Ocena redaktora

8
Fabuła
8
Obsada
8
Reżyseria
7
Muzyka

Śluby Panieńskie, Przedwiośnie – Filip Bajon nie ma oporów przed tym, by sięgać po znane dzieła literackie. W swoich produkcjach próbuje udoskonalić to, co już okrzyknięte zostało klasykiem, a niedzisiejszej treści nadać zupełnie nowy, odświeżający charakter. Skutki takich działań bywają różne. Jak wyglądają w przypadku filmu Panie Dulskie? Przekonajcie się sami.

Panie Dulskie to swoistego rodzaju wariacja na temat dramatu Gabrieli Zapolskiej. Po wydarzeniach kończących książkę następują kolejne, a następne pokolenie Dulskich dopisuje do historii rodziny swoje własne wątki. Opowieść zaczyna się od niepozornego spotkania, podczas którego krzyżują się drogi Melanii Dulskiej (Maja Ostaszewska), początkującej reżyserki filmowej i przybyłego ze Szwajcarii Rainera (Władysław Kowalski), profesora psychiatrii. Wspólnie postanawiają oni przyjrzeć się historii rodziny Dulskich. Brak obyczajowych skandali, neutralność polityczna, dobre wychowanie – to przymioty, którymi właściciele kamienicy szczycą się od lat. Gdy jednak Melania zagłębia się w rodzinne pamiątki i zaczyna stawiać kolejne, coraz bardziej dociekliwe pytania, na jaw wychodzi tajemnica, o której wszyscy woleliby zapomnieć. Bo każda rodzina, nawet Dulscy, ma w szafie jakiegoś trupa.

Film Panie Dulskie stanowił dla mnie miłą niespodziankę. Trochę podobną do tej, gdy z pudełka wypełnionego niesmacznymi czekoladkami wyciągamy nagle tą jedną, wyjątkową, w ulubionym smaku. Podobnie w katalogu polskich komedii, których nie lubię i które nigdy nie potrafiły mnie rozbawić, znajduję film doskonale trafiający w mój gust. Produkcja Filipa Bajona śmieszy, a przy tym w ciekawy sposób odświeża dobre, choć trochę zapomniane dzieło polskiej literatury. Znana obsada aktorska, trafnie skonstruowane dialogi, piękne ujęcia Lublina w tle – po fiasku poprzednich filmów tym razem reżyserowi udało się wznieść na odpowiedni poziom.
ef7a4ed9-0c66-4a05-ba1c-26b12e5f7a0c

[foto. filmweb.pl]

Aniela Dulska, tytułowa postać z dzieła Zapolskiej, to silna i nieustępliwa kobieta. Żelazną ręką rządzi domownikami, ale także resztą zamieszkujących kamienice sąsiadów. Skandale zdusza w zarodku, problemy zamiata pod dywan, krewnych trzyma przy boku. W filmie Panie Dulskie w jej ślady idą kolejne przedstawicielki tej rodziny: córka (Katarzyna Figura) i wnuczka (Maja Ostaszewska). Choć pozornie zupełnie od siebie różne, łączy je trudny charakter i upór, głęboko zakorzeniony egoizm, całkowity brak empatii. Każdej z trzech bohaterek przyświeca inny cel, w dążeniu do niego stosują jednak te same, sprawdzone metody. Nie można nie zauważyć, że gra aktorska kobiecego trio to sukces sam w sobie. Janda, Figura i Ostaszewska prezentują widzom warsztat i umiejętności jakich dawno nie oglądaliśmy w tego rodzaju produkcjach. Charyzmatyczne, uzdolnione, świetnie zorganizowane – każda z nich w pojedynkę dałaby radę zachwycić publiczność. Siła obsady filmu Panie Dulskie kryje się jednak w tym, że zamiast wzajemnej rywalizacji panie postawiły na współpracę. I nie sposób oceniać je z osobna – każda zasługuje na laur uznania. W produkcji nie zabrakło także męskich bohaterów, ci jednak szybko przybladli przy boku ekspresyjnych koleżanek. Przystojny Zbyszko (Sebastian Fabijański), milczący Felicjan (Olgierd Łukaszewicz), prawie nieobecny Rainer (Władysław Kowalski) – ich występ na scenie był krótki i nieco niewyraźny, nie ujmuje to jednak nic z talentu i zaangażowania tych panów.

Wspominając o talencie i zaangażowaniu, trzeba także pochwalić samego reżysera – Filipa Bajona oraz asystujący mu zespół filmowców. Wykonali naprawdę dobrą robotę! Bo Panie Dulskie, oprócz ciekawej fabuły i dobrej obsady, cechują się wysokim poziomem technicznym. Sceny są dynamiczne, akcja zygzakami pędzi do przodu i nawet zakłócona chronologia nie zniechęca. Choć przyznam szczerze, że w początkowej części filmu ciężko mi było odgadnąć relacje pomiędzy poszczególnymi bohaterami oraz określić właściwą kolejność zdarzeń. Film rozgrywa się bowiem na trzech płaszczyznach: współcześnie, w czasach PRL-u oraz tej znanej z dzieła Zapolskiej. Natłok informacji i wydarzeń szybko jednak przestaje przeszkadzać, a zrozumienie filmu wcale nie należy do trudnych.

Panie Dulskie to udana komedia, która rozbawi zarówno męską, jak i żeńską część widowni. Podczas seansu warto jednak spojrzeć na film także pod nieco innym kątem. Pod zasłoną śmiechu i dowcipnych dialogów kryje się bowiem ważne przesłanie: dulszczyzna nie jest czymś co przemija. Zasiewana w każdym kolejnym pokoleniu sprawia, że nieświadomie idziemy w ślady naszych rodziców, opiekunów, dziadków.

gdzie: Kino Studenckie „Niebieski Kocyk” (ACKiS Od Nowa, Gagarina 37a)
kiedy: wtorek, 1 grudnia 2015
godzina: 19:00
bilety: 10 zł studenci/ 12 zł pozostali

[fot. filmweb.pl]