Niewiele wiadomo o obyczajach, wierzeniach, mitach i bogach Słowian. Nie jesteśmy nawet zdolni określić, skąd pochodzi nazwa ludu, z którego sami się wywodzimy. Słowianie zniknęli, jednak w wierzeniowości ludowej pozostało wiele przesądów i zabobonów, które mogą się wywodzić jeszcze z czasów, gdy na naszych ziemiach czczono czterogłowego bożka, a miejscami kultu były niebosiężne dęby.

Jedną z teorii o powstaniu nazwy Słowianie, przypisuje się wielkiemu wieszczowi narodu polskiego – Adamowi Mickiewiczowi. Według jednej z legend nazwę tę nadali im Rzymianie, którzy zetknęli się z plemionami podczas swych wędrówek bursztynowym szlakiem. W odróżnieniu od wcześniej spotykanych przez nich German, których język brzmiał jak bełkot, nowopoznane ludy potrafiły posługiwać się mową zrozumiałą dla zachodniej cywilizacji. Zatem nazwa Słowianie wywodzi się od „słowa” i oznacza tyle, co „znający słowa”. Oczywiście jest to tylko jedna z wielu teorii, z których żadna nie została potwierdzona, czy udowodniona.

Niewiele wiemy o naszych przodkach. W VI wieku pojawili się niewiadomo skąd, niczym „Filip z konopi”, zaludniając środkową i wschodnią Europę. Jednakże niecałe czterysta lat później ich system wierzeń i tradycji został prawie doszczętnie zniszczony przez postępującą z zachodu chrystianizację. Współcześni badacze starają się odnaleźć resztki tych mitów i wierzeń w naszej kulturze ludowej, która tak chętnie po dziś dzień zachowała w sobie pewne pogańskie zwyczaje.

Czy znacie powiedzenie „rzucać słowa na wiatr”? Powszechny dzisiaj frazeologizm oznaczający tyle, co obietnice bez pokrycia,a swój rodowód ma w pogańskich wierzeniach. Słowianie byli przekonani, że słowa-klątwy wypowiedziane na wiatr mogą zostać poniesione do znienawidzonej przez nie osoby i rzeczywiście przydać jej krzywdy. Dlatego też przestrzegano się przed wypowiadaniem klątw typu „a żeby ci krowa zdechła” lub „a żeby cię powódź zalała”, by nie sprowadzić jej również na swoje pola i zagrody.

Czerwone wstążki chroniące nas przed złym urokiem, towarzyszą nam często już od chwili narodzin. Babcie przypinają nimi medaliki nad łóżeczkiem, a mamy przewiązują nią poręcz wózka. Czemu? By chronić nas przed złym urokiem lub, jak to mówi się w niektórych regionach, „ociotowaniem”. Skąd jednak wywodzi się ten obyczaj? Czerwony to według wierzeń ludowych, kolor demonów, ma zatem za zadanie odpędzać je i chronić to, co znajduje się wewnątrz utworzonego z niego kręgu. Popularny przesąd, by nie ufać rudym, osobom również wywodzi się z ludowego przekonania, że blisko temu kolorowi do czerwieni, a więc i do demonów. Wiele młodych osób twierdzi, że to zwykły zabobon i nie można rzucić na dziecko uroku, który sprawi, że będzie chorowite, brzydkie lub związane z demonem. Jednak często kontynuujemy ten przesąd w dorosłym życiu – zakładając czerwoną podwiązkę na maturę lub przewiązując wstążką skrzynię biegów nowego samochodu.

Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego babcie nie pozwalają robić czegoś w kuchni podczas burzy? Z pewnością nie chodzi o porażenie prądem, w razie, gdyby piorun uderzył w dom. Według starych wierzeń nie powinno się zarabiać ciasta, ani piec go podczas burzy, gdyż ciasto się zepsuje i upadnie. Skąd wywodzi się ten przesąd? Pioruny były, jak w wielu innych kulturach, symbolem gromowładnego boga. Na terenach słowiańskich określano go mianem Peruna i był on jednym z najwyższych bogów, władcą piorunów i opiekunem wojów. Nic wiec dziwnego, że wszystko, co związane z błyskawicami, w dualistycznym świecie pogan, gdzie to co męskie jest dobre, a kobiece złe, przypisywano siłom męskim. Stąd też przekonanie o upadaniu ciasta podczas burzy – w czasie gdy panował męski bóg piorunów, nic, co robiłaby kobieta nie miało prawa się udać.

Istnieje jeszcze wiele przesądów i wierzeń ludowych, w których możemy doszukiwać się pogańskich korzeni. Poglądy o magicznych właściwościach pewnych ziół, czy drzew nie pojawiły się wśród naszych dziadków znikąd. Są to elementy wielowiekowych przekonań, ukrytych wśród chrześcijańskich obyczajów. Współcześnie, pomimo nikłej wiedzy o dawnych obrzędach, coraz częściej staramy się odbudowywać słowiańskie tradycje i rekonstruować dawne rytuały. Choć aktualnie najbardziej powszechnym świętem jest Noc Kupały, w zapiskach pochodzących z terenów dawnej Rusi, wynika, że na dzień 20 lipca przypadało święto Peruna. Tego dnia modlono się do boga piorunów o koniec dreszczów i burz oraz zesłanie wód do podziemi, skąd miały wspomagać wzrost zboża. Jak widać po dzisiejszej pogodzie, bóstwo okazało się bardzo wspaniałomyślne i po zesłaniu wczoraj obfitej ulewy, podarowało nam piękną pogodę, która oby utrzymała się jak najdłużej.

[fot. Wikipedia.pl]