Jest to jedna z tych chwil najsmutniejszych, kiedy na naszych oczach, tudzież w naszych uszach znika coś swojskiego, z czym obcowaliśmy tak długo i zdawało się to być nierozłącznym elementem codzienności. Niestety również nierozłącznym elementem życia jest śmierć, nieubłaganie terroryzująca naszą codzienność. Andrzej Langer opuścił nas w wieku 69 lat – leczony chemioterapią zmarł nagle, choć bardzo chciał żyć…

„Z głosem mam do zaoferowania więcej”

Z Panem Andrzejem o jego działalności rozmawiał przed laty nasz były redakcyjny kolega Maciej Koprowicz. W wywiadzie mężczyzna przyznał, że był świadomy rozpoznawalności, którą przyniosła realizowana przez niego niecodzienna forma reklamy. Praca dostarczała mu uśmiechu na twarzy, w szczególności gdy słyszał tu i ówdzie powtarzane rymowanki swojego autorstwa. A i owszem, Pan Andrzej pamiętne teksty przygotowywał osobiście i trzeba przyznać, że słowem posługiwał się niezwykle zręcznie. Jego głównym narzędziem był jednak głos – donośny, przyjemny dla ucha, charakteryzujący się bardzo dobrą dykcją. Ten oto dobrze znany nam głos zachęcał do skosztowania najlepszej włoskiej pizzy, zapoznania się z legendami toruńskimi, czy odwiedzenia pobliskiej księgarni. Choć to tylko kilka przykładów, pracy Pan Andrzej miał dużo więcej stając się podmiotem zainteresowania kolejnych toruńskich reklamodawców. Summa summarum Pan Andrzej ewoluował reklamę na wyższy poziom, na którym dwa zdania warte były tysiąca rozdanych ulotek.

Kwestia pomysłowości

Andrzej Langer nie był radiowcem, zasadniczo nie wykonywał zawodu zmuszającego do ciągłego operowania głosem. Żołnierz zawodowy, który wraz z nadejściem emerytury wciąż odczuwał nadmiar przepełniającej go energii. Następnie jako agent ubezpieczeniowy doznał poważnego urazu, który na skutek powikłań neurologicznych, pozbawił mężczyznę zdolności liczenia. Nawet takie okoliczności nie zahamowały Pana Andrzeja, który znalazł swoje miejsce w reklamie roznosząc ulotki. Wykonując pracę w głowie mężczyzny zrodził się pomysł wykorzystania swojego głosu – a co się działo później? Wszyscy wiemy.

To koniec pewnego rozdziału

Obecność Pana Andrzeja na toruńskiej starówce była dla mieszkańców równie naturalna jak spotkania pod Kopernikiem, czy spacer bulwarem filadelfijskim. Przyszedł czas się jednak pożegnać i być może wspomnieć pewnego dnia głos toruńskiej starówki, przechadzając się ulicą Szeroką. Andrzej Langer pochowany został dn. 26 sierpnia na cmentarzu parafialnym w Brodnicy.