Jakiś czas temu miałem przyjemność wybrać się na Tofifest, niestety tylko na jeden seans, ale jak na takiego „afilmowca” jak ja, to i tak coś niezwykłego.

Wybrałem pierwszą część serii Millenium. Ze względu na to, że czytałem już wcześniej książkę, na podstawie której oparty jest scenariusz i wiedziałem czego mniej więcej mogę się spodziewać. Ta szwedzka wersja Millenium, jakby ktoś pytał. Nie interesują mnie jakiekolwiek kłótnie fanów, którzy mówią, że amerykańska wersja jest lepsza.

Tegoroczny Tofifest miał obejmować tematykę skandynawskiego noir. Jak dla mnie brzmi rewelacyjnie – nie znam się ani na skandynawskim filmie, ani na noir. Obejrzałem kilka dzieł Hitchcocka, co jeszcze nie czyni ze mnie eksperta od tego typu sztuki. A co do filmu, jaki był?

Dobry.

Na tym mogę skończyć pisanie, bo ani nie chcę recenzować czegoś, o czym nie mam pojęcia, ani też nie chcę zamykać się w ramach samej recenzji. Nie będę też porównywał ekranizacji do książki, bo nie na tym rzecz polega, wystarczające chyba jest to, że wyszedłem z kina zadowolony.

A propos, pierwszy raz byłem w kinie studyjnym. Jeśli kiedykolwiek znów przyjdzie mi chęć na wybranie się do kina, to tylko studyjne będzie wchodziło w grę. Chociaż i tak widownia może pozostawiać trochę do życzenia. Byli tacy, którzy wyłazili podczas seansu, komentowali na bieżąco akcję, dziejącą się na ekranie, albo śmiali się w najmniej odpowiednich momentach. Cóż to, kiedy nikt ci nie je popkornu, zapijanego kolą, którą trzeba siorbać, ponadto zagryzać naczosami.

Kina studyjne są fajne. Na tyle fajne, że są zdecydowanie lepszą alternatywą od sieciówek. No i repertuar jest o niebo ciekawszy. To wszystko jednak nie przekonało mnie jeszcze do tego, by przedkładać wycieczki do kin nad oglądanie filmów w domowym zaciszu. Abstrahując od względów finansowych, jest to wciąż dużo wygodniejsza opcja. Bo nikt nie przeszkadza, bo możesz włączyć pauzę, bo zamawiasz pizzę i rozkładasz się wygodnie na swoim fotelu.

Niedługo chyba znów wybiorę się na jakiś seans. Może się przekonam i zupełnie porzucę zdezelowany fotel.

[fot. Małgorzata Replińska/ Facebook, strona Tofifest]