Dla rosyjskich fanów muzyki był w latach 80. tym, kim dla Polaków Grzegorz Ciechowski. W siermiężną rzeczywistość Związku Radzieckiego wprowadził nowoczesnego rocka, nie ustępującego w niczym ówczesnej muzyce zachodniej. W całym kraju był otoczony kultem, a na jego koncertach gromadziły się tłumy wyglądających jak on sam wielbicieli. Pozostawił po sobie płyty, które zajmują zawsze czołowe miejsca w zestawieniach najważniejszych rosyjskich albumów – a także, podobnie jak w przypadku lidera toruńskiej Republiki, poczucie, że nie zdążył powiedzieć swego ostatniego słowa w muzyce. 25 lat po tragicznej śmierci Wiktor Coj jest uważany za legendę nie tylko w Rosji, ale i w naszym kraju – w poniedziałek w klubie Dwa Światy będziemymieli okazję posłuchać piosenek jego zespołu Kino.

Wiktor Robertowicz Coj musiał wydawać się swoim ziomkom z Leningradu (dziś Sankt Petersburg) przybyszem z zupełnie innej planety, niż Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Nie można było go nie zapamiętać – tym bardziej, że rzucał się natychmiast w oczy. Po ojcu Robercie, Koreańczyku, który wyemigrował ze swojego kraju do Kyzyłordy w Kazachstanie podczas wojny w latach 50., odziedziczył żółty kolor skóry i skośne oczy. Przezywany od „Japońców” i „Kitajców” (po rosyjsku- Chińczyk), jego oficjalnym przydomkiem stał się „Mao”. Coś z Dalekiego Wschodu miało jego chmurne spojrzenie, które nadawało Wiktorowi aurę azjatyckiego mnicha-ascety. Ciemnowłosy, zabójczo przystojny, zawsze w czarnych strojach, co korespondowało z jego usposobieniem. Wiecznie zamyślony, z głową w chmurach, romantyczny introwertyk – na wszystkich, którzy go poznali, wywierał piorunujące wrażenie. Takim ludziom po prostu pisane jest zostać gwiazdą.

Nie jest o to łatwo w ZSRR, gdzie aby wykonywać legalnie zawód muzyka trzeba mieć atest specjalnej komisji. Muzykom rockowym robi się wyjątkowo pod górkę w tej kwestii. Aby legalnie występować, muszą należeć do oficjalnych klubów muzycznych pod egidą Komsomołu. Jak nietrudno się domyślić, trzeba jednak iść na spore kompromisy i przemilczeć wiele tematów, o których chce się powiedzieć. A w Związku Radzieckim jest o czym mówić – niewydolny system komunistyczny przynosi swoim obywatelom tylko biedę, szarzyznę i beznadzieję, a lada moment zacznie przynosić także śmierć – w 1979 roku pierwsi młodzi rekruci Armii Czerwonej wyruszają do odległego Afganistanu walczyć z antykomunistycznymi mudżahedinami. To w oficjalnej kulturze tematy tabu. Wielu artystów woli zatem wydawać w samizdacie czy występować na undergroundowej scenie muzycznej, gdzie sale koncertowe zastępują prywatne mieszkania. Takie koncerty nazywano kwartirnikami (od kwartira – mieszkanie). Zarobki z takich koncertów były nielegalne, więc oficjalnie muzycy musieli wykonywać jakiś inny zawód – wszystko po to, by uniknąć skazania z paragrafu za nieróbstwo. W komunizmie pracować musieli wszyscy.

W sowieckiej Rosji zatem najbardziej utalentowani, a tym samym najbardziej niepokorni artyści wybierali rolę legend podziemia. Pierwszy krok w tym kierunku Wiktor uczynił w wieku 15 lat, w tym magicznym 1977 roku. Na świecie eksplodują z siłą bomby atomowej Sex Pistols, The Clash i Ramones, ale zespół Pałata nr 6 (Oddział Nr 6) nie jest jeszcze punkowy. Coj fascynuje się ciężkim graniem Black Sabbath, The Who i T.Rex. Pałata staje się sławna w Szkole Plastycznej im. Sierowa, gdzie uczęszcza Coj. Następnie kontynuuje naukę w technikum, w klasie konserwacji drewna. Bardziej niż nauka pochłania go jednak muzyka. Na straganie płytowym poznaje pierwszych rosyjskich punkowców, których szefem jest Andriej Panow zwany Swinem (Świnią), lider zespołu AU (skrót od Awtomaticzeskij Udowlietworitiel, czyli Automatyczny Samozaspokajacz). Jako załogant AU Coj poznaje rosyjskiego odpowiednika Marka Wiernika, Artioma Troickiego – dziennikarza i zagorzałego propagatora punka i nowej fali. Nasz bohater w cieniu dzikich wybryków Swina brzdąka na gitarze śpiewając przejmujące, życiowe teksty. Zwraca uwagę ojca chrzestnego rosyjskiej muzyki niezależnej, Borysa Griebienszczikowa z zespołu Akwarium – bożyszcza młodzieży mieszkającego w komunalnej klitce. BG zachęca Coja i jego kumpla Aleksieja Rybina do sformowania regularnej grupy – początkowo pod nazwą Garin i Giperboloidy (szyld wzięty z książki SF Aleksego Tołstoja). Stają się członkami Leningradzkiego Rock Klubu i mogą zacząć działać nieco bardziej oficjalnie. Już pod nową nazwą, Kino (Кино́), grupa Coja i Rybina nagrywa taśmę (bo jeszcze nie płytę) 45, łączącą podwórkowe, akustyczne granie z modnym nurtem muzyki new romantic.

To rok 1982. Rok później z Kina odchodzi Rybin — Coj zostaje bezapelacyjnym liderem zespołu, który zdobywa coraz większy rozgłos w niezależnych środowiskach. Do życia z muzyki wciąż daleko — formalnym zawodem Wiktora jest palacz w kotłowni, zwanej Kamczatką. Jest w tej pracy szczęśliwy — ma dużo czasu na rozmyślania i tworzenie piosenek. Świetnie układa się też jego życie prywatne — żeni się z swoją dziewczyną Marianną, a niedługo potem przychodzi na świat jego syn Saszka. Wielkie powodzenie w lokalnej społeczności zdobywa drugi album Kina, z nawiązaniem w tytule do miejsca pracy Coja – Naczalnik Kamczatki (Kierownik Kamczatki). Cały Leningrad, a wraz z nim coraz więcej miast ZSRR, śpiewa wielki hit Posliednij gieroj (Ostatni bohater) ze słowami:

Rano próbujesz jak najszybciej wyjść
Dzwonek telefonu jak rozkaz: Naprzód!
Idziesz tam, gdzie nie chcesz iść
Idziesz tam, lecz nikt cię tam nie czeka
Dzień dobry, ostatni bohaterze!
Dzień dobry tobie i takim jak ty.

Grupa inspiruje się Davidem Bowie, Roxy Music, Duran Duran i Human League, na dodatek stara się wyglądać jak ich idole z Anglii. Nie dziwi więc, że dziewczyny oblegają koncerty i imprezy z udziałem muzyków. Dla Coja liczy się jednak tylko rodzina. Popularność zaczyna nieco przytłaczać Wiktora. Album Eto nie ljubow (To nie jest miłość) z 1985 roku zdradza wpływy topowych niezależnych kapel z Wielkiej Brytanii — The Smiths i The Cure. Kino trzyma rękę na pulsie, co podoba się rosyjskim fanom. Budzi także zainteresowanie na zachodzie — Joanna Stingray, promotorka radzieckiego rocka z USA (a później żona gitarzysty zespołu Coja, Jury Kaspariana), wydaje składankę Red Wave. 4 Underground Bands From USSR, gdzie Kina można posłuchać obok utworów zespołów Akwarium, Alisa i Strannyje Igry. Album wywołuje szok w ZSRR — muzyczni decydenci zaczynają dostrzegać zapotrzebowanie ludu na muzykę rockową. Efektem wydanie w 1986 roku przez monopolistyczną wytwórnię Melodia albumu Kina pod tytułem Nocz (Noc). Bez wiedzy Wiktora — muzyk wpada w furię widząc swój-nieswój album w sklepach, ale dzięki temu popularność Kina eksploduje. Najsłynniejszym nagraniem z płyty stała się piosenka Mama Anarchia, pierwszy wydany na rosyjskiej płycie utwór punkowy!

Szedł do domu żołnierz ulicą
I zobaczył tych chłopców
– Kim jest wasza mama, chłopcy?
– Zapytał żołnierz.

Mama – Anarchia
Tata — szklanka portweinu

Wszyscy oni w skórzanych kurtkach
Wszyscy małego wzrostu
Chciał żołnierz ominąć chłopców
Ale to nie było proste.

Bardzo śmieszny numer
Wycięli żołnierzowi chłopcy
Pomalowali w czerwone i niebieskie plamy
I sprawili że zaczął kląć.

Utwór trafia na płytę z dopiskiem Parodia zachodnich zespołów punkowych, ale rosyjska młodzież odczytuje prawdziwe intencje twórcy. Dwa miliony egzemplarzy Nocy rozchodzi się po kraju, a Mama Anarchia trafia na stałe do repertuaru młodocianych szarpidrutów w całym ZSRR. Apogeum popularności Kina wciąż jednak dopiero miało nadejść. Operator filmowy Siergiej Łysenko nagrywa etiudę filmową Koniec wakacji z udziałem członków grupy. Wykonują w niej kilka swoich przebojów i mogą wykazać się zdolnościami aktorskimi. Już w tym krótkim filmie Coj prezentuje swój wielki talent. Kamera go kocha, co udowadniają także nakręcone dla telewizyjnego programu Wzgliad teledyski. Kino pojawia się też w filmie znanego reżysera Siergieja Sołowiowa Assa z 1986 roku. Zaangażowanie Kina w kino nie znaczy jednak, że Wiktor i spółka zaniedbują swoich muzycznych fanów. W 1988 roku ukazuje się album Gruppa krowi (Grupa krwi). Z jednej strony pełen mrocznych tematów — wojny, śmierci, strachu i samotności — z drugiej, zachwycający przebojową muzyką. Nikt do tej pory nie grał w ZSRR tak… światowo. Kino jest na ustach wszystkich w Rosji, a tytułowy utwór staje się — i pozostanie na zawsze — największym przebojem zespołu.

Grupa krwi — na rękawie
Mój numer ewidencyjny — na rękawie
Życz mi szczęścia w boju, życz mi
Bym nie został w tej trawie
Bym nie został w tej trawie
Życz mi szczęścia w boju, życz mi

Coj staje się za jednym zamachem największą gwiazdą muzyki i filmu w ZSRR. Kino w 1988 roku przygotowuje soundtrack do filmu kazachskiego reżysera Raszyda Nugmanowa pt. Igła, a wokalista gra główną rolę — samotnego wojownika walczącego z szalejącą narkomanią. Film jest na drugim miejscu rankingu najpopularniejszych filmów w ZSRR. Coj zostaje wprowadzony na filmowe salony przez asystentkę Nugmanowa Nataszę Rozłogową. Wobec problemów rodzinnych Coja (Marianna jest sfrustrowana wychowywaniem dziecka i brakiem wsparcia ze strony wiecznie nieobecnego męża), łatwo wpada w ramiona ekscentrycznej artystki. Wiktor jest na szczycie szczytów, ale cóż z tego, skoro na najwyższej górze jest się zupełnie samemu…

Kino wyprzedaje koncerty na ogromnym moskiewskim stadionie Łużniki. Album Zwiezda po imieni Sołnce (Gwiazda o imieniu Słońce) powtarza sukces poprzednika. Rozgłos wokół zespołu sięga nawet do Stanów Zjednoczonych — w 1990 roku Stingray załatwia Kinu wizytę w Nowym Jorku, gdzie zespół poznaje m.in. Davida Byrne’a z Talking Heads. Lada moment mają wyjechać do Japonii zagrać w kolejnym filmie Nugmanowa. Ale Coj jest coraz bardziej zniechęcony sławą. Wciąż w biegu, tęskni za spokojnym życiem. W piosence Paczka cigariet (Paczka papierosów) śpiewa:

Siedzę i patrzę w obce niebo przez obce okno
I nie widzę ani jednej znajomej gwiazdy
Chodziłem po wszystkich drogach w różne strony
Odwracałem się i nie rozpoznałem własnych śladów

Ale jeśli jest w kieszeni paczka papierosów
Znaczy, że nie wszystko dzisiaj będzie takie złe
Bilet na samolot ze srebrzystymi skrzydłami
Leci w górę i zostawia ziemi tylko cień

W sierpniu 1990 roku Coj znajduje chwilę wytchnienia, wypoczywając na Łotwie z Nataszą i synkiem Saszą. Oddaje się przyjemności szybkiej jazdy samochodem marki moskwicz. Radzieckie samochody lat 80., nawet te najbardziej eleganckie, są dalekie od światowych standardów bezpieczeństwa i drogowe awanturnictwo jest bardzo ryzykowne. Niestety, najwyższą cenę płaci za to nasz bohater… Na drodze między miejscowościami Sloka i Tansi, w pobliżu Tukuums moskwicz Coja uderza w pusty autobus. Kiedy Natasza i Marianna przybywają na lokalny komisariat milicji, z ledwością mogą rozpoznać ciało muzyka. Koledzy z Kina odkrywają, że ze skasowanego moskwicza udało się uratować znajdujące się w bagażniku wokale Coja na kolejny album zespołu. Ukaże się pod tytułem Cziornyj album (Czarny album). Wśród nich utwór Kukuszka:

Ile jeszcze nienapisanych piosenek,
Powiedz, kukułko, wykukaj
Czy mam żyć w mieście czy w głuszy
Czy będę leżał jak kamień czy płonął jak gwiazda?

Cała Rosja pogrąża się w rozpaczy. Kilka tysięcy ludzi żegna Ostatniego bohatera na cmentarzu Bogosławskim w Leningradzie. Odnotowano wówczas wiele przypadków samobójstw. W Moskwie, w słynnej artystycznej dzielnicy Arbat jeden z murów zadedykowany zostaje zmarłemu tragicznie wokaliście. Ściana Coja, pełna graffiti z tekstami piosenek Kina, jest nadal mekką rosyjskich fanów rocka. Wiktor Coj po dziś dzień inspiruje miliony rosyjskich młodych ludzi, którzy odnajdują w nim bratnią duszę. Jego teksty są uważane za poezje i śpiewane przez artystów w Rosji, jak i za granicą. Także w Polsce cieszą się kultowym statusem. Już w najbliższy poniedziałek, 27 kwietnia o 18.30 w toruńskim klubie Dwa Światy (ul. Ducha Św. 10/20) odbędzie się nawiązujący do rosyjskiej tradycji występów w mieszkaniach koncert pod hasłem Kwartirnik Vol. 4., organizowany przez Pieriewodkę – Sekcję Translatoryczna Koła Rosjoznawców UMK. Będzie można posłuchać na nim między innymi utworów grupy Kino.

Coj żyw — to hasło do dziś można znaleźć na murze w każdym rosyjskim mieście. Życie znalazło odpowiedź na skierowane do kukułki pytanie. Nie będzie już więcej nienapisanych piosenek. Za to Coj już na zawsze będzie płonącą gwiazdą.

(na podstawie książki Konstantego Usenki Oczami radzieckiej zabawki. Antologia radzieckiego i rosyjskiego undergroundu, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012)

[fot. Andrei Sdobnikov/Wikimedia Commons]