Kiedy spotykacie na roku osobę po 40., być może w Waszych głowach kłębią się setki myśli. Co ona tu robi? Dlaczego zdecydowała się na studia dzienne? Jak łączy studiowanie z innymi obowiązkami? Te i inne pytania zadałam studentom Wydziału Humanistycznego UMK, którzy maturę mają już dawno za sobą.

Na pytanie, jak to się stało, że postanowili zburzyć życiowy porządek i rozpocząć studia dzienne, usłyszałam różne odpowiedzi – chęć spełnienia marzenia z młodości albo przewartościowania swojego życia. Chęć rozwoju i poszerzenia horyzontów. Chęć wyjścia ze schematu i zdobycia konkretnej wiedzy.

Jeden z moich rozmówców postanowił nie chwalić się swoją decyzją przed bliskimi. O planie rozpoczęcia studiów powiedział zaledwie garstce osób. Część z nich była nastawiona pozytywnie, część zastanawiała się, po co studiować w tym wieku. Wszyscy natomiast byli zdziwieni. Z kolei w przypadku Anety, studentki I roku, najbliżsi zareagowali pozytywnie na jej pomysł. Przyjaciele bardzo ją dopingowali, bo wiedzieli, że zawsze marzyła o studiowaniu psychologii. Otrzymała ogromne wsparcie od męża, który zachęcał ją do zmierzenia się z tym wyzwaniem, jednak jej nastoletni syn nie mógł zrozumieć, jak człowiek, który nie musi już chodzić do szkoły, chce dobrowolnie znowu do niej iść.

Adam, również student I roku, podkreśla, że nie miał obaw przed rozpoczęciem studiów. Nie liczy się dla niego zdobycie papierka, ale zdobycie wiedzy. Nie obawiał się też, jak odnajdzie wspólny język z młodszymi kolegami. Czuję się 20 lat młodszy! – otwarcie mówi teraz.

Martwiłam się, że będę wyglądała wśród nich jak antyk – śmieje się Aneta. – a do tego codzienna konfrontacja z ich młodością i urodą w czasie mojego kryzysu wieku średniego może okazać się nieznośnie frustrująca. Myślałam także o różnicach, jakie zapewne pojawią się w zainteresowaniach, podejściu do życia, świata i ludzi, wynikających głownie z wielkości bagażu doświadczeń życiowych. Moje obawy okazały się niesłuszne. Owszem, różnimy się w niektórych kwestiach, ale znajdujemy wiele płaszczyzn porozumienia i darzymy się sympatią.

To nie było jedyną obawą Anety przed rozpoczęciem studiów. Mama kilkunastoletniego ucznia martwiła się, jak pogodzi czasowo pracę zawodową ze studiowaniem oraz czy da radę jeszcze pochłaniać tak duże ilości wiedzy. Bałam się też, czy cena za spełnianie marzeń nie okaże się dla mnie najwyższa, czy nie zniszczę sobie życia rodzinnego realnym brakiem obecności przy moich najbliższych – przyznaje. – Mój syn jest już nastolatkiem i nie wymaga opieki jak dawniej, ale na pewno potrzebuje uwagi kochającego rodzica.

Kiedy zapytałam moich rozmówców, co obecnie sprawia im największą trudność w łączeniu studiów z innymi obowiązkami, Adam przyznał, że studiowanie jest obecnie jego priorytetem. Nauczył się rezygnować z wielu rzeczy, odrzucać to, co niepotrzebne, walczyć z tzw. pożeraczami czasu. Z kolei Aneta nadal żałuje, że doba ma tylko 24 godziny. Jak mówi: Na domiar złego muszę jeszcze spać!
Stwierdza, że nie da się pogodzić pracy na cały etat, zajęć na studiach dziennych i prowadzenia domu. Nawet gdyby przyjąć, że ma się nadludzkie siły, to nie mieści się po prostu w ramach czasowych współczesnej rzeczywistości – mówi studentka. – Uczelnia, praca i rodzina funkcjonują jednocześnie i, choć byśmy stawali na głowie, nie da się upchnąć wszystkiego w godzinach od 7 do 19. To znaczy, można, ale upchnąć dosłownie, co skutkuje funkcjonowaniem na wszystkich tych obszarach na pół gwizdka, przy jednoczesnej ogromniej eksploatacji fizyczno-psychicznej. Adam ma podobny pogląd, dlatego zrezygnował z pracy w normalnym wymiarze godzin, wcześniej zabezpieczając się finansowo.

Czy studenci po czterdziestce mają jakieś rady dla osób w ich wieku, które marzą o studiowaniu? Uważam, że przed podjęciem takiej decyzji należy odpowiedzieć sobie na pytanie, na jak duże poświęcenia jestem w stanie się zdobyć – mówi Aneta. – A jeśli już na pewno wiemy, że bardzo chcemy iść tą drogą, warto mieć plan A, B i C, a czasami nawet D, bo podjęcie tej trudnej decyzji to dopiero początek przygody. Idealnie byłoby mieć całkowite wsparcie w najbliższych, nie tylko psychiczne, lecz także finansowe i logistyczne.
Albo jest motywacja, albo jej nie ma – stwierdza Adam. – Jeśli ktoś chce studiować, a nie ma motywacji, to właściwie nie chce. Usłyszałem kiedyś anegdotkę o bacy i jego psie. Turyści w górach mijają psa, który co chwilę parska i skacze. Pytają bacę, dlaczego jego zwierzę tak dziwnie się zachowuje. Na co baca: Bo widzicie, tam jest taka deska. I w tej desce jest gwóźdź, który uwiera psa. Turyści zdziwieni pytają: To dlaczego się nie przesunie? Baca na to: Najwidoczniej nie dość mocno go uwiera.