W nocy z dnia 8 na 9 czerwca doszło do ataku nieznanych sprawców na fermę norek znajdującej się pod Toruniem, w pobliżu Lubicza. Właściciel fermy przyjmuje się, że sprawcami byli tzw. ekoterroryści.

Ponad 2 tys. zwierząt wypuszczonych z fermy pod Toruniem

Pierwsze informacje na ten temat podał portal Radia Maryja. Grupa ekoterrorystów zniszczyła płoty oraz bramę, a następnie wypuściła zwierzęta z klatek. Mowa tu o liczbie ok. 2400 zwierząt. Większość z nich wróciła na fermę, szczególnie matki, które nie mogły znaleźć swoich młodych. Umierają głównie młode norki z powodu odwodnienia i braku pożywienia, gdyż niektóre nie przyjmują innego pokarmu niż ten dostarczany przez matki.

Tak o sprawie właściciel fermy – To, co się stało na mojej fermie, przekracza wszystkie możliwe standardy, o które walczymy. Moje zwierzęta, moje norki, które hoduję, są w tej chwili w tym okresie, że wychowują młode szczenięta. Są to oseski, one się niedawno wykociły, one potrzebują matki. Słyszę płacz tych moich norek, które nie mają matek i niestety za chwilę ich nie będzie. One w cierpieniach umrą. Ich nie będzie, bo nie mam możliwości, żeby je nakarmić, bo nikt nie wymyślił, żeby jakiś pokarm mógł zastąpić pokarm matki. (…) Przyszli ludzie bez sumienia. Ludzie, którzy nie mają sumienia, którzy mówią o tym, że zwierzęta dla nich są najważniejsze. Nieprawda – dla nich zwierzęta się nie liczą. Przyszli, rozbili mi płoty, weszli na fermę, wypuścili zwierzęta, matki, które karmią młode. Matki wyszły, wracają, ale nie potrafią znaleźć miejsca, gdzie są ich młode. One są w szoku – mówił Daniel Chmielewski w rozmowie z Radiem Maryja.

Właściciel fermy oraz pracownicy dokładają wszelkich starań, aby uratować jak najwięcej norek. Na tę chwilę rokowania są nie najlepsze, ponieważ ponad 1 tys. zwierząt jest przeznaczonych do utylizacji, natomiast 400 ma szansę na przetrwanie.  Ponadto, zagrożeni czują się sami pracownicy oraz właściciel, którzy boją się o własne bezpieczeństwo.

Głos środowisk prozwierzęcych

Kilka dni temu na stronie Otwartych Klatek, organizacji pożytku publicznego zajmującej się pomocą zwierzętom hodowlanym, pojawiło się oświadczenie, które wyklucza udział członków tych organizacji w atak na fermę norek.

Oto jego treść:

W związku z medialnymi doniesieniami o wypuszczeniu z klatek przez nieznane osoby kilkuset zwierząt futerkowych na fermie pod Toruniem należącej do Daniela Chmielewskiego, prezesa Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych, chcielibyśmy jeszcze raz jednoznacznie podkreślić: ani Stowarzyszenie Otwarte Klatki, ani żadna inna organizacja w Polsce aktywnie działające na rzecz zakazu hodowli zwierząt futerkowych nie wypuszcza zwierząt z ferm, nie współpracuje z nikim kto by to robił, nie namawia nikogo do tego ani nie popiera takiej działalności.

Nasze stanowisko jest w tej sprawie niezmienne, także w przypadku współpracy międzynarodowej – koalicja Fur Free Alliance nie współpracuje z ludźmi, którzy chcą wypuszczać zwierzęta z klatek.
Jednocześnie warto pamiętać, że to nie takie zdarzenia są przyczyną obecności norki amerykańskiej w ekosystemach polskich, lecz działalność ferm futrzarskich, na co wskazują jasno instytucje jak np. Park Narodowy Ujście Warty. W Polsce do tej pory, wedle naszej wiedzy, nie zdarzyło się żadne wypuszczenie norek z fermy. Jednocześnie wiemy, że samodzielne ucieczki norek z ferm zdarzają się regularnie, co opisaliśmy w naszym raporcie: “Stan zabezpieczeń ferm norek w Polsce”.

Do wypuszczenia fretek z podtoruńskiej fermy nie przyznała się do tej pory żadna organizacja lub grupa ludzi.