19 grudnia w klubie Dwa Światy oprócz Reshape i Drown My Day zagrała Materia. O fanach, koncercie, występach w telewizji i kolejnych odwiedzinach w Toruniu rozmawiam z Tadeuszem Piesiakiem, gitarzystą zespołu. 

 

W tle leci Offspring, mój rozmówca zaczyna śpiewać.

Materia inspiruje się Offspringiem? (śmiech)

TP: Wiesz co, jakoś podświadomie pewnie tak.

Wykładowcy z Torunia, którzy grają cyber punk mówią, że inspirują się Abbą…

TP: Ja w dzieciństwie byłem wielkim fanem Britney Spears i Christiny Aguilery…

To Wasz kolejny koncert w Toruniu, jak Wam się podoba miasto?

TP: Raz miałem okazję być w wysokim kościele gdzieś niedaleko stąd (Katedra św. Janów – przyp. red.) i był tam strasznie duży, stary dzwon! Adi nawet chciał nim zadzwonić, ale na szczęście się nie udało. Jakiś pan przybiegł i nas stamtąd wyprosił. Udało nam się jednak wejść na samą górę i obejrzeć panoramę… Bardzo fajne miasto, zajebiście to wygląda. Od razu przychodzą na myśl klimaty z Władcy Pierścieni.

Ostatnio jeździcie i gracie z Drown My Day. Jak Wam się z nimi występuje?

TP: Fajnie się gra z takimi zespołami. Dziś byłem najbardziej nimi zszokowany, tym jak niektóre motywy grają. Poza tym to są bardzo fajni kolesie i bardzo się cieszę, że dzisiaj spędzamy noc. (śmiech)

A Reshape?

TP: Reshape jest zajebistym zespołem. To są bardzo młode chłopaki ale jest w ich graniu doza tej autentyczności i świeża energia. Mam nadzieję, że wybiją się gdzieś daleko i będą grać na największych scenach.

Z tego co wiem to też próbowali dostać się do Must Be The Music, ale im się nie udało.

TP: My próbowaliśmy pięć razy.

I w końcu doszliście aż do finału.

TP: No my w ogóle przecisnęliśmy się dzięki Popielnikowi.

Chwytliwy kawałek…

TP: Niestety takie są prawa telewizji i na to tam patrzą. My mieliśmy kiedyś ten fart, że nagraliśmy Popielnika i nam się fajnie grało ten kawałek. To nie jest tak, że my zrobiliśmy go na potrzeby programu, bo graliśmy go już kilka lat wcześniej. Na castingu poprosili nas o jakiś cover, żeby połączyć metal z czymś co ludzie znają. No i Marciniak, nasz bębniarz, wpadł na pomysł, żeby właśnie tego Popielnika zagrać. Zagraliśmy i jakoś poszło.

Nadal lubicie z nim występować?

TP: Trochę już nam się przeżarło. Różnie to jest z kawałkami na koncertach. Bywa tak, że znany i dobry numer wychodzi średnio, a czasem kawałek po którym byś się nie spodziewał, że wyjdzie dobrze wychodzi zajebiście. Bardzo trudno to przewidzieć.

Titus z Acid Drinkers występował w Super Starciu (nowy program TVP – przyp. red.), Wy byliście w Must Be The Music. Dużo osób dość negatywnie wypowiada się o takich inicjatywach, wśród nich są także Wasi fani. Jak się odnosicie do tego typu zachowań?

TP: Jeśli chodzi o nas i o Must Be The Music to graliśmy swoje numery. Nikt nam niczego nie narzucał i tak jak tutaj robiliśmy koncert. Graliśmy po prostu to co gramy i nie widzę żadnego powodu by mówić, że się sprzedaliśmy. Wiadomo, że to nie jest to samo co koncert metalowy, ale robimy wszystko, żeby wypłynąć z tą muzyką i żeby najzwyczajniej być dużym zespołem. Każdej kapeli na tym zależy. Przy takiej szansie, że może cię zobaczyć kilka milionów ludzi w jednym momencie, żaden zespół nie powinien się zastanawiać. Wychodzisz i grasz swój numer. I to się liczy. (…) Co do Titusa – koleś jest wyluzowany i robi to po prostu dla jaj, bo ma do siebie dystans.

Ktoś kiedyś powiedział, że człowiek, który osiągnął już tyle co Wojciech Mann, Kasia Nosowska czy Titus, może sobie pozwolić na takie rzeczy, jak występowanie w tego typu produkcjach (Kasia Nosowska i Wojciech Mann byli w jury programu Super Starcie – przyp. red.).

TP: Jeśli mają tylko na to prawdziwą wewnętrzną ochotę, jeśli tego chcą z głębi serca to powinni to robić.

Jak oceniasz publiczność na dzisiejszym koncercie? Frekwencja chyba nie dopisała, ale ludzie dobrze bawili się pod sceną…

TP: Na pewno będę miło wspominał dzisiejszy występ. Przede wszystkim fajnie mi wszystko brzmiało a dla mnie jednak to jest priorytet. Często bywało tak, że na nikt się nie bawił, a na koncercie było kilkanaście osób, ale jeśli dobrze to brzmiało, to wiedziałem, że tym ludziom to się podoba i miałem z tego zajebistą radochę. Tak samo jak dzisiaj.

Powiedzieliście ze sceny, że nie interesuje Was to, że ktoś ściąga Wasze kawałki z internetu, bo liczy się dla Was odbiorca na koncercie… Naprawdę tak myślicie, czy było to działanie pod publikę?

TP: (śmiech) Mamy takie czasy jakie mamy. Muzyki słucha się przede wszystkim przez internet i nie mam zamiaru nikogo za to krytykować, bo sam przecież słucham muzyki w internecie. Jeśli jednak jestem na koncercie i mnie ten zespół porwie, to idę i kupuję płytę, żeby dać temu artyście wsparcie. No i ta muzyka z tej płyty mi potem lepiej brzmi (śmiech). Wiem, że to kompletny bezsens, bo jak ściągniesz tę płytę to ona tak samo gra, ale jak kupisz ten album i byłeś na koncercie i czujesz, że dajesz zespołowi jakieś minimalne wsparcie, to tego się fajnie słucha.

Ostatnio wypuściliście nowy kawałek. Kiedy następna płyta?

TP: Nie będę mówił kiedy, bo nie wiem. Mam jeszcze jeden numer nagrany u siebie w domu i chciałbym na razie go zrobić, wtedy będziemy mieli muzycznie zrobiony materiał. Ale nie lirycznie. Do tego trzeba będzie wymyślić wokal, napisać teksty, także nie mam pojęcia kiedy to będzie. Robimy to zdecydowanie bez pośpiechu, nic nas nie goni. (…) Zanim wydamy płytę chcemy wypuścić jeszcze jeden singiel i do niego chcemy zrobić klip. Poza tym nic nie wiadomo.

 

[fot. D. Ostrowski]