1 grudnia studenci i pracownicy UMK dowiedzieli się, że od 12 grudnia czeka nas miesiąc zdalnej nauki. Chyba wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że w obecnych, niepewnych czasach wydarzyć może się wszystko, a decyzja ta prawdopodobnie zostanie przedłużona.

We wtorek, 2 stycznia, ukazało się nowe zarządzenie Rektora Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu dotyczące organizacji kształcenia od 10 do 30 stycznia. Z zarządzenia wynikało, że ku zdziwieniu większości studentów zajęcia poprowadzone zostaną w trybie hybrydowym. Z zarządzenie mogliśmy dowiedzieć się, że wszystkie ćwiczenia i wykłady, w których uczestniczy maksymalnie 30 studentów prowadzone będą stacjonarnie, pozostałe zaś odbywać się będą w przestrzeni internetowej. Poza tym, egzaminacyjna sesja zimowa oraz sesja poprawkowa w roku akademickim 2021/2022 odbywać się będzie w murach uczelni, oczywiście przy zachowaniu reżimu sanitarnego.

Wszystkie konsultacje z profesorami akademickimi również poprowadzone zostaną na terenie Uniwersytetu bądź zależnie od decyzji wykładowcy w formie zdalnej asynchronicznie lub w czasie rzeczywistym. Decyzja ta odbiła się dużym echem na uczelnianych stronach internetowych. W większości spotkała się ona z negatywnym odzewem. Studenci nie byli zadowoleni z nagłego obrotu sprawy. Problematyczna okazała się kwestia zdalnych wykładów i stacjonarnych ćwiczeń, które miałyby następować po sobie. 15-minutowe przerwy w większości przypadków nie są wystarczające, aby dojechać ze swojego mieszkania na uczelnie. Takie rozwiązanie wprowadziło chaos i to na niedługo przed sesją, która dla studentów zawsze jest najbardziej stresującym momentem w roku akademickim. Drugą istotną kwestią jest wysoki wzrost zakażeń koronawirusem. Studenci obawiają się o zdrowie i życie swoje oraz swoich bliskich. W kręgach studenckich zaczęły powstawać petycję z prośbą o zmianę zarządzenia.

Nowe, poprawione zarządzenie, ale czy na lepsze?

Rektorat nie pozostał obojętny na skargi studentów i już na drugi dzień (5 stycznia) ukazało się nowe, poprawione zarządzenie, w którym czytamy, że wszystkie wykłady niezależnie od liczby osób, które w nich uczestniczą, odbywać się będą zdalnie, natomiast sytuacja z ćwiczeniami i innymi zajęciami, w których grupy nie liczą więcej niż 30 osób, pozostaje bez zmian. Te, w których uczestników jest więcej, odbywają się z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość w trybie synchronicznym lub jeżeli względy organizacyjne tego wymagają — asynchronicznym, by móc rozwiązać problem dojazdów na uczelnię. Dodatkowo do 15 stycznia dziekani poszczególnych wydziałów mogą podjąć decyzję o przeprowadzeniu zajęć w grupach mniejszych niż 30 osób w sposób zdalny synchroniczny lub asynchroniczny. Nowe zarządzenie również nie spotkało się z pozytywnym odbiorem większości studentów. Studenci UMK w dużej mierze chcą, aby wszystkie zajęcia do końca semestru oraz sama sesja zimowa odbyła się w trybie zdalnym.

7 stycznia pojawiło się kolejne zarządzanie, tym razem dotyczące lektoratów i zajęć wychowania fizycznego. Wszystkie lektoraty z języków obcych prowadzone będą w przestrzeni internetowej, natomiast zajęcia z wf odbywać się będą stacjonarnie z możliwością ich zaliczenia w formie zdalnej, o formie zaliczenia poinformuje uczestników prowadzący.

Jak widać, sytuacja rozwija się dosyć dynamicznie i chaotycznie, gdzie pewnym jest, że każde rozwiązanie zyska swoich przeciwników. Duża część studentów oczekiwałaby, aby wszystkie zajęcia prowadzone byłby w sposób zdalny, inni zaś preferują nauczanie stacjonarne, ze względu na jego wyższy poziom. A jak do przedstawionego stanu rzeczy odnosi się Samorząd Studencki UMK? Napisaliśmy do nich w tej sprawie i czekamy na odpowiedź. Najgorsze w tej sytuacji jest, że całe zamieszanie związane z trybem prowadzenia zajęć w tym miesiącu negatywnie odbija się na zdezorientowanych studentach.