Generalnie to podsłuchiwać nieładnie. Brzydki nawyk. Ale co innego szklanka do ściany i jazda inwigilować sąsiadów, a co innego wsłuchanie się w prowadzoną w miejscu publicznym na cały głos konwersację. Autobusy, tramwaje, przystanki, dworce, wydziały, sklepiki – miejsc, gdzie można usłyszeć bezcenne rozkminy jest co niemiara. My, dziennikarze (^^) uwielbiamy wsłuchiwać się w vox populi. Dzięki temu wiemy, co gryzie ich, Ciebie, mnie. Społeczeństwo. Nie możemy przejść obojętnie wokół problemów ludu. Dlatego uruchamiamy nowy cykl, „Spodsłuch”. Czyli prawdziwe problemy prawdziwych ludzi, wygłoszone publicznie, zgodnie z zasadą słynnego obywatela naszego miasta „BO MNIE BOLY, NIE?”

Dziś dzielimy się z wami tym, co podsłuchaliśmy w tym tygodniu w autobusie legendarnej linii numer 15. Bardzo ciekawy dialog dwóch młodych pań, z bardzo trafnymi konstatacjami.

 No, ale po co wprowadzili te przyciski w autobusach? Że drzwi trzeba samemu sobie otwierać? Że niby „wygoda dla pasażera”. Co to za wygoda, trzeba tego guzika po całym autobusie szukać. My, młodzi, to jakoś ogarniemy, ale starsi nie wiedzą co robić, tylko stoją i patrzą na te drzwi. Poza tym, jak jest gorąco jak cholera w autobusie, to chociaż się trochę przewietrzy, jak się wszystkie trzy pary drzwi otwiera. A tak to będziemy jeździć taką konserwą, aż strach co to będzie latem.

Od 1 marca MZK raczy nas rewolucyjnym systemem Indywidualnego Otwierania Drzwi przez Pasażera. Czyli drzwi autobusu otworzą się tylko wtedy, kiedy naciśnie się specjalny guzik z zewnątrz bądź wewnątrz autobusu. Program testowany był w linii numer 11, a pod wpływem pozytywnych opinii pasażerów rozszerzony został na linię 15. MZK twierdzi, że system wprowadzony został w związku z licznymi pytaniami pasażerów o możliwość indywidualnego otwierania drzwi w pojazdach. Równie zabawnie wypada tłumaczenie, dlaczego owa innowacja się w miejskich pojazdach pojawia: w celu zwiększenia komfortu podróżowania i ograniczenia wychładzania pojazdu podczas postoju.

No dobrze, to ma sens. Ale zimą. Tymczasem nieubłaganie zbliża się lato, kiedy dodatnia różnica temperatury wewnątrz pojazdu w porównaniu z tym, co na zewnątrz przestanie być czymś fajnym. Prawda, MZK dodaje w oświadczeniu: system ma na celu ograniczenie nadmiernego nagrzewania pojazdów klimatyzowanych w czasie miesięcy letnich. Jak to będzie wyglądać w praktyce? Mimo tej klimatyzacji wszyscy dobrze wiemy, że piętnastka jest autobusem, w których w ciepłe miesiące dochodzi do bardzo bliskich kontaktów międzyludzkich w gorącej atmosferze. I choćby dla wpuszczenia trochu świeżego powietrza można by otworzyć te cholerne drzwi. Nie przekonuje mnie zatem argument o komforcie jazdy.

Inna rzecz – jazda z IODPP jest raczej w tej chwili źródłem frustracji, bo jak słusznie nasze bystre panie zauważyły, ludzie nie zawsze ogarniajo przysłowiową kuwetę. Ja sam, chociaż chyba można mnie jeszcze zaliczyć od biedy do kategorii „my młodzi”, niekiedy nie ogarniam. Gdzie ten cholerny guzik? Halo, proszę nie odjeżdżaaaać!