyobrazić, że jakiś zwichnięty psychicznie człowiek, zafascynowany widowiskowymi dokonaniami terrorystów zechce pójść w ich ślady bardzo tanim kosztem. Tak właśnie nauczył się swojego „fachu” najsłynniejszy polski bomber ostatnich lat, Rafał K. z Krakowa, którego sprawą żyła Polska trzy lata temu. Bomby podkładał, bo „był sfrustrowany tym, że mu się nie wiedzie”. Motywacje mogą być różne – od życiowej frustracji, przez chęć zwrócenia na siebie uwagi. Portrety psychologiczne bomberów wskazują, że może nim zostać dosłownie każdy – sąsiedzi i znajomi Rafała K. uważali go za bardzo przyzwoitego i niekonfliktowego człowieka. Do szatańskiego pomysłu wystarczy jedna iskra – doniesienie o zamachu w telewizji, głupi filmik o domowej produkcji bomby na YouTube, czy właśnie fałszywy alarm w pobliskim centrum handlowym (czy nawet taki artykuł jak ten – miejmy nadzieję, że nie…)

Zatem bomby to nie tylko Palestyna, Dagestan i Irak. Równie dobrze zamiast w meczecie Bagdadzie eksplozja może nastąpić w Centrum Handlowym „Atrium Copernicus”. Bądźmy tego świadomi cały czas, i nie dajmy się uśpić kretynom, których żart jest w stanie rozbawić tylko jedną osobę na świecie – ich samych. 25 lat temu Jarosław Janiszewski z Bielizny śpiewał słowa, które nic nie straciły na aktualności w zupełnie nowej (?) rzeczywistości. Miejmy je w uszach za każdym razem, gdy alarm zakłóci nam rozkosz konsumpcji w centrum handlowym – bo jeszcze pewnie nieraz go, niestety, usłyszymy.

Kiedy spokojnie będziesz w knajpie jadł,
Myśląc o tym, co cię spotka wkrótce,
Ktoś do szatni na numerek swój
Powiesi szalik oraz trotyl w kurtce

Na razie giną ludzie gdzieś daleko,
Nie słychać tylko wybuchów w środku miast.
Tym razem żyjesz, nie jesteś kaleką,
Ale już wkrótce możesz stracić twarz.

[fot. atrium-copernicus.pl]