Miałem napisać o czymś innym, przyjemniejszym, ale kiedy zobaczyłem ten artykuł, czy raczej komentarze pod nim zmieniłem zdanie.

Skrolując wczoraj Facebooka widzę nagle kotka. Rzecz zwyczajna w Internecie. W końcu po to on jest, żeby zamieszczać setki milionów zdjęć małych kotków. Kotek się zgadzał, miał zamknięte oczy, czyli dalej słodki. Jednak te zamknięte oczy pasowały do wymowy artykułu. A był on o zabiciu 9 małych kotów przez 78-letniego mężczyznę. Łopatą, po wrzuceniu do wykopanego specjalnie dołu. Później dół został przysypany. Dość powszechna praktyka na polskiej wsi. Przez to, że popularna oczywiście nie znaczy to, że usprawiedliwiona. Można byłoby nawet dzięki czyjejś (w końcu to starszy pan) pomocy znaleźć właścicieli albo w najgorszym przypadku puścić samopas. Czytam dalej, sprawcę odwiedziła policja, grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności. Wszystkiemu zaprzeczył, mimo świeżo przekopanej ziemi.

Sytuacja bardzo smutna. Taka, której lepiej sobie nie wyobrażać. Słusznie napiętnowane przez „Gazetę Pomorską” bestialstwo.

Spodziewacie się zapewne może nie wiadra pomyj, ale ostrej krytyki takich ludzi. Nie tym razem, pomimo że uwielbiam koty. Chodzi mi o coś całkiem innego. O falę komentarzy pod postem na Facebooku. Słowo fala w tym wypadku pasuje idealnie.

Istna fala nienawiści. Doliczyłem się 69 komentarzy. Dobrze, ludzie mają do wybuchów nienawiści absolutne prawo. Tylko dlaczego na forum publicznym używać przekleństw w bardzo niewyszukanej formie, mówiąc eufemistycznie. Nawet jeśli były samoocenzurowane kropkami. Nie można tego wyrazić w bardziej parlamentarny sposób? Istnieją chyba mniej wulgarne zwroty od „co za skurwysyn”. Pozwolę sobie bez kropek w środku wyrazu.

Mój idealizm szybko sprowadzam na ziemię. Taka specyfika Internetu, że można bluzgać na lewo i prawo bez konsekwencji. Zdaję sobie też sprawę, że w wielu przypadkach po prostu nie można oczekiwać więcej co do impresji własnych emocji. Przeszkadza w tym taki, a nie inny poziom prezentowany przez daną osobę. Może wyniósł to ze środowiska, w którym się obracał, może dalej obraca. Nieważne, nie chodzi o te osoby.

Administrator fanpage’a „Gazety Pomorskiej”, nawet jeśli wychowałby się w złej dzielnicy, na pewno używa kulturalnej polszczyzny, podobnie jak reszta redakcji. Powiedziałbym, że wszyscy oni żywią do niej szacunek. No właśnie, powiedziałbym, ale nie powiem.

Nie trzeba wcale cenzurować Facebooka i usuwać komentarze. Z wiatrakami nikt nigdy nie wygrał. Wystarczyłby zwykły komentarz ze strony „Gazety” „proszę wyrazić swój gniew bez używania wulgaryzmów”. Nie pojawiło się nic takiego i to już nie po raz pierwszy. Mam nadzieję, że się mylę i jednak pojawiają się tego rodzaju apele pod podobnymi tekstami. Obrywa się pedofilom, zabójcom, złym synom. Zawsze w podobny sposób.

Samonakręcający się mechanizm. Ja powiem „kur..”, osoba po mnie również. Doskonale wiem, że to świetnie zwiększa zasięg postów, liczbę lajków… i chyba dalej się łudzę, że mimo wszystko można tę sytuację zmienić. Takie historie się świetnie sprzedają i nie mówię, żeby o nich nie mówić. Tylko właśnie tak pielęgnuje się w ludziach nienawiść. Od prostego użycia słowa „skurwysyn”. Znowu bez kropek.

[Fot. screen fanpage’a „Gazety Pomorskiej”]