Sezon żużlowy dopiero wkracza w decydującą część, nie przeszkadza to jednak medialnym spekulacjom dotyczącym składów na przyszłoroczne rozgrywki. Niektóre z nich mówią o eWinner Apatorze Toruń, który ma tej zimy poważnie się wzmocnić.

Powrót Rosjanina

Zdaniem „Przeglądu Sportowego” toruńscy włodarze już praktycznie dogadali się z Emilem Sajfutdinowem. Sympatyczny zawodnik rodem z Baszkirii od 2015 roku reprezentuje Fogo Unię Leszno, nim trafił do klubu z Wielkopolski startował w barwach „Aniołów”. Miało to miejsce w sezonie 2014, wówczas uzyskał czwartą średnią w PGE Ekstralidze i wyniosła ona 2,279 punktu na bieg. Teraz Rosjanin jest dwunastym zawodnikiem najlepszej żużlowej ligi świata, a jego średnia na bieg przekracza 2 punkty. Fenomenalnie żużlowiec ze wschodu spisuje się w cyklu Speedway Grand Prix, gdzie po czterech rundach jest czwarty z dorobkiem 58 punktów.

Naturalne jest, że Sajfutdinow miałby zastąpić Chrisa Holdera. Australijczyk posiada w Grodzie Kopernika status legendy, jednak od kilku sezonów regularnie rozczarowuje kibiców i działaczy. Pozyskanie takiego zawodnika jak Rosjanin znacząco wzmocniłoby eWinner Apator.

Maksym Drabik na celowniku

Z kolei żużlowa Interia donosi o tym, że coraz bliżej eWinner Apatora jest Maksym Drabik. Częstochowianin był swego czasu wielką nadzieją polskiego speedwaya, w sezonach 2017 i 2019 sięgał on po tytuły indywidualnego mistrza świata juniorów. Syn Sławomira Drabika obecnie jest zawieszony za infuzję, która jest traktowana jako doping. Żużlowiec jednak przyznał, iż dokonał tego, nie będąc świadomym, że jest to niedozwolone. Zawodnik przez wiele lat reprezentował Betard Spartę Wrocław, jednak odszedł z klubu w kiepskim klimacie.

Drabik to wielki talent, historia pokazuje, że tacy zawodnicy często wracali w wielkim stylu. Przykładami tego są Grigorij Łaguta, Patryk Dudek i Darcy Ward. Inwestycja w dwukrotnego indywidualnego mistrza świata juniorów niesie za sobą ryzyko, jednak ono może się szybko opłacić. Częstochowianin miałby zastąpić Adriana Miedzińskiego, odejście popularnego „Miedziaka” byłoby wydarzeniem przykrym dla części kibiców „Aniołów”. Być może jest konieczne, gdyż drużyna wzmocniona Sajfutdinowem i Drabikiem ma potencjał na czołową w PGE Ekstralidze.