W sobotnie popołudnie na Motoarenie Robert Kościecha oficjalnie pożegnał się z toruńskimi kibicami.

Wczorajszy benefis Roberta Kościechy z pewnością zostanie na długo w pamięci toruńskich fanów speedway’a. Nie tylko z powodu wielkich emocji na torze ale przede wszystkim z uwagi na głównego bohatera dnia -Roberta Kościechę. Zwyciężyła drużyna Roberta Kościechy wygrywając z Get Well Toruń 45:33. Spotkanie zakończyło się po 13 biegach gdyż 3 kolejne rozegrano w ramach Memoriału Mariana Rose, który wygrał Piotr Protasiewicz.

Przed pierwszym biegiem na torze pojawili się młodzi adepci toruńskiej szkółki mini speedway’a. Po czterech wyścigach na prowadzeniu była ekipa Get Well Toruń 13:11. W przerwie na tor wyjechały legendy toruńskiego żużla: Jan Ząbik, Wojciech Żabiałowicz oraz Eugeniusz Miastkowski. Panowie zaimponowali formą i pokazali, że nie zapomnieli jazdy na motocyklu. Tak bardzo się cieszyli, że nie chcieli zjechać z powrotem do parku maszyn. W kolejnych trzech biegach drużyna Kościechy odrobiła starty i było 21:21. W tym momencie na tor wyjechał główny bohater – Robert Kościecha. Przy wielkim aplauzie kibiców wykonał kilka kółek ze swoim podopiecznym – Denisem Zielińskim a następnie wygłosił przemówienie, nie kryjąc przy tym wielkiego wzruszenia. W kolejnych trzech gonitwach podopieczni ,,Kostka” wyszli na prowadzenie 33:27 a w ostatnich zwiększyli przewagę, pewnie wygrywając 45:33.

Speedway ,,Kostek” Team:

Piotr Protasiewicz (8), Sebastian Ułamek (6+2), Jarosław Hampel (10), Mariusz Puszakowski (5+2), Emil Sajfutdinow (9), Igor Kopeć-Sobczyński (5+1), Marcin Kościelski (2).

Get Well Toruń:

Paweł Przedpełski (6), Grzegorz Walasek(0), Adrian Miedziński (6+1), Szymon Woźniak (gość 8+1), Michael Jepsen Jensen (9), Norbert Krakowiak (0), Daniel Kaczmarek (4+1).

Memoriał im. Mariana Rose:

1. Piotr Protasiewicz

2. Szymon Woźniak

3. Michael Jepsen Jensen

Ten niezwykle sympatyczny, zawsze szczery do bólu a zarazem skromny zawodnik był uwielbiany przez wszystkich kibiców nie tylko w Toruniu. Licencję żużlowca zdobył w 1995 roku i od razu stał się zawodnikiem Apatora Toruń. Przez dziesięć lat startów w Toruniu zdobył dwa tytuły DMP (2001, 2008) i jeden srebrny medal (2007). W 2004 roku ,,Kostek” wraz z Tomaszem Chrzanowskim i Krzysztofem Jabłońskim zdobył brązowy medal Mistrzostw Polski Par Klubowych. Od 2016 roku Robert Kościecha jest trenerem juniorów w Get Well Toruń.

Tutaj prezentujemy kilka pomeczowych wypowiedzi:

Mariusz Puszakowski (KSM Krosno): Można powiedzieć, że dzięki Robertowi ja też jeżdżę. Od samego początku zaprzyjaźniliśmy się. Jego tata śp. pan Roman bardzo dużo mi pomagał, potem przeszliśmy „na wujek”. Sporo nocy spędzałem u Roberta w domu, oczywiście nie z Robertem (śmiech) ponieważ wtedy nie miałem możliwości powrotu do domu. Bardzo dziękuję za zaproszenie na ten wspaniały turniej. Myślę, że było całkiem fajne ściganie a i ja na tle zawodników z ekstraligi nie wypadłem wcale najgorzej. Naprawdę bardzo fajna impreza, fajna ekipa. Szkoda, że Robert się z nami nie cieszył, nie wiem dlaczego. Wielkie brawa dla Igora Kopeć-Sobczyńskiego za fajną, mądrą jazdę i dobry wynik. Mam nadzieję, że nadchodzący sezon będzie dla mnie dobry – oby cało i zdrowo – a gwarantuję, że będzie okej. Kocham to co robię i Krosno było przemyślaną decyzją. Pojawiła się oferta więc skorzystałem. Wiem, że to kawał drogi ale to dobre miejsce na odbudowanie się. Obiecuję, że mam jeszcze spory zapał do jazdy. Chciałbym bardzo podziękować Jackowi i Robertowi za możliwość treningów na toruńskim torze, Te dwa dni naprawdę dużo mi dały.

Jacek Krzyżaniak: Roberta zapamiętam jako bardzo walecznego i bardzo ambitnego zawodnika. Dzisiejsze pożegnanie było rewelacyjne, super impreza i fantastyczna atmosfera na trybunach jak i na torze. Najbardziej zapamiętałem moment gdy Robert zaczynał jeździć, ja już wtedy jeździłem. Wiadomo gdy się zaczyna człowiek nie ma jeszcze tych umiejętności i tej techniki, a Robert myślał, że wszystko przyjdzie tak od razu. Jechał tak, że czasami to aż oczy zamykałem ponieważ bałem się by się mu nic nie stało. Z czasem opanował wszytko ale sporo też odziedziczył po tacie, w genach (śmiech).

Piotr Protasiewicz(Falubaz Zielona Góra): To jest fajne uwieńczenie jego długiej kariery. Kolegami byliśmy, jesteśmy i będziemy mimo, że Robert już nie będzie czynnym zawodnikiem. Nie wierzę jednak żeby nie kręcił się przy żużlu bo to jednak zostaje. Fajna impreza i jeszcze raz bardzo mu dziękuję za zaproszenie no i życzę powodzenia na tej nowej drodze życia – tej żużlowej. Całe zawody czegoś szukałem, przeplatałem biegi lepsze z gorszymi. Na półfinał zrobiliśmy drastyczne korekty i mimo niekorzystnych pól startowych była szybkość i udało się wygrać. Jestem w dobrej formie przed sezonem mój sprzęt też ale jeszcze trochę pracy nas czeka. Jednak myślę, że będzie okej. To, że liga startuje tak późno to dobrze. W Szwecji startują w maju i dają radę. Mamy ładną pogodę więc powinno być dobrze.

Robert Kościecha: Ja już nie będę wsiadał na motocykl, może raz na pół roku wsiądę przejadę się i tyle. Zakończyłem oficjalnie karierę i dziękuję. Do widzenia i nie ma o czym gadać. Naprawdę fajny ten transparent, ja się też wcześniej pożegnałem z kibicami. Fajne chwile tu spędziłem, zwłaszcza tam na Broniewskiego. Dziękuję jeszcze raz, że tyle ludzi przyszło zobaczyć mnie i moich kolegów. Jest planowane dziś wspólne spotkanie i to jest naprawdę fajna rzecz.

[Fot. Konrad Marzec]