Krzysztof „Grabaż” Grabowski, jak przystało na autora „Żyję w kraju”, bez ogródek komentuje rzeczywistość Polski AD 2016. Dlaczego uważa, że wszyscy powinniśmy dostać maksymalny wpierdol? Czemu już nie chce prowadzić słuchaczy na barykady? I co z tego wynika dla nowych piosenek Strachów Na Lachy i Pidżamy Porno? Opowiedział o tym specjalnie dla SpodKopca.pl!

Rozmawiamy przed ostatnim koncertem Pidżamy Porno w tym roku, w toruńskim klubie Od Nowa. Ale to nie oznacza dla pana wakacji – Strachy Na Lachy pracują w studiu nad nowym albumem. Co może pan zdradzić już teraz na temat tej płyty?

To będzie pierwszy nasz album, którego nie będziemy sami produkować, ale sami nie wiemy w szczegółach, jak to będzie wyglądać. Jesteśmy na etapie szukania producenta. Chciałbym, by płyta ukazała się we wrześniu przyszłego roku, a jesienią planujemy ze Strachami wyruszyć w trasę. Jak na razie siedzimy w studiu, walimy głową w ścianę i pracujemy nad kawałkami. Piosenki już są generalnie gotowe, z tym, że musimy je poukładać na tyle, byśmy sami byli z nich zadowoleni, a to, co z nich zrobi producent, to jeszcze inna inszość.

Skąd decyzja o zaangażowaniu producenta?
Stąd, że prowadzę dwa czynne zespoły, które mają zbliżone składy. Jednak jesteśmy już starymi dziadami, przyzwyczajonymi do pewnych patentów i każdy ma swoje myślenie o swoim instrumencie. Bardzo ciężko wydobyć z nas rzeczy, które byłyby krokiem naprzód, różniły się w stosunku do historii, które robiliśmy wcześniej. Stwierdziliśmy, że nie chcemy sobie skakać do gardeł na pięciogodzinnych próbach. Młodzi inaczej robią muzykę niż starzy, którzy mają doświadczenie, ale i wynikające z tego zahamowania. Czasem rutyna pomaga, a czasem szkodzi. W przypadku tej płyty byłaby – chyba – wrogiem.

W jednym z radiowych wywiadów na początku roku przyznał pan, że nie kwapił się do nagrywania kolejnej płyty Strachów, bo… ludzie nie pytali o nowe kawałki. Wygląda na to, że coś się zmieniło.
Prawda jest taka, że nie ma mega wrzenia i super ciśnienia na płytę. Mamy wierną publiczność, która na pewno jako pierwsza dotrze do tej płyty, a potem okaże się, czy nowe kawałki będą na tyle nośne i radiowo znośne, by choć niektóre stacje chciały je puszczać i zaprezentować szerokiej publice.

To uspokajająca wiadomość dla fanów. Nie jest tajemnicą, że nie należy pan do miłośników obecnie rządzącego ugrupowania politycznego, a jego poprzednie rządy skutkowały u pana okresem twórczego milczenia. W wywiadach wspominał pan, że mógł wtedy generować z siebie jedynie słowa uznawane powszechnie za nieparlamentarne.
I podobnie jest teraz. Nagromadzenie tych absurdów, które obserwujemy jest tak olbrzymie że… brakuje skali, by to określić, pamięci, by je wszystkie ogarnąć. To, co się dzieje teraz w tym kraju mi po prostu rozpierdala psychę. A z rozwaloną psychiką ciężko jest pisać.

Czy komentarz na ten temat znajdziemy w tekstach na nową płytę Strachów?
Coś tam będzie, bo zawsze piszę rzeczy, które mają zawieszenie w rzeczywistości i współczesności. Ale nie będę nikogo wzywał na barykady. Myślę, że powinniśmy dostać od nich taki wpierdol, byśmy do końca naszych dni, idąc na wybory wiedzieli, kogo NIE wybierać. Ale póki co, to oni są górą. Polakom bardziej się podobają rządy Prawa i Sprawiedliwości niż innych, co sprawia, że nie mam dobrego zdania o kondycji psychicznej naszego społeczeństwa (śmiech). Ale tak bywa. Ci, co byli przed nimi, przesrali wszystkie swoje szanse dokumentnie i efektem tego jest, że mamy do czynienia z ekipą, z którą jest mi kompletnie nie po drodze. Oni całkowicie zaprzeczają mojemu życiu. Mam swoje lata, cieszę się z tego, co udało mi się osiągnąć, jestem z życia zadowolony, a oni robią wszystko, by mi to spaskudzić.

Dlaczego pan, autor tak wielu zaangażowanych piosenek, nie chce już prowadzić na barykady?
A kogo mam zaprosić na te barykady? W połowie drogi by się wszyscy pokłócili i sam bym poszedł na tę barykadę. A sam to ja mogę co najwyżej gest Kozakiewicza pokazać…

Jak pan myśli, czemu młode pokolenie nie pisze już takich utworów jak „Welwetowe swetry” czy „Bal u senatora ’93”? Czy odpowiada mu obecny stan rzeczy?

To musisz młodzieży pytać. Ja już nie jestem młodzieżą… Ale jeśli wszystko się będzie nadal realizowało w tym tempie, to zaraz i wy, młodzi, odczujecie to, co my, którzy przeżyliśmy komunizm. Nam to jebie takimi samymi klimatami. To są tacy sami ludzie, w takich samych garniturach z takiej samej szafy. Tyle, że wtedy utrwalali w Polsce komunizm, a teraz budują Polskę narodową. Z takim samym przegięciem, napompowaną, bez humoru, bez luzu. To jest taki specyficzny gatunek ludzki, występujący w Polsce. Zresztą, nie tylko w Polsce. Upierdliwcy, których nie chciałbyś mieć za sąsiada, z którymi nie chciałbyś jeździć na wakacje, siedzieć obok na stadionie. Po prostu ludzie-mendy.

Za to znów aktualnie brzmią takie piosenki Pidżamy, jak Idą brunatni, Kilka zdań o Hitlerjugend… Jak się pan z tym czuje?
Jest taki trend w Europie, mocno populistyczny. Ludzie, o których zapomniano, zaczęli upominać się o swoje prawa. Składają swoje nadzieje w osobach, ruchach, nurtach, które powiodą ich na manowce. Historia pokazuje, że takie sytuacje zawsze kończą się jedną wielką sraką. Ludzie chyba znów muszą dostać maksymalny wpierdol, by to zrozumieć.

(Znamienne, że Pidżama Porno rozpoczęła toruński koncert właśnie od Idą brunatni, piosenki wydanej w 2001 roku, sygnalizującej odrodzenie agresywnego nacjonalizmu i rasizmu – przyp. mk).

W ostatnich tygodniach szeroko komentował pan w mediach społecznościowych film Wołyń, który poruszył wątki panu tak bliskie – członkowie pana rodziny ocaleli wszak z rzezi wołyńskiej. Czy możemy się spodziewać podjęcia tego tematu w nowych tekstach, może kontynuacji Zimnych dziadów listopadów z Piły tango?

Jest możliwe, ale nie tak zaraz. Musi mi się parę rzeczy w głowie poukładać. Teraz to bardziej myślę o tym, żeby tu wojny nie było, niż o polskim układaniu się z Ukraińcami. W Polsce mieszka Ukraińców bardzo wielu, asymilują się jak żadna inna mniejszość, ale to proces powolny, ze względu na nacjonalistów – i ukraińskich, i polskich. Trzeba czekać, aż głosy nacjonalistów ucichną, bo na razie słychać je, niestety, bardzo dobrze. Ukraińcy są, jacy są, i Polacy są, jacy są. Wcale bym się nie zdziwił, gdybyśmy jeszcze parę razy potargali się po szczękach, zanim nastąpi w końcu zgoda. Jesteśmy bardzo dużym krajem Europy, ale też trochę tej Europy wrzodem – sąsiadom przeszkadzamy w swobodnym funkcjonowaniu. Niektórzy najchętniej by nas zjedli.

Europa… Nie wiem, czy słuchał pan już nowego albumu T.Love – Muniek w kilku piosenkach zastanawia się nad kondycją naszego kontynentu i ostrzega przed upadkiem europejskich wartości. Co pan o tym sądzi?

Zawsze uważałem, że nasze miejsce jest w Europie Zachodniej i byłem kiedyś w stanie zrobić bardzo wiele, by u nas w końcu zapanował ten zachodni system myślenia. Składają się na niego demokracja, przestrzeganie praw człowieka, nie dyskryminowanie nikogo ze względu na rasę, wyznanie czy to, kto komu fiutka wkłada. To są takie rzeczy, które należy przyjąć za naturalne. Niektórzy uważają, że to jest nienormalne, ale czym jest norma? Może to właśnie oni są nienormalni?

Nasza rozmowa przybrała dość niewesoły ton. Czy i takie nastroje dominować będą w tekstach nowego albumu? 

Słuchałem niedawno w radiu wywiadu z Moniką Brodką, gdzie opowiadała o swoich nowych klipach. Opowiadanie o tekstach bez muzyki jest jak rozmowa o teledyskach w radiu. Piosenka jest całością, składającą się z tekstu i muzyki. Gdybym dał ci tekst do przeczytania, pewnie nie wstrząsnąłby tobą w wielkim stopniu, ale z muzyką ma szansę to zrobić. Dlatego na razie nie ma sensu mówić o tekstach na nową płytę.

Zatem wróćmy do muzyki. Skoro dziś Strachy Na Lachy i Pidżama Porno występują w praktycznie takim samym składzie, to czy jest możliwe, że i Pidżama kiedyś wejdzie do studia z nowymi piosenkami?

Dla Pidżamy mam rozgrzebanych sześć piosenek. Myślę, że mogłyby się znaleźć na nowej pidżamowej płycie. Natomiast w jakim składzie moglibyśmy je nagrać, tego nie wiem. Na pewno nie w składzie strachowym, bo to byłoby idiotycznym pomysłem.

A czy jest szansa usłyszeć nowe piosenki Pidżamy na koncertach już teraz?

Nie. Jest jedna piosenka, którą chciałbym wprowadzić do programu koncertowego, ale stwierdziłem, że zbyt wielu srok za ogon nie powinno się ciągnąć, bo żadnej sroce zbyt dobrze się tym nie zrobi.

Czego więc możemy spodziewać się po obu zespołach w najbliższej przyszłości?

Na pewno koncertów, jednej i drugiej formacji. W tej chwili Strachy siedzą nad płytą, więc to Pidżama będzie bardziej aktywna koncertowo – na wiosnę damy kilka występów. A później to głównie Strachy będą grać, promując nowy album, a Pidżama trochę odpocznie scenicznie. Co będzie dalej, zależy od tego, jak album Strachów zostanie przyjęty.

[fot. Mateusz Kosowicz]

Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji z koncertu Pidżamy Porno 9 grudnia 2016 w toruńskim klubie Od Nowa autorstwa Mateusza Kosowicza: link