„Widzimy się pod Kopcem”, „Ale jestem głodny, dawaj na Kebabową”, „Idziemy na lody do Lenka” – każdy z nas słyszał, albo sam wypowiadał te teksty tysiące razy. Najbardziej typowe zwroty używane przez mieszkańców Torunia zebrał w jednym filmiku absolwent kulturoznawstwa na UMK, Rafał Wyrzykowski. Film „Typowy Torunianin, czyli co się mówi w Toruniu” od wczoraj osiągnął kilka tysięcy odtworzeń na YouTube. Autor nowego hitu internetu specjalnie dla nas opowiedział o jego kulisach.

Skąd pomysł na filmik, który już zagościł na setkach facebookowych tablic mieszkańców Torunia?
Uczyłem się obsługi programu do obróbki wideo, Sony Vegas, i nie chciało mi się pracować na sucho, czyli na jakimś przykładowym materiale. Wolałem działać na żywym organizmie, więc potrzebowałem jakiegoś materiału. Potrzebowałem pomysłu, więc myślalem i myślałem… Tak minęły 3 dni, aż w końcu kompletnie niespodziewanie zapaliła się mi się żarówka nad głową i 15 minut później miałem już gotowy cały scenariusz. Serio! W 15 minut rozpisałem kilkadziesiąt scenek. To się chyba nazywa wena! Pomysł narodził się kompletnie przypadkowo, sam nawet nie wiem w jaki sposób. Czy oglądałem akurat coś na YouTube? Nie pamiętam. Mam kompletne zaćmienie odnośnie tego momentu. Wiadomo, że formuła „Typowego” jest powszechnie znana, np. dzięki chłopakom z Abstrachuje, więc w ogóle się nad nią nie głowiłem, wystarczyło napisać scenariusz, który skonsultowałem z paroma osobami, ale najważniejsze, że sam miałem do niego przekonanie – i już. Iść i robić.

Czy miałeś już na koncie takie produkcje, czy to jednorazowy „strzał”?
Wcześniej nakręciłem już co prawda jeden filmik (to imitacja Turbokozaka – programu piłkarskiego z Canal +), ale umówmy się – to było dobre dla grona znajomych. Chciałem zrobić coś dla szerszej publiki, żeby mieć większą motywację do doskonalenia warsztatu związanego z obróbką, montażem, no i kręceniem wideo. Żaden ze mnie zatem youtuber, to tak jak mówisz – jednorazowy strzał, ale mam jeszcze w magazynku naboje, więc może będzie więcej tych strzałów.

A skąd czerpałeś teksty?
Mieszkam w Toruniu sześć lat, więc naprawdę osłuchałem się tych tekstów. Sam też ich używam. Moim znajomym spoza Torunia sto razy mówiłem, że „Motoarena to najlepszy żużlowy stadion na świecie”, a na starówce jest „Kebabowa” (na wszelki wypadek – chodzi o ulicę Szewską, słynącą z lokali z tureckim specjałem – przyp. mk). Jak już wcześniej wspominałem, miałem niesamowitą wenę, więc te teksty same się wymyślały, ale kilka w późniejszym terminie podpowiedzieli mi znajomi. Przypomniałem sobie też o istnieniu fanpage’a na Facebooku „Typowy Torunianin”, który działał krótko, ale parę tekstów miał niezłych. Stąd ściągnąłem np. „Rubinkowo? 5 minut z buta”. Swoją drogą, szkoda, że ta strona już od dawna nie działa. Z chęcią bym ją przejął i tworzył dalej.

Rzeczywiście słyszysz te teksty w Toruniu tak często?
Tak! Film, choć trwa niecałe 3 minuty, kręciłem przez kilka dni po 3-4 godziny, więc w międzyczasie po prostu żyłem normalnym życiem i wielokrotnie słyszałem, jak ludzie mówią tekstami z mojego filmu! Bywało, że w południe kręciłem scenkę „Ale jestem głodny, dawaj na Kebabową”, a wieczorem wychodziłem na miasto i słyszałem, jak ktoś serio tak mówi. Od nakręcenia do premiery też minęło sporo czasu, więc z każdym dniem i każdym zasłyszanym „moim” tekstem coraz bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że film zaskoczy i spodoba sie ludziom.

Dla mieszkańców naszego miasta wiele z tych tekstów musi być irytujących. Czy któreś z nich cię osobiście wkurzają?
A wiesz co… Chyba żaden mnie nie wkurza. Nie mam tak, że jak słyszę te teksty to mówię: „O nie, daj spokój, ile można tak mówić”, bardziej mnie to bawi, uśmiecham się pod nosem, gdy to słyszę. To, że ludzie tak mówią pokazuje, że są już z tym miastem zżyci na dobre. Są torunianami. Ale wiesz… myślę, że te teksty nikogo nie wkurzają, bo wszyscy je mówimy, choć pewnie zawsze nieświadomie. Gdyby nas wkurzały, musielibyśmy wkurzać się na siebie samych.

W filmie nie zabrakło typowo toruńskich żartów z naszych bydgoskich sąsiadów.
Wątek „bydgoski” wypłynął gdzieś tam już po premierze filmu, czego się oczywiście spodziewałem. Osobiście nie lubię, gdy ktoś hejtuje Bydgoszcz. Najczęściej zupełnie bezpodstawnie. Ja w filmie mówię „Bydgoszcz? To ta wioska pod Toruniem?”, ale staram się, żeby wydźwięk był wyłącznie komediowy. W sumie to nawet trochę żałuję, że to wrzuciłem do filmu. Wolałbym łączyć te miasta, niż dzielić. Absolutnie popieram takie akcje jakie robią Angelsi (drużyna Angels Toruń, ci, co grają… nie, nie w rugby, ale w futbol amerykański – przyp. mk), którzy potrafią na Motoarenie zagrać mecz w mieszanym składzie z drużyną z Bydgoszczy pod nazwą Metropolitans. Super sprawa.

Spośród tekstów najbardziej podoba nam się „widzimy się pod Kopcem”, bo ten kultowy tekst zainspirował także nazwę naszego portalu. A który ciebie śmieszy najbardziej?
Najbardziej bawi mnie scenka „Rubinkowo? 5 minut z buta”. Z kilku powodów. Po pierwsze, ja tam udaję pijanego i uważam, że zagrałem to świetnie. Jest w tym filmie kilka „drewnianych” rólek, które zagrałem słabo, ale akurat w „Rubinkowie” uważam, że dałem czadu :) Po drugie – ja to kręciłem o 4 rano, żeby uzyskać efekt kończącej się imprezy na mieście. Oj, często można o tej godzinie spotkać takich „zombiaków”. Nawet podczas kręcenia spotkałem takich :) I po trzecie – ja kiedyś mieszkałem na Rubinkowie, więc sam tak mówiłem! Pamiętam jak dziś. Czwarta czy piąta rano? A co tam, przecież to tak blisko… Obrócę w 5 minut! Chyba nie muszę mówić, że trochę się nachodziłem… Specjalne wspomnienia mam też ze scenką kręconą po zmroku na Bydgoskim Przedmieściu. O rany, prawie bym dostał w łeb. Byłem tam sam – tzn. ja, rower, kamera i statyw. Nie spodobałem się dwójce podpitych mężczyzn. Na szczęście skończyło się na utarczce słownej, choć nieprzyjemnej.
Cieszę się, że te scenki wyszły. Bo tekst to jedno, a scenka drugie. Trzeba wymyślić plener, ton, akcent itp., itd. Choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim się ten filmik spodoba. Ale wiesz – w USA sztab profesjonalistów robi film za 300 mln dolarów, a ludzie wychodzą z kina i mówią „Ale gówno”, a ja jestem amatorem i zrobiłem filmik za 15 złotych, więc trudno żeby wszyscy byli zadowoleni.

W filmiku słychać dwa teksty odnoszące się do kultowego, nieistniejącego już klubu Kotłownia. Jak sądzisz, gdzie torunianie teraz będą imprezować?
Tych tekstów z Kotłownią było więcej, ale ze względu na śmierć właściciela tego miejsca, którego znałem i ceniłem, zdecydowałem się na usunięcie kilku z nich. Nawet nie muszę zgadywać, gdzie teraz ludzie będą imprezować, bo przecież każdy wie, gdzie przenieśli się ludzie. Do Kotła dawno już nikt nie zaglądał, wszyscy nagle przenieśli się w inne miejsca, o których nie będę mówił, bo nikt mi za to nie zapłacił :) A oczywiście szkoda mi Kotła, bo uważam, że miał swoje wady, ale robotę, jaką tam wykonywano w zakresie szeroko pojętej kultury studenckiej wykonywano dobrze. Mam tu na myśli różnego rodzaju konkursy, zawody, boje akademików, czy, nie wiem, robienie jakiś tematycznych imprez, jak choćby plaży na parkiecie. Dziś jest parę klubów w Toruniu, które chętnie nazywają siebie studenckimi, ale jedyne co oferują studentom, to studenckie zniżki. A ja w Kotle lepiłem bałwana. Na parkiecie. Albo grałem w Kinecta rywalizując w lidze studenckiej wyłaniającej najlepszych graczy. Co powiedzą nowi studenci o studenckich imprezach? Że mieli 20% zniżki na barze? I tyle?

„Dobre miasto do mieszkania, słabe do pracowania” – ten tekst jest chyba najsmutniejszy w całym w filmie. Zgadzasz się z nim?
Niestety tak. Widzę to po moich znajomych. Kończą studia i uciekają. Nawet niedawno kilku bliskich mi ludzi opuściło Toruń, wszyscy za pracą. Nie chcę jednak, żeby zabrzmiało to w jakiś tragiczny sposób. Znam ludzi, którzy świetnie sobie w Toruniu radzą. Poza tym parę Mercedesów i parę Porschaków po mieście krąży, więc jakaś nadzieja jest. Natomiast zdecydowanie uważam, że przyjemność życia w tym mieście nijak nie pokrywa się z tutejszym rynkiem pracy. Zresztą sam pozostaję bez pracy i nie wykluczam, że opuszczę miasto na dobre.

Na twoim profilu jeden z twoich znajomych skomentował link do filmiku: „A najsmutniejsze jest to, że ten młody dżentelmen w niespełna trzy minuty wyczerpał temat. Nie da się nic dodać. Takie to dynamiczne miasto”. Jak to skomentujesz?
Nie wiem, czy dobrze rozumiem słowa tej osoby. To jest zarzut do Torunia, że w 3 minuty opowiedziałem kilka często powtarzanych tekstów? Czy gdyby było 6 minut, to już byłoby OK? Czy nadal za mało? Zdaje się, że Abstrachuje zrobili ostatnio filmik o latach 90., też w kilka minut. Czy to znaczy, że lata 90. były jakieś nudne? Bo jak dla mnie najcudowniejsze! Taka jest formuła tego typu filmików. One nawet nie mogą być dłuższe, bo jak wynika z badań, internauta nie obejrzy niczego dłuższego niż 5 minut.

Czy sądzisz, że wyczerpałeś temat? Chyba nie, skoro wspomniałeś o kolejnych odcinkach.
Myślę, że nie wyczerpałem tematu. Zobacz, kompletnie zapomniałem, o tym że na Toruń mówi się „Toronto”.  Jak mogłem o tym zapomnieć, przecież sam tak mówię? Kilka scenek nakręciłem, ale z różnych powodów nie weszły do filmu. Scenariusza też całego nie wykorzystałem. Zresztą na końcu filmiku umieściłem pytanie i zainicjowałem hashtag #typowytorunianin. Każdy może napisać tekst, który wydaje mu się popularny, a o którym zapomniałem, a jeśli będzie ich sporo, to może nakręcę kolejny odcinek? Już widziałem, że niektórzy w komentarzach podpowiadają mi teksty.

I ostatnie pytanie – Apator czy Elana…?
Chodziłem na mecze jednych i drugich, także chyba wpierdol :D