Podczas Forte Artus Festival odbędzie się spotkanie z aktorką, której filmografię znają dwa pokolenia. To dojrzalsze kojarzy ją z serialu „W labiryncie”, a młodsze z „Placu Zbawiciela” czy „Papuszy”. Jowita Budnik zagości w Dworze Artusa 8 października.

Wszystkie role, w jakie wciela się Budnik są wymagające i sugestywne. Wszystkie zmuszają do głębokiej analizy psychologicznej bohatera, a często i do trudnej oraz długiej (jak do filmu „Papusza”) charakteryzacji. A wszystko po to, by być autentycznym.

Mówi się o niej, że jest „bumerangiem polskiej kinematografii”, bowiem co kilka lat powraca przed ekran ze znakomitą rolą. Niby nie grywa często, ale co jakiś czas przytrafia jej się kreacja, o której mówią wszyscy. Sama przyznaje –pojawiam się i znikam, choć tak naprawdę cały czas jestem. Przygodę z kinem rozpoczęła w wieku 12 lat, swych sił próbowała także jako managerka Joanny Brodzik, jednak przełomowym momentem w jej życiu okazało się spotkanie z Joanną i Krzysztofem Krauze. To z myślą o Budnik, napisali scenariusz filmu „Plac Zbawiciela”, następnie zaś powierzyli jej główną rolę w filmie „Papusza”.

O przygotowaniach do pracy przed kamerą, o fizycznych i psychicznych poświęceniach dla odtwarzanych kreacji, o roli w nowym filmie duetu Krauze i o ostatniej podróży do Afryki porozmawia z Jowitą Budnik toruńska dziennikarka Paulina Błaszkiewicz.