Kumulacja pozytywnej energii w jednym miejscu. Toruński koncert Sarsy zdecydowanie taki był!

Marta Markiewicz, bo to ona ukrywa się pod pseudonimem Sarsa, dała w Od Nowie udany koncert do tego stopnia, że półtorej godziny minęło w mgnieniu oka. Chyba wszyscy bez wyjątków czuli ogromny niedosyt. Nie ma co się dziwić. To kompletna artystka która nie skupia się na sobie podczas koncertu (wystarczyła jej butelka wody oraz wiatrak na scenie), lecz na fanach. Dla nich zaśpiewała swoje największe hity oraz „wspomnienie” z początków kariery. Artystka zagwarantowała pełen wachlarz emocji. Od nostalgii i delikatnych dźwięków po kawałek, który pozwala pozbyć się jej negatywnych emocji. Ponadto przygotowała nagrodę niespodziankę, dla osoby która podczas jednej z piosenek zrobi „najlepsze” zdjęcie i podzieli się z nim na Instagramie. Nie wiadomo, kiedy granica między sceną a widownią zatarła się. Niemal wszyscy na zaproszenie artystki powędrowali pod scenę. W gronie tym było wielu młodszych miłośników Sarsy. Od jednego z nich dostała rysunki, które mają powędrować na jej lodówkę.

Koncert można opisać jednym słowem: „torpeda”. To nieprawdopodobne, że artystka ma tyle siły w głosie, co wzbogacone jest prawdziwą skromnością, szacunkiem do współtwórców koncertu oraz wiernych słuchaczy, których wielu od razu rozpoznała. Widać przez to, że nie zatraciła się w show biznesie i ma zdrowe podejście do otaczającego ją świata i ludzi.