Wyjątkowo nie będzie o Toruniu. Będzie o Wrocławiu. Ale równie dobrze mogłoby dotyczyć Torunia – zamieńcie tylko Karmelkową na Szosę Chełmińską. Bohater tekstu istnieje naprawdę, ale niech będzie dla nas symbolem pozostających w podobnej sytuacji ludzi. Których na pewno w Toruniu są dziesiątki. A może i wśród Was, drodzy czytelnicy, są osoby, które za kilkanaście lat będą takie jak on? Może to będę ja?
Popularny (94 tys. lajków) i bardzo lubiany również przeze mnie facebookowy page „Nagłówki nie do ogarnięcia” zasłynął publikowaniem kuriozalnych screenów i przedruków z rodzimych mediów, których nie wymyśliłby najlepszy kabaret, a wymyśliło życie – czy raczej mało rozgarnięci żurnaliści. Ostatnio jednak zamieścił przedruk z gazety, który chyba nikogo nie rozbawił. W sobotę na fanpage’u pojawił się wycinek z „Metra”, z działu ogłoszeń towarzyskich.
Fotka została okraszona podpisem: Pan Mieczysław jest samotny tak jak wy. Tylko nie ma facebooka. Administratorzy zostali zalani falą hejtu – drogie nagłówki, tu się średnio jest z czego śmiać, Co tu jest ciężkiego do ogarnięcia?. Najwyraźniej przytłoczeni falą krytyki zaczęli się gęsto tłumaczyć – rzucam tu rzeczy, które ciężko ogarnąć. to nie jest równoznaczne z naśmiewaniem (pisownia oryginalna), a w którym miejscu my się kurwa śmiejemy? pokazaliśmy ogłoszenie stu tysiącom ludzi. jest szansa, że dzięki temu Pan Mieczysław dostanie kilka listów więcej. bicz plis. Już abstrahując od prawdziwych intencji autorów profilu, i tego, że jak coś jest wrzucane na satyryczną stronę z ironicznym komentarzem, to trudno mieć pretensje, że ktoś je zrozumie opacznie. Ale mimo wszystko „Nagłówki”, choć tym razem nie rozbawiły, wyjątkowo mocno zmusiły do myślenia.
To cholernie przygnębiający obrazek. Jak wielkie cierpienie musiało zmusić nadawcę ogłoszenia do tak, przyznajmy, boleśnie szczerego, ekshibicjonistycznego wręcz kroku. Cierpienie wystawione na widok publiczny, tym bardziej po publikacji wycinka w sieci. Krzyk rozpaczy człowieka, który już nie ma nic do stracenia. Zamieszczony adres jest znamienny – przy uroczo nazwanej wrocławskiej ulicy we wskazanym budynku mieści się Dom Pomocy Społecznej. Gdzie pewnie mało który pensjonariusz ma Facebooka, który jest niezawodnym lekarstwem na samotność. Pan Mieczysław jest samotny tak jak wy. Tylko nie ma facebooka. W sedno, „Nagłówki”, w sedno. Mamy fejsy, tłitery, komóry, bajery. To wszystko sprawia, że tworzymy własne ułudy. Mamy tylu przyjaciół, kolegów, znajomych na fejsie, ja mam całe 549 wirtualnych przyjaciół! Ale czy to chroni nas przed samotnością? Czy te posty, zdjęcia, filmiki które wrzucamy, to nie jest czasem próba zwrócenia na siebie uwagi tych „przyjaciół”? Wrzucamy zdjęcie i modlimy się o lajki, by wirtualny świat dostrzegł fakt naszego istnienia, by potwierdził rację bytu naszej osoby. Czasem jednak lajki nie nadchodzą. Wtedy czujemy się malutcy, nieważni, desperacko łaknąc atencji. Co mają powiedzieć osoby prawdziwie samotne, z zerem wirtualnych znajomych, i z realnymi znajomymi nielicznymi na tyle, że zmuszeni są wysyłać w świat butelkę SOS w postaci ogłoszenia z „Metra”?
W piosence The Police, zatytułowanej właśnie Message In A Bottle Sting kreuje postać rozbitka na bezludnej wyspie, którego gniecie samotności większa, niż ktokolwiek jest w stanie znieść. Zdesperowany, wysyła SOS do świata, aby ktoś w końcu wyrwał go z samotności. Pewnego dnia na plaży odkrywa sto miliardów butelek wyrzuconych na brzeg, od podobnych mu rozbitków… Miejmy nadzieję, że historia Pana Mieczysława znajdzie podobny finał, i pod wpływem prasowego anonsu, jak i internetowego nagłośnienia DPS na Karmelkowej zasypie masa listów od bratnich dusz naszego bohatera. A zapewne także od osób, którzy mimo setek znajomych na Facebooku doskonale rozumieją, co znaczy samotność, i po prostu w geście odruchu serca również skrobną do Pana Mieczysława kilka ciepłych słów. Niezastąpione „socjalmedia” już ruszyły z akcją „Piszemy listy do Mieczysława.” Kocham internet za to, że chociaż zasadniczo jest śmietnikiem, to czasem wyrośnie w nim taki kwiatek.
Rozbitków na wyspie samotności jest tak wielu. W domu pomocy społecznej na Karmelkowej we Wrocławiu, w domu pomocy społecznej przy Szosie Chełmińskiej 220 w Toruniu, i w tysiącach prywatnych wysp na świecie. Może i Ty czujesz się takim rozbitkiem? Może za wiele lat, gdy zostaniesz sam/a, będzie gnieść Cię samotności większa, niż ktokolwiek jest w stanie znieść? Raz chociaż zamiast priva na fejsie, smsa czy maila napisz list czy pocztówkę. Niech rozbitek ujrzy na plaży sto miliardów butelek i poczuje, że nie jest tą przysłowiową samotną wyspą.
Just a castaway
An island lost at sea
Another lonely day
No one here but me
More loneliness than any man could bear
Rescue me before I fall into despair
I’ll send an SOS to the world
I hope that someone gets my message in a bottle