Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu prezentuje wystawę czołowego polskiego konceptualisty Jarosława Kozłowskiego. Na wystawie podziwiać możemy wczesne twory artysty z drugiej połowy lat 60., które nigdy wcześniej nie były prezentowane.

Należą do nich rysunki, asamblaże, obrazy, szkice oraz instalacje. Jak mawia artysta – na przełomie lat 60. oraz 70. mocno odczuwał niedosyt języka, wątpił w mowę sztuki. Twierdzi, iż jego konstrukcja jest bardzo ważna, ponieważ prowadzi do prawidłowego odbioru twórczości. Przede wszystkim rozważania na te tematy są głównym zagadnieniem wystawy. Dla Kozłowskiego bardzo ważna jest wizualizacja. Jej zadaniem jest szybkie dotarcie obrazu, który filtrowany jest przez wzrok do wyższych sfer wyobraźni. Dąży do tego, by za tym, co zwizualizowane krył się język twórcy, który usiłuje przekazać ważne informacje odbiorcy.

Pierwszy cykl prac, który spowodował moją dłuższą zadumę to asamblaże zatytułowane Obecny oraz Nieobecny. W asamblażu pt. Obecny, artysta wykorzystał drewniane belki, w których to wyciął prostokątny otwór, a w nich widoczne są zdjęcia jego oczu. Wpatrując się w niego, w wyobraźni pojawiły się obrazy znanych mi artystów, na których z osobna ukazuje się wzrok twórców skierowany wprost na mnie. Kozłowski w przemyślany sposób usiłuje przekazać odbiorcy kluczową wiadomość, którą zawarł w treści dzieła. Nawet za zwykłymi, drewnianymi belkami przytwierdzonymi do ściany, może kryć się coś więcej. Z kolei asamblaż pt. Nieobecny to kawałek przewieszonego białego materiału, pośrodku którego widnieje napis „nieobecny”. Obie prace są w stosunku do siebie czytelnie kontrastowe, podobnie jak ich tytuły. Jednak za każdą pracą kryją się symboliczne oczy twórcy, nawet, gdy nie są odebrane przez zmysł wzrokowy.

W pracach Kozłowskiego ukazanych na wystawie w CSW, widoczne są powiązania między słowem a wyobraźnią. Gdy porównamy koncepcję z otaczającą nas rzeczywistością, możemy zaobserwować, że przedmioty, z którymi mamy do czynienia na co dzień, zyskują zupełnie nowe znaczenie.

Moim następnym dłuższym przystankiem na wystawie była instalacja, która nosi nazwę Rozmównica. Są to dwa krzesła ustawione naprzeciwko siebie, a po środku umieszczony został czarny stół ze sporym lustrem. Ciekawe jakby to było, gdyby po drugiej stronie zasiadł nasz sobowtór. Na pewno każdy z nas zastanawiał się nad tym, czy gdyby miał okazję poznać siebie z innej strony, to uznałby, że jego zachowanie jest adekwatne do tego, w jaki sposób siebie odbiera, czy jednak widzi siebie w kompletnie innym świetle. Może warto jednak kiedyś usiąść przed lustrem, tak jak często siadamy naprzeciwko człowieka i urealnić nasze opinie dotychczas obecne w czeluściach wyobraźni. Kozłowski mówi, że bliskie mu jest przekonanie, iż „temu, co widzialne, dopiero zanurzona w rzeczywistości świadomość nadaje sens i znaczenie. Poprzez ten akt coś staje się ważne albo nie”.IMG_20151126_154616

Ćwiczenia z…, to następny punkt tworzący wystawę, który zainteresował mnie swoją prostą formą, za którą kryje się głębsza puenta. Powtarzalność pewnej czynności charakterystyczna jest dla estetyki, mierzenia, etyki, orientacji, lingwistyki, gramatyki oraz semiotyki – Kozłowski pokazując żmudne badania nad poszczególnymi zagadnieniami, podjął próbę wyrażenia tego, w jaki sposób on traktuje sztukę. Przeciwny jest bezkrytycznemu przyjmowaniu określonych norm, bo wszakże to zamyka drogę do wolnego, nieograniczonego rozwoju wyobraźni. Zdaniem Kozłowskiego, działalność artystyczna powinna być procesem poznawczym, który kształtuje się na drodze pełnej wątpliwości oraz prób, który nie ma konkluzji. Ćwiczenia z… są tylko wprawkami, wolnymi od wszelkich ograniczeń.

Warto też wspomnieć o akcji, która nosi nazwę Strefa Wyobraźni – przeprowadzona kilkadziesiąt lat w Koszalinie, Dreźnie oraz Osiekach, polegająca na oznaczaniu poszczególnych miejsc w miastach, tabliczkami z napisem strefa wyobraźni. To działanie było także dokonane w przestrzeni publicznej Torunia. Jak frapująco by było, gdyby tabliczki te mogły istnieć przez cały czas w każdym mieście Polski – dawałoby to ludziom sporo do myślenia.

Na koniec mojej opowieści o wędrówce po wystawie prac Jarosława Kozłowskiego, chciałabym  napomknąć o dokumentacji wideo performance’u pt. Continuum XXXVIII. To działanie performatywne rozpoczęte zostało w 1988 roku, prezentowane na każdej wystawie Kozłowskiego w ten sam sposób, zmienia się jedynie numeracja oraz miejsce i czas. Kozłowski nakręca budzik, który odmierza czas jego działania, zamalowuje całą powierzchnię tablicy białą kredą, po czym czyści ją gąbką oraz dłońmi, które zanurza w wiadrze wody. W całym przedstawieniu bardzo ważny jest czas schnięcia tablicy. Artysta mówi, że „schnięcie tablicy określa fizyczne trwanie w tej pracy”. Gdy tablica wyschnie, Kozłowski uderza o nią budzikiem. To całe poczynanie artysty od wielu lat powtarzane za każdym razem budzi w twórcy nowe doznania artystyczne.

Prace, o których wspomniałam, są tylko częścią wystawy Jarosława Kozłowskiego w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu. Zachęcam gorąco do osobistego zapoznania się z wystawą, albowiem tworzą ją dzieła, które wprowadzają odbiorcę w nowy, niezbadany wymiar, kształtują jego wyobraźnię, a przy tym rozwijają ją-jednak jako odbiorcy musimy tylko zburzyć mury , które budujemy nieświadomie w czeluściach naszej fantazji.

Jarosław Kozłowski, urodzony w 1945 roku w Śremie, nauczyciel oraz rektor na uczelni Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Poznaniu, obecnie profesor Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. Stypendysta The British Council oraz DAAD w Berlinie. Zajmuje się malarstwem, instalacją, performancem oraz książką artystyczną.

[fot.Sonia Jakubowska]