Toruńska policjantka Dora Wilk nie ma litości dla przestępców – zwalcza zło naszego miasta sprytem, siłą i… magią. Szkoda, że można ją spotkać tylko na kartach książek… Serii sześciu książek autorstwa torunianki Anety Jadowskiej, z których ostatnia ukaże się już w listopadzie. Dzięki Jadowskiej Toruń zapisał się w historii rodzimej fantastyki, a dla wielu czytelników jej powieści są inspiracją do odwiedzenia tego miasta. Miejsca, jak przekonuje autorka, o dużym potencjale magicznym.

Dora Wilk żyje na granicy dwóch światów, rozdarta jest między ludzkim Toruniem a magicznym Thornem. Dlaczego wybrała pani jako miejsce akcji właśnie Toruń? To chyba pierwsze książki fantastyczne z akcją w naszym mieście.

ANETA JADOWSKA: Jeśli była wcześniej powieść fantastyczna dziejąca się w Toruniu, nic mi o tym nie wiadomo. Toruń, moim zdaniem, ma duży potencjał magiczny i aż się prosił o to, by osadzić w nim serię fantastyczną. Jak wiele miejsc, w których bogata historia łączy się z nowoczesnością, tradycja z energią, którą wnoszą młodzi ludzie, Toruń jest miejscem wystarczająco niejednorodnym i przyjemnie zaskakującym, by pisało się o nim dobrze.

Bohaterka serii w „niemagicznym” Toruniu mieszka na Bydgoskim Przedmieściu. Ma do niego wyjątkowy stosunek, choć dzielnica cieszy się niezbyt dobrą reputacją… Czy to miejsce jest także pani bliskie?

Mieszkałam przez kilka lat na Bydgoskim i ciepło wspominam ten czas. To jedna z dzielnic, do których chętnie bym wróciła, choć lubię mój lewobrzeżny Toruń. Dora i jej przyjaciele wędrują po różnych zakamarkach naszego miasta, choć przyznaję, że zwykle w podobnych rewirach jak ja. Są miejsca w Toruniu, których zwyczajnie nie znam, bo nigdy nie mieszkałam w okolicy. Dora też się tam raczej nie zapuści.

Dora Wilk na kartach serii często bywa w pubach i nocnych klubach magicznego Thornu. Czy te miejsca mają swoje odpowiedniki w prawdziwym Toruniu?

Nie, lokale nie mają swoich odpowiedników. Czasem niestety, czasami na szczęście, biorąc pod uwagę jak zakazane miejsca czasem odwiedza Dora.

Ulubionym miejscem Dory jest pub „Szatański Pierwiosnek”. Czy nazwa to aluzja do pewnego słynnego toruńskiego lokalu?

To nawiązanie do książki, którą czytałam jako nastolatka. Już wtedy uznałam, że to idealna nazwa dla baru. Więc skojarzenie z „Czarnym Tulipanem” raczej przypadkowe, choć był czas, że faktycznie mieszkałam po drugiej stronie ulicy – teraz mi to uświadomiłeś. :)

W jednym z wywiadów mówiła pani, że marzy się jej otwarcie pubu „Szatański Pierwiosnek”. Czy te marzenia nadal są aktualne? Jak takie miejsce by wyglądało?

Cóż, zdecydowanie nie mam czasu na prowadzenie baru. Jeśli kiedyś do tego dojdzie, na pewno nie będę w tym projekcie sama. Wyglądałby jak „Szatański Pierwiosnek”, bo dokładnie takie bary lubię. Skrzyżowanie baru dla motocyklistów z angielskim pubem.

Lokale nie mają odpowiedników w prawdziwym świecie. A co z postaciami?

Nie mają. Co nie znaczy, że ktoś się gdzieś czego nie dopatrzy, ale ludzie lubią sobie dopowiadać.

Magiczne postaci różnego gatunku z Thornu w świecie niemagicznym funkcjonują jako ludzie. Jakich postaci dostrzega pani w prawdziwym Toruniu najwięcej – wiedźm, aniołów, diabłów, wampirów, a może wilków?

Statystycznie w Toruniu jest sporo więcej aniołów i diabłów niż w innych miastach, co ma wiele wspólnego z historią miasta, opisaną po trosze w szóstym tomie serii, Na wojnie nie ma niewinnych, który premierę ma już 14 listopada. Wiedźm też jest całkiem sporo. Wilków mniej, niż w takiej Gdyni, ale sporo. Myślę, że ogólne wrażenie uzależnione jest od kręgów, w jakich się obracamy i opinii, jaką o nas mają znajomi. Osoby znane z wąskich horyzontów czy braku tolerancji dla innych ras nie mają co oczekiwać coming-outów magicznych.

Jest pani doktorem nauk humanistycznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Widzi pani możliwość powrotu do pracy na uczelni?

Nie wykluczam, choć nie robię sobie wielkich nadziei. Mam kwalifikacje, doktorat, doświadczenie i osiągnięcia, ale układanie życia pod oczekiwanie, że kiedyś może zwolni się etat było dla mnie zbyt wyczerpujące. Znalazłam swoją ścieżkę i jest mi na niej bardzo dobrze. Pisanie powieści daje mi znacznie więcej satysfakcji, niż pisanie doktoratu.

Czy na UMK jest miejsce dla „fantastów”? Jak koledzy z uczelni odbierają pani twórczość?

Jeśli tak, to nie na takie zajmowanie się fantastyką, i nie taką fantastyką, na jaką miałabym ochotę. A co do kolegów… Myślę, że ci, których wspominam jako życzliwych i lubiących, gdy innym coś się udaje, cieszą się ze mną. A resztą naprawdę nie zamierzam się przejmować. Życie jest za krótkie, by myśleć negatywnie.

Pani książki dzięki barwnym opisom mogą w sumie służyć za przewodnik po mieście, i niewątpliwie promują nasze miasto. Czuje się pani doceniona w Toruniu?

Toruń wielokrotnie pokazał mi, że mnie docenia. Kareta „Nowości” czy Medal Thorunium są tego namacalnymi dowodami. Na podpisywanie książek czy spotkania przychodzi wiele osób, które mówią mi o tym, jak bardzo się cieszą, że ich miasto jest teraz częścią literatury.

Miała pani propozycje wykorzystania postaci Dory do promocji Torunia?

Takich propozycji nie miałam, ale myślę, że nie są one potrzebne. Promuję moje miasto, pokazuję jego inne oblicze, zaciekawiam nim czytelnika. Wiem, że wielu zdecydowało się na wizytę w Toruniu po raz pierwszy właśnie po lekturze. Zlot Miłośników Dory Wilk, który odbywa się w tym roku na Coperniconie też przyciągnie szereg osób, które dostaną swoją szansę na to, by pokochać Toruń.

Na pewno jest pani doceniana na Festiwalu Gier i Fantastyki „Copernicon” – podczas tegorocznej edycji Zlot Miłośników Dory Wilk to jedna z najważniejszych atrakcji.

Jeżdżę na bardzo liczne imprezy o podobnym profilu, ale Copernicon to zawsze trochę bardziej „mój” konwent. A teraz, kiedy udzielił gościny Zlotowi (w piątek o godz. 16, gdyby ktoś chciał wpaść), jest mi jeszcze bliższy. Zapraszam wszystkich, którzy lubią dobrą zabawę, interesują się fantastyką, albo nie wiedzą, że mogliby się nią interesować, by odwiedzili teren festiwalu. Można między innymi spotkać się ze mną, wysłuchać jednej z moich prelekcji – o seryjnych zabójcach, którzy mordowali w parach, czy o tym, dlaczego nie lubię Zmierzchu, można wpaść na panele, spotkania, po autograf czy na chwilę rozmowy. To idealny sposób na miły weekend, można poznać ludzi, którzy piszą, tworzą komiksy, gry, czasopisma, albo są fanami, jak my.

Aneta Jadowska – ur. 1981 w Radomsku, od 2000 mieszka w Toruniu. Z wykształcenia doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, z zawodu – pisarka fantasy. Jest autorką serii sześciu powieści o wiedźmie-policjantce Dorze Wilk, które ukazały się nakładem Fabryki Słów – Złodziej Dusz (2012), Bogowie muszą być szaleni (2013), Zwycięzca bierze wszystko (2013), Wszystko zostaje w rodzinie (2014), Egzorcyzmy Dory Wilk (2014), Na wojnie nie ma niewinnych (premiera w listopadzie). Ich akcja rozgrywa się w Toruniu oraz jego magicznym odpowiedniku, Thornie.

[fot. Przemysław Bednarczyk]