Trwają Dni Grzegorza Ciechowskiego. Na toruńskiej części Facebooka już pojawiła się akcja, która ma na celu uhonorowanie najsłynniejszego muzyka związanego z naszym miastem. Polega na umieszczaniu linków do piosenek, w które Obywatel był zaangażowany – solo, z Republiką czy w jeszcze inny sposób, z krótkim wyjaśnieniem, dlaczego dany utwór artysty jest dla nas najważniejszy. No i tagowanie ich #UlubionyCiechowski. Nam pomysł bardzo się podoba, i w związku z tym i my zaprezentujemy Wam nasze ulubione utwory Grzegorza Ciechowskiego w biało-czarnych barwach Republiki. Piszemy subiektywnie, czasem bardzo osobiście, czasem humorystycznie. Was również zapraszamy do udziału w akcji – w komentarzach u nas, lub na własnych wallach. Pokażcie, że pamięć o Artyście trwa i nigdy nie przeminie!

Piotr Grabski: Republika, Moja krew (z singla Sam na linie/Moja krew, 1986)
Mój wybór przypadł na utwór Moja krew. Znalazł on się w filmie przygotowanym przez BBC My blood your blood, przedstawiającym polski rock lat osiemdziesiątych. Oszczędna kompozycja, aczkolwiek grająca na emocjach. Do tego dochodzi mistrzowski, ponadczasowy tekst, który jest aktualny do dziś. Jakkolwiek nie zdobył on popularności tak wielkiej, jak Telefony czy Biała flaga, to dzięki tej ponadczasowości można stawiać Moją krew na równi z tymi najsłynniejszymi dokonaniami zespołu. A to, co dzieje się na końcu tego utworu to prawdziwy wstrząs, który po zakończeniu utworu każe zupełnie inaczej patrzeć na otaczającą rzeczywistość.

Alicja Grajek: Republika, Biała flaga (nagranie radiowe, 1982)
Biała flaga to utwór, który często słyszałam w wykonaniu taty w dzieciństwie. Prawdopodobnie dlatego słysząc hasło „Republika” od razu wracam wspomnieniami do jego pracowni zapchanej komputerami – i tej piosenki. W moim domu, tata jest w zdecydowanej mniejszości – 3:1. I chociaż wychował sobie obie córki na wielbicielki swojej muzyki, przekonał nas do fantastyki i nauczył grać w Quake’a, to w sporach z mamą nie może liczyć na nasze poparcie. Gdy więc zaczyna przegrywać na argumenty i nie doczeka się pomocy od żadnej z nas zaczyna snuć się po domu mrucząc: gdzie są moi przyjaciele, bojownicy z tamtych lat, zawsze było ich niewielu, teraz jestem sam… Trzeba przyznać, że to oryginalny sposób na okazanie porażki. :)

Maciej Koprowicz: Republika, Sexy doll (z singla Układ sił/Sexy doll, 1983)
Grzegorz Ciechowski nie znosił tego nagrania. Jego zdaniem piosenka została zmasakrowana na etapie realizacji, a nawet podczas… wstępnego tłoczenia płyty na tzw. acetacie. Ale to właśnie Sexy doll zawiera wszystko to, co zafascynowało mnie w Republice. Oczywiście tej ze wczesnego etapu, bo jako stary nowofalowiec uznaję za jedynie słusznie tylko kawałki z lat 80. Chłód, dźwiękowy minimalizm (w myśl zasady, że mniej znaczy więcej), surowa, postpunkowa energia i wielkie emocje ukryte za pozornym „zimnem” wokalu. Jak w starych, dobrych Cure’ach, których wczesną twórczość Sexy doll bardzo mi przypomina. No i to, co mnie w Republice chyba kręci najbardziej – pewnego rodzaju, hmm, maniakalność w śpiewie i tekstach Grzegorza. Ale trudno nie być maniakalnym, wcielając się w creepera, który zakochuje się w gumowej lali. Nie zwracajcie uwagi, że czasem coś tam przeskoczy w nagraniu, że jakiś element zabrzmi biednie – tamta Republika była bezbłędna!

Błażej Nagiecki: Republika, Nowe sytuacje (z albumu Nowe sytuacje, 1983)
Moja przygoda z Republiką jest dość zagmatwana. Gdy poznawałem muzykę, to z pełna świadomością pomijałem ten nowofalowy zespól i szedłem dalej, znając tylko same hity, które zna każdy. Nadszedł jednak czas, kiedy postanowiłem bliżej przyjrzeć się Ciechowskiemu. Album Nowe sytuacje całkowicie mnie zniszczył. Zwłaszcza tytułowa piosenka, ale nie tylko, bo całość jest przecież bardzo dobra. Co prawda Republika nie została, ani nigdy nie stanie się moim ulubionym zespołem, jednak raz na jakiś czas lubię do nich wracać. Do Nowych sytuacji przede wszystkim.

Angelika Plich: Republika, Tu jestem w niebie  (z albumu Siódma pieczęć, 1993)
Toruń kojarzy mi się z trzema rzeczami. Wisłą, piernikami i Republiką. I kiedy usłyszałam pierwszy raz utwór Tu jestem w niebie poczułam, że mówi on o Toruniu. O najpiękniejszym mieście, które kocham całym sercem. Ten utwór opowiada o miłości. Ale nie interpretuję go dosłownie, jako miłości do kogoś. W moim przypadku opowiada on o miłości do miasta. Kiedy siedzę nad Wisłą czas się zatrzymuje. Woda spokojnie płynie, problemy znikają. Człowiek wycisza się i odpływa. Kiedy nie mieszkałam jeszcze w Toruniu, acz często tu przyjeżdżałam, na co dzień brakowało mi mojego miejsca nad Wisłą, w którym mogłam razem z nią „odpłynąć”. Wtedy włączałam Republikę. Grzegorz śpiewający aksamitnym głosem: Tutaj niebo swe mam / Tutaj niebo swe mam / Tu mój raj, delikatne dźwięki pianina, radość, delikatność, spokój, wyciszenie… Z tym utworem przenosiłam się nad swoją ukochaną Wisłę.

[fot. Błażej Nagiecki]