Wczoraj na toruńskiej Motoarenie w ramach ósmej kolejki PGE Ekstraligi GET WELL Toruń pokonał ROW Rybnik.

Torunianie zwyciężyli dosyć pewnie 56-34. Jednak po pierwszych czterech biegach gospodarze mieli tylko dwa punkty więcej niż goście z Rybnika. W kolejnych trzech gonitwach uzyskaliśmy już dziesięciopunktową przewagę i było 26-16. Biegi 8-11 to była seria remisów, a przewaga pozostawała niezmienna. Przed biegami nominowanymi było już jasne, że GET WELL Toruń wygra to spotkanie, wynik na tablicy wynosił 46-32. W biegach nominowanych gospodarze dwukrotnie przyjechali na 5-1, nie pomogła nawet rezerwa taktyczna zastosowana przez trenera gości Piotra Żyto. Rybniczanie popełniali sporo błędów na dystansie, co bez skrupułów wykorzystywali torunianie.

Dorobek punktowy  zawodników GET WELL Toruń:

Martin Vaculik (10+1), Kacper Gomólski (5), Chris Holder (12+2), Adrian Miedziński (3), Greg Hancock (14+1), Paweł Przedpełski (12+2), Dawid Krzyżanowski (0).

Oto kilka pomeczowych wypowiedzi:

Robert Kościecha (trener Get Well Toruń): Na początku chciałbym podziękować chłopakom z Rybnika oraz trenerowi za walkę, fajne zawody, trochę ścigania było. Cieszymy się, że od dwóch kolejek mamy prawdziwych liderów, którzy przywożą drogocenne zwycięstwa, bez tego meczu się nie wygra. Jak spojrzymy na pułapy meczu, to ta środkowa część, okres od ósmego do dziesiątego biegu był na równym poziomie, a tak to każdą kolejkę wygrywaliśmy. Z tego się bardzo cieszę. Myślałem, że troszeczkę lepiej pojedzie Dawid Krzyżanowski, nie udało się, gdzieś tam Adrian też się pogubił, Kacper wychodzi na tę dobrą drugą linię, która jest bardzo mocna. Walczymy dalej, teraz mamy bardzo ciężki mecz w Rybniku. Jedziemy tam po wygraną, spotkamy się za tydzień na torze rywala i mamy nadzieję, że będą ciekawe zawody.

Greg Hancock (Get Well Toruń): Dzisiaj jest bardzo dobry dzień dla naszej drużyny. Świetnie jest wygrywać u siebie i ten korzystny rezultat jest czymś bardzo pozytywnym w kontekście bonusa, ale nie można lekceważyć żadnej z drużyn.

Piotr Żyto (trener ROW-u Rybnik): Przede wszystkim chcę powiedzieć, że jechaliśmy dzisiaj w Toruniu, a nie u siebie. Tutaj gospodarze po zwycięstwie w ostatnim meczu z drużyną z Wrocławia pokazali, że to co najgorsze chyba za nimi. Przecież przed sezonem drużyna z Torunia była uznawana przez fachowców za tę, która powalczy o mistrzostwo Polski. My byliśmy skazywani na spadek, walczymy, staramy się, dzisiaj nie wyszło. Może nie było szybkości, może drużyna z Torunia była zbyt mocna, żebyśmy mogli wygrywać. Udawało nam się przyjeżdżać na 3:3, brakowało zwycięstw indywidualnych, ale uważam, że wynik jest dla nas korzystny. Bonusa pewnie nie będziemy mieli, ale nie o to chodzi. Chcemy powalczyć u siebie o zwycięstwo. Co tu powiedzieć, troszkę zabrakło punktów Jonssona, jego taśma w pierwszym biegu, Max Fricke rozpracował czternasty wyścig, potem popełnił dwa błędy, a Ekstraliga nie wybacza błędów. Nie jest źle, dobrze również, ale wynik jest przyzwoity. Drużyna skazywana na spadek walczy i myślę, że jeszcze niejedną niespodziankę w tym roku sprawimy

Grigorij Łaguta (ROW Rybnik): Dzisiaj jechało mi się w Toruniu dobrze. Tor jest dokładnie taki sam jak w zeszłym roku, nic się nie zmieniło. Ile razy tu przyjeżdżam, to zawsze jest tak samo. Najważniejsze, że zawody odjechaliśmy, wszyscy są cali i zadowoleni. My przegraliśmy dzisiaj wysoko, ale nic już z tym nie zrobimy. Co się stało, to się stało.

Czy ten uraz miał wpływ na twoją dzisiejszą postawę, dlaczego zostałeś zmieniony mimo rosnącego dorobku punktowego i jak będzie w rewanżu w Rybniku?

Adrian Miedziński (Get Well Toruń): Nie, ten uraz miał miejsce dwa i pół tygodnia temu. Chwilowo nie jeździłem za dużo, jeździłem w Szwecji, pozmieniałem trochę w silnikach niektóre rzeczy. Chciałem coś zmienić, aby były lepsze starty, ale na razie nie są to lepsze zmiany. Tego silnika, na którym dzisiaj jechałem nie miałem gdzie testować. Tak naprawdę musiałem parę rzeczy spróbować, ponieść pewne ryzyko wprowadzenia zmian, ale na pewno sobie poradzę. Na treningach wyglądało to całkiem obiecująco, ale w zawodach było już inaczej. Po pierwszym nieudanym biegu zmieniłem motocykl, jakieś ustawienia. Mój dorobek punktowy rósł, wprawdzie nie było jeszcze idealnie, ale taka była decyzja, a nie inna, nie ja jestem od wieszczenia.  Jedziemy do Rybnika z nastawieniem na wygraną, ja jeszcze pewne rzeczy pozmieniam i myślę, że będzie w porządku w Rybniku. Ta noga naprawdę mi nie przeszkadza, z tygodnia na tydzień pozwala mi na większą aktywność, oczywiście muszę uważać, ale ja lubię być aktywny. Najważniejsze, że jest bezpieczna przewaga przed rewanżem.

Jak ocenisz dzisiejszy mecz, czy możemy już dopisać sobie punkt bonusowy i jak się czujesz na torze w Rybniku?

Kacper Gomólski (Get Well Toruń): Fajny wynik, drugi mecz z rzędu pojechaliśmy jak drużyna i to się liczy. Gadałem dużo dziś z Chrisem Holderem, próbowałem jechać mniej więcej jak on, ale on ma zdecydowanie więcej szybkości na tym torze, ja musiałem walczyć. Na tym wyjściu z łuku myślałem, że przegrałem już tę walkę, ale wcisnąłem się pod łokieć i wygrałem. Nie, niczego przed rewanżem nie możemy sobie dopisywać, ponieważ liga jest bardzo wyrównana. Ja w zeszłym roku jeździłem tam na finale challenge i tor był ciężki.

Następny mecz 12 czerwca w Rybniku o godz. 15. Będziemy trzymać kciuki.

[fot. Adam Mroczek]