Studenci – zjawisko ciekawe. Studenci w Toruniu – zjawisko powszechne, zapewniające temu miastu i wiele miejsc pracy, i szczególny koloryt. Zjawisko przede wszystkim zbyt obszerne, żeby je opisać, nie tyle nawet w jednym tekście, co w całym ich cyklu.

Skupmy się zatem na, prawdopodobnie zbierającym wiele cech studenckiej populacji, jednostkowym przykładzie. Może on świecić przykładem, ale i być dalekim od niego. Poobserwujmy dzień pierwszego z nich. Ostrzegam, będzie zasadniczo nudny. Tak, właśnie, zasadniczo.

Dzień zaczyna około 7-ej rano. Tak wcześnie, bo nie udało mu się  lepiej ułożyć planu na dwóch kierunkach, tak żeby móc się porządnie wyspać. Zaspany więc, po śniadaniu ( jakimś cudem je sobie przygotował, mając w głowie słowa mamy o zdrowym odżywianiu) zmierza do tramwaju. No chyba, że będzie się ślimaczył, wtedy się spóźni i poczeka trochę dłużej na autobus. No dobra, nie trochę, długo. W plecaku będzie miał energetyk, żeby jakoś otworzyć oczy i zdołać nie zasnąć na porannym wykładzie. W drodze nieprzytomnym wzrokiem patrzył będzie na widok za oknem, przeklinając od czasu do czasu tego, kto układał plan. „Byle do przerwy” – zmagań z tą myślą nie ułatwia mu widok jego „ulubionego profesora”.

W przerwie obiadowej pójdzie do jakiegoś lokalu, czasami teoretycznie nie na studencką kieszeń – naleśnikarnia lub droższa pizzeria. Teoretycznie, bo studentowi powodzi się jednak całkiem dobrze – pieniążki od rodziców, z wakacyjnej pracy po znajomości za granicą. Jeszcze stypendium wpadnie. Zazwyczaj trzeba jedną z tych opcji wykreślić. W przypadku naszego bohatera – pieniążki od rodziców. Po obiedzie student już jest bardziej aktywny, bo i trzeba. Plusy do jak najwyższej oceny, do stypendium. Co któreś zajęcia są nawet ciekawe i wartościowe, więc nie przychodzi mu to aż z takim trudem. Jednak generalnie do aktywności zmusza się. Hajs się musi zgadzać. Przeżyć jakoś trzeba. Także wieczorami. Śledząc zadane teksty, bo często brak czasu na ich przeczytanie, myśli jaką taktykę odmowy pójścia wieczorem na miasto przyjąć. Bo jest zmęczony, bo jutro, co prawda dzięki Bogu już nie na 8, ale też na rano, na 9:45. Ten argument u znajomych przemawia jednak na niekorzyść studenta i wychodzi. Wróci około godziny 2 albo 3 w nocy. Bez prysznica pójdzie spać. Rano zdąży go wziąć.

Na imprezie spotka „dalekiego od przykładu”. Zazdrości mu, ale i ma mieszane uczucia co do niego. Ten do południa spał. Kiedyś trzeba odespać nocne zmagania. Dobrze, że tym razem je pamięta. Zje parę kromek chleba na śniadanie, bo kebab z powrotu z imprezy już został przetrawiony i brzuch się zaraz odezwie. W końcu student pójdzie na zajęcia, na ćwiczeniach nawet coś parę razy powie. Ku uciesze grupy i doktora. Jakiś zabawny, powtórzony tekst z kwejka akurat pasował do tematu zajęć. Obiad w Macu, zdarzy się, że ze „świecącym przykładem”. Zdrowe odżywianie z czasem i tamtemu się nudzi.

Po powrocie do pokoju obejrzy serial ze znajomymi, którzy akurat wpadli. Skończy się na trochę więcej odcinkach niż jednym. Potem zajmie się za wykop, bo kwejk już przejrzany na telefonie podczas zajęć. Dużo czasu to mu zajmie, bo co chwila okno z niebieskim kolorem w przeglądarce będzie mrugać. W końcu pójdzie spać. Ktoś powie, że po piwie albo dwóch. Tak do snu. Student umie jednak czasami zachować rozwagę i oszczędzać pieniądze. Na co? Już mniejsza z tym.

Pobieżnie obrazy wyżej wymienionych studentów będą się i może zgadzać z rzeczywistością. Obraz w sumie ciekawy i pozbawiony większych zmartwień, z którymi musi się zmagać niestudencka część społeczeństwa. Z jednej i z drugiej strony jednak smutny, bo pozbawiony ambicji zmiany czegokolwiek wokół siebie. Chociaż większość studentów dostrzeże w sobie punkty wspólne z obydwoma „przykładami”, to taki obraz jest skrzywiony. Zhejtowałbym autora przedstawiającego tak jednostronną rzeczywistość.

Własnym przykładem taki obraz studentów będzie starała się nie zwalczać, a rozjaśniać  grupa studentów tworzących „SpodKopca.pl”. Będziemy chcieli także zmienić chociaż w pewnym stopniu otaczającą nas rzeczywistość. Przedstawiając ją w sposób niejednostronny, nieschematyczny. Nie będą się w niej zawierały tylko studenckie sprawy. Póki jesteśmy młodzi, będziemy chcieli nie tylko pokazywać Toruń w sposób świeży, czasem humorystyczny, ale pragniemy go kształtować i ożywiać poprzez różnego rodzaju inicjatywy i eventy. Dlatego też wybraliśmy sobie za nazwę centralne miejsce spotkań w Toruniu – popularny Kopiec. Mamy nadzieję, że te spotkania, również za naszą sprawą, staną się jeszcze bardziej twórcze niż były do tej pory.

Będzie to dla nas zapewne skok na głęboką wodę, co ostatnio jest modne w Toruniu i stało się w pewien sposób również naszym udziałem (dla kumatych). Mamy  jednak wielką nadzieję, że nauczymy się w tej wodzie, którą dość dobrze już poznaliśmy, świetnie pływać. Przykład niżej podpisanego może o tym świadczyć. Zawożąc papiery na toruńską uczelnię i będąc wtedy po raz pierwszy w mieście Kopernika, zgubił się w nim. Wracając spod Auli na Dworzec Główny dojechał, nie wiedzieć czemu, w okolice ulicy Grudziądzkiej. Zapamiętał, że w Toruniu jest i McDonald’s i Cinema City. Teraz już wie o wiele więcej i lepiej porusza się po mieście.

Kończąc ten przydługawy wstępniak, proszę o trzymanie kciuków, żeby nasz wgląd w życie Torunia był świeży, nieschematyczny, prawdziwy, ale i wnikliwy. Nie tak jak poranne, nieprzytomne spojrzenie „przykładu” studenta.