LUBI SUBIEKTYWNIE
komentarz Tomka Lubiatowskiego


Budżet najwidoczniej ma się źle. Prezydent szuka oszczędności. Robi to jednak trochę nieudolnie. Czy naprawdę nie wie, ile zarabia on i jego współpracownicy?

Od tego należałoby zacząć. Służę więc pomocą i studiuję Projekt Budżetu na rok 2014. Mowa o 1 139 700 000 (słownie: miliard sto trzydzieści dziewięć milionów siedemset tysięcy). Niecałe 500 tysięcy (419 tys. według prognoz samej placówki), które miasto zaoszczędzi na likwidacji „Domu Harcerza”, stanowi… 0,04% tej sumy. Nie pomoże to znacznie w zmniejszeniu deficytu. Bynajmniej – pogorszy sytuację, bo zwiększy wskaźnik bezrobocia, który i tak należy do najwyższych w kraju. Co mogłoby pomóc? Cięcia w sektorze administracji nie zaszkodzą. Nie mówię tu o zwalnianiu szeregowych pracowników (bo wspomniane bezrobocie), ale obcięciu płac m.in. zabiegającym o likwidację OPP.

Utrzymanie Rady Miasta (i poszczególnych rad okręgów) w przyszłym roku pożre 700 tysięcy złotych. Dopóty wydaje się to dużo, dopóki nie podliczymy wydatków związanych z wynagrodzeniami i utrzymaniem pracujących w Urzędzie Miasta – ponad 30 milionów. Z czego najchętniej zacząłbym cięcia od zarabiających najwięcej – patrz: prezydent i prawie 160 tys. za ubiegły rok. Zaleski, jego trzej(!) zastępcy i Skarbnik Miasta zgarnęli do grudnia 755 tysięcy z widełkami. Toteż nie pierwszy raz apeluję o wzięcie przykładu z radnych Tucholi, Pruszcza, Opola Lubelskiego, Koszarawy (tu obniżono diety do złotówki) czy Rudy Śląskiej (gdzie o ponad tysiąc obcięto pensję prezydentowi), którzy w dobie kryzysu sami zmniejszyli sobie płace. Czy to wystarczyło? Na tyle, że nie musieli zwalniać nauczycielek i zamykać szkół w poszukiwaniu oszczędności.

Koszt utrzymania administracji można przyrównać jedynie do środków, z których budowana jest Hala Widowiskowo-Sportowa (40 mln) czy obsługi długu publicznego (czyli spłaty zaciągniętych kredytów i odsetek) – bagatela, 47 mln. Radni nie byli tak łaskawi dla służby zdrowia – 24,8 mln. Przechodząc do sektora bezpieczeństwa publicznego, na który miasto chce przeznaczyć dużo mniej (ponad 9 mln), uwagę przykuwa większość tych środków, bo aż 7 760 000, którą pochłonie Straż Miejska. Dziwi biorąc pod uwagę toczącą się debatę na temat sensu jej istnienia.

Skoro nie można z tak astronomicznych sum wygospodarować „grosza”, to trudno się dziwić złośliwemu wytykaniu imprezy poprzedzającej otwarcie mostu, na którą Toruń wyłożył 265 tys. (więcej tutaj). Na każdym kroku słychać, że wiemy skąd wzięły się pieniądze na swawole władzy. Zapłaci za to „Dom Harcerza” a także Zespół Szkół nr 22. W obronie imprezowiczów mówi się, że przecież środki pozyskane na ten cel zostały zgromadzone z programu unijnego. Złośliwie można z kolei dodać, że Unia wyłożyła na projekt mniej niż połowę. Swoją drogą, czy to nie żenujące, że nikt nie starał się o pozyskanie kilkuset tysięcy na placówki oświatowe w opozycji do kilkuset milionów na budowę mostu?

Zastanawia jeszcze jedno. Trudno będzie wierzyć w realizację uchwalonego w listopadzie budżetu, jeżeli już teraz Rada Miasta go zreformuje. Bowiem „Dom Harcerza” został w nim ujęty (2,775 milionów złotych dofinansowania) z zapewnieniem, że „Z zajęć w placówkach skorzysta ok. 1 968 dzieci w 62 grupach zainteresowań. Zatrudnienie wyniesie 31 et. Nauczycieli i 18,75 et. pracowników administracji i obsługi. Środki wydatkowane będą na płace i pochodne – 87, 9%, opłaty za energię elektryczną i cieplną – 4,9%, odpisy na ZFŚS – 4,2%, zakup bieżących usług i materiałów – 3%”. I po co było rzucać słowa na wiatr?