Ciężkie jest życie w branży gastronomicznej Torunia. Chociaż wydawać się może, że studenci zjedzą wszystko, wystarczy im tylko napisać o tym w internecie, to zderzenie z rzeczywistością bywa nieprzyjemne.

Przekonał się o tym właściciel jednej z najbardziej osławionych pizzerii naszego miasta – choć w tym przypadku to raczej sława, o jakiej nie marzy żaden lokal. Nazwy podawać nie będziemy – nie mamy ochoty reklamować (ani zwłaszcza antyreklamować) nikogo. Za to tak zwany KEJS tej pizzerii i jej wczorajsza przygoda na Facebooku warte są dostrzeżenia.

Na popularną toruńską grupę z ogłoszeniami wrzucone zostało zdjęcie pizzy prosto z pieca owego lokalu. Postującym okazał się sam właściciel, który serdecznie zaprasza do zamawiania swoich produktów przez internet. Nawet najbardziej leniwy student dziennikarstwa i komunikacji społecznej wie, że to nie jest najlepszy pomysł na działanie marketingowe, zwłaszcza jeśli wokół naszej firmy krąży chmura bardzo „czarnego piaru”. Nie znam nikogo, kto ceniłby pizze z tego lokalu. W guglach ma 9 recenzji, z czego większość to jedna gwiazdka. Wilgoć wyciekająca z pizzy, suchy pomidor, pomylone sosy albo ich brak – no, standard. I dokładnie takie same opinie pojawiły się w komentarzach do fotki. To jest zdjęcie obecnych wyrobów tak? Jeśli tak to ja dziękuję za ból brzucha po czymś tak ciężkim. Szukam od dawna dobrej, lekkiej pizzy, prawdziwej a nie buł. Pizza najgorsza jaka może być, po bokach była spalona a w środku poprostu surowe ciaslo, sos pomidorowy? – nie prościej napisać najtańszy ketchup jaki tylko jest? pierwszy raz spotkałam sie z sosem polanym na pizzy, zawsze dostawałam w pudełku ale co się dziwić oszczędność, pizze najpierw sama musialam upiec w mieszkaniu dopiero nadawała sie do zjedzenia. No i KREM DE LA KREM komentarzy: To na zdjęciu koło pizzy nie Leżało. Wyrób jak każdej nędznej pizzerii dla studentów po libacji. Brak w mieście pizzerii z kunsztem niestety.

Właściciel lokalu niestety najwyraźniej studiów dziennikarskich nie ukończył, bo łamiąc wszelkie prawidła markietingu w socjalmediach zaczął się – wiadomo – „odwarkiwać swoim prześladowcom”. Pani, która skarżyła się na surowe ciasto zripostował: W takim razie polecam pani Beacie surowe ciasto na pewno nie będzie spalone. Prawdziwym popisem retorycznym był komentarz Miała być informacja dla klientów a zrobiła się okazja do wykazania się zagrożonej konkurencji. Nie wiem o co chodzi… Ja rozumiem „nieważne jak mówią, byle mówili”, ale bez przesady. Tym bardziej, że właściciel zarządza lokalem dopiero od niedawna i sam przyznaje, że zła sława pizzerii mu bardzo ciąży na barkach. Odbudować powaloną w grozy reputację (sic!!!) to dużo wyrzeczeń i ogromnych nakładów i pracy i finansów. Na sugestię zmiany niesławnego szyldu odpowiedział z rozbrajającą bezsilnością: Co z tego że zmienił bym nazwę. Adres jest ten sam nr. tel. Także. I znowu prace domowe z marketingu nieodrobione, bo gdy marka staje się synonimem syfu, to pierwsze co trzeba zrobić, to ją wyrzucić do kosza, bo tu naprawdę nie ma czego bronić. Po korepetycje proponuję udać się na starówkę do lokalu pod znakiem kolorowych parasolek, który z gracją zmienił szyld, gdy wokół niego zaczął się robić nieciekawy smrodek.

Czytanie fejsbukowych pocisków nie należy do moich ulubionych zajęć. Zrobiło mi się po prostu zwyczajnie żal tego pana, który wkłada „dużo wyrzeczeń i ogromne nakłady i pracy i finansów” by ratować dawno przeciekający, a obecnie to już chyba szorujący dno okręt. Przy okazji – zastanawiam się, czy w Toruniu naprawdę warto inwestować teraz w gastronomię. Lokali jest tyle, że wciąż się dziwię, że większość jest rentownych. Przykro mi się robi, gdy widzę pojawienie się na elewacjach budynków starówki nowych szyldów, bo wiem, że z dużym prawdopodobieństwem one niebawem znikną i na ich miejscu pojawią się kolejne genialne pomysły na gastronomiczny biznes. Nawet my, „studenci po libacji” jesteśmy nimi przesyceni niczym bułowatymi pizzami. Ale chętnie coś zmieścimy, o ile pojawi się coś nowego – ale Z KUNSZTEM.

Ps. Zdjęcie nie pochodzi z oryginalnego posta.

[fot. Wikimedia Commons]