Nie był to zwyczajny koncert. Wokalista śpiewał, żartował i bawił publiczność.  Paweł Izdebski stworzył dookoła siebie bardzo przyjazną atmosferę, która udzieliła się wszystkim.

Zauważalne było to, że ma do siebie zdrowy dystans. W trakcie przerw między piosenkami opowiadał różne historie ze swojego życia. Mówił o swoim pierwszym pobycie w Toruniu, który bardzo ciepło wspomina, mimo braku możliwości przenocowania w jednym z toruńskich akademików. W trakcie innej przerwy poznaliśmy syndrom na jaki cierpi. Jak to on sam nazywa- „syndrom Piotrusia Pana”, oderwanego od rzeczywistości z uśmiechem na ustach chłopaka. Poza mini wykładami usłyszeliśmy piosenki: „Balon”, „Bonnie” z musicalu „Bonnie i Clyde” i wiele innych klimatycznych utworów. Wszystkich widzów rozbawił, mówiąc sam o sobie: „Więcej sprzętu niż talentu”, a poza tym zdecydował się na pewne wyznanie… Paweł Izdebski jest serialoholikiem.

Aranż całej imprezy uczynił ją bardzo kameralną i intymną co z pewnością również, sprawiło, że ten koncert na dłużej pozostanie w pamięci fanów Izdebskiego.