20 lipca Hard Rock Pub Pamela był miejscem wyjątkowego muzycznego wydarzenia – przed toruńską publicznością, na jedynym polskim koncercie w tym roku, wystąpił brytyjski zespół street punkowy, Angelic Upstarts. Wokalista tej legendarnej formacji, Thomas „Mensi” Mensforth (na zdjęciu po prawej) znalazł po koncercie chwilę specjalnie dla SpodKopca.pl, by opowiedzieć, między innymi, o swojej sympatii do polskiej Solidarności i o swoim najsłynniejszym fanie.

Często mówi się o Was jako o pionierach nurtu w punk rocku o nazwie oi, kojarzonego z ruchem robotniczym. Czujecie się częścią oi?
Zaczęliśmy jako punkowy zespół w 1977, nie byliśmy niczym innym, jak tylko punkowym zespołem. Nie byliśmy oi i nie jesteśmy. Byliśmy za to pierwszym prawdziwym, oryginalnym zespołem street punkowym, obok zespołu Cockney Rejects. Nie lubimy być wiązani z tym całym stuffem, zwanym oi. Jesteśmy zespołem punkowym i tyle.

Gracie od prawie czterdziestu lat. Czy twoim zdaniem w 2015 roku punkowcy wywodzący się z klasy robotniczej, niezależnie, czy nazwiemy ich punkami, street punkami czy oiowcami, mają powody do buntu?
Myślę, że nawet więcej powodów mają teraz, niż wtedy! Nic się nie zmieniło na lepsze – powiedziałbym nawet, że sprawy mają się gorzej. Punkowców jest jednak obecnie mniej. Nie aż tylu, ilu było kiedyś, kiedy punk był wielkim ruchem społecznym. Jesteśmy ruchem małym, ale nadal mamy w sobie siłę.

Angelic Upstarts są bardzo związani z Polską, ponieważ macie w repertuarze dwie piosenki o tym kraju – zadedykowane Solidarności Solidarity i Victory for Poland. Opowiedz, co zainspirowało cię do stworzenia utworów o Polsce.
Po prostu identyfikuję się z klasą robotniczą na całym świecie. Identyfikowałem się z walką Solidarności, ponieważ był to związek zawodowy robotników. Wciąż jestem zaangażowany w kwestię związków robotniczych. Tak więc wspieram zmagania związków wobec każdego reżimu, który je uciska.

Interesowałeś się w latach 80. tym, co działo się w Polsce?
Tak, śledziłem wtedy wiadomości dotyczące waszej walki, bardzo nas te sprawy zajmowały. Kilka lat temu przyjechaliśmy do Gdańska, zagrać koncert z okazji rocznicy zwycięstwa Solidarności (w 2009 roku, Angelic Upstarts zagrali, tak naprawdę, w Gdyni – przyp. mk).

Ale jesteś świadomy, że po zwycięstwie w Polsce, Solidarność, zdaniem wielu punkowców, zdradziła swoje ideały i stała się częścią systemu?
Tak, wiem, że stała się trucizną. Wtedy przestaliśmy ją wspierać. Tak często się zdarza z takimi ruchami. To samo było w Irlandii, z organizacją Sinn Féin, która przez lata walczyła ramię w ramię z IRA, by stać się częścią establishmentu. To absurdalne, że tak jak Solidarność przestali reprezentować klasę pracującą.

Jako fan The Smiths nie mogę nie zapytać o twojego kumpla Morrisseya, który jest podobno…
… naszym największym fanem (śmiech). Tak, to prawda. Znam osobiście Morrisseya, to jedyny w swoim rodzaju gość.

Wiedziałeś o tym, że na jednym z koncertów Morrissey grał na tamburynie, na którym napisał twoją ksywę?
Nie, nie wiedziałem (śmiech). To bardzo miłe z jego strony. Ja też bardzo lubię muzykę Morrisseya, podobnie jak The Smiths.

Jacy inni artyści należą do twoich ulubieńców?
The Clash, The Supremes…

The Supremes? To grupa soulowa…
Tak, ten zespół nie jest ani trochę punkowy. Ale nie słucham tylko punk rocka. Słucham każdego rodzaju muzyki.

Czy znasz jakieś zespoły z Polski?
Niestety nie.

Moim zdaniem Polska ma świetną scenę punk rockową. Musisz ją koniecznie poznać.
Ogromny ruch punkowy jest na całym świecie. Na przykład wielkie, świetne sceny istnieją na Filipinach, w Meksyku. Wspieram każdy ruch punkowy, który śpiewa o klasie robotniczej. Muszę więc posłuchać zespołów polskiej sceny, skoro tak ją chwalisz.

[fot. Agata Jankowska]