Informacje Miasto

Reporterska noc

Noc Reporterów była jednym z ważniejszych najciekawiej zapowiadających się wydarzeń Trzeciego Festiwalu Sztuki Faktu. Z prostej przyczyny – tematem była esencja dziennikarstwa, czyli reportaż.

Na samym jej początku zaprezentowano „dziecko” Adama Bogoryi – Zakrzewskiego, mianowicie „Ekspres Reporterów”, nieprzypadkowo nawiązujący do tytułu znanego programu zanim jeszcze stał się Magazynem Ekspresu Reporterów. Jest to książeczka zawierająca w sobie trzy reportaże o różnej tematyce. Ma ona być cyklicznie wydawana. Do współudziału w jej tworzeniu zaproszeni zostali zarówno uznani reportażyści, jak i dopiero rozpoczynający swoją przygodę z reportażem. Być może stanie się to dobrą odskocznią dla adeptów reportażu.

Dyrektor artystyczny festiwalu Jacek Snopkiewicz poinformował, że zawiązano Stowarzyszenie Reporterów Polskich. Miejmy nadzieję scali ono środowisko i przyczyni się do zaprzestania stawiania, także obecnego na Nocy Reporterów, pytania o kondycję polskiego reportażu. Po prostu nie będzie takiej potrzeby, bo będzie się on miał dobrze.

Ogłoszono także, że pod koniec roku wypuszczany będzie przegląd reportaży w formie książkowej, który może dać interesujący obraz polskiej rzeczywistości.

Podczas Nocy Reporterów wystąpili dziennikarze telewizyjni, ale także i ci piszący. Było ich tak wielu, że prezentowali się oni na scenie w trzech turach. Spotkania prowadzili Monika Sieradzka, szefowa Reportera Polskiego i wspomniany już Jacek Snopkiewicz, dyrektor artystyczny festiwalu.  Po raz pierwszy, dzięki pozwoleniu swoich stacji, pojawili się reporterzy Polsatu i TVN-u.

I dzięki temu Bertold Kittel mógł opowiedzieć o kulisach tropienia, wraz z Czechem Janem Kroupą i Jarosławem Jabrzykiem, polskiego handlarza bronią, dostarczającego ją w ręce prorosyjskich separatystów walczących w Donbasie. Pokazał, że można w polskich realiach zrobić międzynarodowe śledztwo, nawet jeśli jest bardzo czasochłonne, bo ostatni etap kręcenia reportażu (nie dokumentu, bo temat okazał się być nadal aktualny) zajął około 8 miesięcy, nie licząc przygotowań do niego.

Pojawiły się także tematy trudne jak zjawisko płatnej adopcji. Obraz matki z reportażu Adama Bogoryi – Zakrzewskiego bez skrupułów pozbywającej się kolejnego już z paręnaściorga dzieci robi wrażenie, bardzo przykre wrażenie.

Pojawiały się także radośniejsze oblicza reportażu jak choćby historia opiekuna słonia z ZOO w Łodzi, dla którego był to pierwszy występ przed kamerą, mimo licznych propozycji. Długi proces namawiania pana Andrzeja skończył się reportażem o pozytywnym wydźwięku”Jejmość Magda”.

Meandry dziennikarstwa śledczego oprócz Bertolda Kittela, przedstawiał także reporter tygodnika „Polityka” Piotr Pytlakowski. Autor wielu książek o świecie przestępczym i służb wywiadowczych. Wyrobił sobie tak dobrą pozycję w świecie dziennikarstwa śledczego, że jak sam powiedział na Nocy Reporterów, byli oficerowie służb specjalnych sami się do niego zgłaszają: „Ja też chcę książkę”. Przeczytano fragment „Szkoły szpiegów” autorstwa dziennikarza „Polityki”, później autor na pytanie Jacka Snopkiewicza wyraził swoje zdanie na temat wywiadu PRL-u a także obecnego nienajlepszego stanu polskich służb specjalnych, czego efektem afera taśmowa.

Pojawił się także wątęk toruński. Przedstawiony został fragment reportażu zrealizowanego przez reportera Polsatu Jana Kasię dosłownie kilkaset metrów od Baju Pomorskiego, gdzie Noc Reporterów się odbywała. Reportaż ten przedstawiał historię matki schizofrenika, który został zabity podczas jego obezwładniania przez policjantów. Mężczyzna, który miewał ataki agresji, przyparty do podłogi miał być dalej okładany przez funkcjonariuszy. Przybyli oni na wezwanie matki, która nigdy by się nie spodziewała, że interwencja ta skończy się tak tragicznie. Autor reportażu, odpowiadając na pytania, zauważył, że ukazał nie tylko problem funkcjonowania polskiej policji, ale i służby zdrowia, która zaniedbała leczenie 29-letniego mężczyzny.

To oczywiście nie wszyscy goście, którzy byli na Nocy Reporterów, że wymienimy choćby zdobywczynię Wiktora Arletę Bojkę, korespondentki TVP, mówiącej o sytuacji na Ukrainie.

Ludzkie historie, słabość państwa, bezduszność urzędników, świat przestępczy, ale i pokazujące jaśniejszy obraz rzeczywistości. Tematyka, po którą sięgają reporterzy jest wcale niemała. To wszystko chyba jednak oznacza, że polski reportaż, tak słabo obecny w medialnej rzeczywistości, przynajmniej jakościowo ma się dobrze.

[Fot. archiwum Toruńskiej Agendy Kulturalnej]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *