Soniamiki, czyli Zosia Mikucka to objawienie na scenie alternatywnego popu. Niedawno zachwyciła słuchaczy albumem Federico, inspirowanym twórczością legendarnego włoskiego reżysera Federico Felliniego. O swoich filmowych inspiracjach, opowiadaniu bajek na koncertach i rozmawialiśmy z Soniamiki przed jej koncertem w toruńskim klubie Dwa Światy.

Gdybyś miała taką możliwość, w jakim filmie Federico Felliniego chciałabyś zagrać?
Albo w Osiem i pół, albo jakąś epizodyczną rolę w La Stradzie. Te role byłyby chyba najbezpieczniejsze, bo wszystkie pozostałe filmy Felliniego mogłyby mnie „narazić” na jakąś bardzo dziwną rolę (śmiech).

Czym zasłużył się u Ciebie włoski reżyser, że uczyniłaś go patronem płyty?
Chyba tym, że bardzo dawno temu mocno pokochałam jego twórczość i to nie zgasło. Zdarza się, że zachwycam się jakimś artystą przez jakiś czas, ale to uczucie po latach słabnie. W przypadku Felliniego jest przeciwnie, od wielu już lat jest moją ogromną inspiracją. Jego filmy są bardzo autorskie, wyraźnie tam widać piętno jego osobowości. A przy tym są zupełnie niepowtarzalne, każdy jest inny. Inspirują mnie zresztą nie tylko filmy Felliniego – także to, jak postrzegał życie, cała jego osobowość twórcza.

Fellini to reżyser kojarzony z pewną specyficzną estetyką. Czy dla ciebie jako artystki wizualnej ten aspekt jego twórczości również ma znaczenie?
Ogromne! Uwielbiam jego scenografie, które naśladują rzeczywistość. W jego filmach są sztuczne morza, pustynie, zwierzęta – można przedstawić je pomocą prawdziwych, ale Fellini wolał tworzyć całą rzeczywistość. Tworzył światy, które można narysować.

Teksty utworów na płycie Federico jednak nie odwołują się bezpośrednio do filmów Włocha. W jaki sposób zainspirował on płytę?
To nie jest tak, że płyta jest dla Felliniego albo o Fellinim. Piosenki ani muzyka nie są o nim. Po prostu umieściłam album w krainie Felliniego.

Na płycie znalazł się jednak utwór Złote życie. Chyba każdy fan włoskiego reżysera od razu skojarzy sobie ten tytuł ze Słodkim życiem, jednym z największych jego filmowych arcydzieł.
Jesteś drugim dziennikarzem, który zwrócił na to uwagę i mnie to bawi, bo zupełnie o tym nie myślałam nadając taki tytuł. To czysty przypadek. Pierwotny tytuł był Golden Years, to bardziej odnosiło się do piosenki Davida Bowiego. Zmieniłam go, by nie brzmiał tak samo jak u Bowiego, a polski tytuł wyszedł jak La Dolce Vita. Zrobiło się ciekawe kółko.

W „fellinowskiej” konwencji utrzymany jest też niezwykły teledysk do Fantazi, pełen surrealistycznych obrazów.
Wymyśliłam taki teledysk, który miał kojarzyć się ze światem baśni – Akademia Pana Kleksa, Niekończąca się opowieść, Alicja w krainie czarów. Miałam ogromną frajdę z pracy nad klipem, bo dużo rekwizytów zrobiłam sama. Wymyśliłam teledysk sama, ale pracowało przy nim wiele osób. Rekwizyty przygotowała Sophie Kula, zdjęcia robił Yori Fabian. W roli statystów wystąpili moi przyjaciele. Tworzenie tego klipu to był magiczny moment.

Wspominasz o Kleksie i Alicji. Inspirują cię baśnie?
Nie chciałam, by to się kręciło tylko wokół baśni dziecięcych, ale to dobry punkt wyjścia. Kiedyś pisałam opowiadania, które opowiadałam na koncertach, między innymi o Midenie i Laurze poszukujących skarbu. Płyta też się wokół tej historii obraca, bo lizak z diamentem, który pojawia się w teledysku występuje też w opowiadaniach. Ostatnia piosenka na płycie, M&L to opowiada właśnie o Midenie i Laurze. Świat bajek, także tych dla dorosłych, którzy mają w sobie coś z dziecka jest dla mnie wielką inspiracją. Kraina bajek to kraina tej płyty.

Skąd pomysł, by opowiadać bajki na koncertach?
Tak sobie po prostu wymyśliłam. Pewnego dnia przyszło do mnie, że chcę zacząć opowiadać te historie. Bo wokół moich piosenek snuje się baśń, właściwie niekończąca, bo wciąż powstają nowe odcinki.

Może kiedyś wydasz swoje opowiadania w formie książki?
Nie miałabym na tyle odwagi, by wydać książkę, bo nie mam poczucia, że to jest na tyle doskonałe literacko, by pojawiło się w tej formie. Nie czuję się pisarzem, ale na pewno byłoby to miłe, by mieć własną książkę.

Niewielu polskich muzyków jest tak wszechstronna jak ty – komponujesz muzykę, jesteś artystką wizualną, sama reżyserujesz teledyski, piszesz opowiadania. Która dziedzina twrórczości jest tobie najbliższa?
Różne środowiska tworzenia mi są potrzebne, bo z jednego czerpię energię do tworzenia do drugiego. Gdy robię rzeczy wizualne, to muszę się wesprzeć tworzeniem dźwięku i odwrotnie. Minus jest taki, że nie mogę w stu procentach oddać się jednej rzeczy, ale tak to u mnie już jest.

Wciąż promujesz album z krainy baśni Felliniegoale czy wiesz już, co słuchacze będą mogli znaleźć na kolejnej płycie?
Muzykę (śmiech). Następna płyta na pewno będzie z muzyką, to mój plan na czwartą płytę.

[fot. materiały prasowe]