Doprawdy piękne było to widowisko i to takie, które dowodzi, że determinacja i wytrwałość do ostatniej chwili, tworzą najpiękniejsze wspomnienia.
24 sekundy wystarczyły TLU Kala-Izolacje Toruń na zdobycie wyrównującej oraz zwycięskiej bramki w meczu unihokejowej Ekstraligi.
Widowiska, których pragniemy z miłości do sportu
Chociaż pierwsi odnotowują bramkę zawodnicy JohnnyBros Olimpia Osowa Gdańsk, torunianie odbierają to jako zachętę do boju. Od 12 minuty i 22 sekundy rozpoczyna się prawdziwa dominacja zespołu z Torunia, która trwa aż do 34 min i 35 sek. meczu.
Zawodnicy w czasie, lekko ponad 20 min notują aż 8 celnych trafień do bramki, a ich oponenci zdają się nie wiedzieć, w jaki sposób zagrozić torunianom. Choć międzyczasie odnotowane zostają kary czasowe, m.in. dla Daniela Jastrzembskiego, czy Damiana Janowicza, zespół gra jak w piekielnym transie.
Co się dzieje?!
Po przekroczeniu 40-stej minuty meczowej, coś jakby pęka, a TLU Kala-Izolacje Toruń, tracą bramkę za bramką. JohnnyBros Olimpia Osowa Gdańsk ruszają do szturmu, który nie wróży dobrze dla toruńskich hokeistów. W 59. minucie spotkania możemy mówić już o sytuacji rodem z filmów, czas się kończy, napięcie rośnie. Wtem szok! Ni stąd, ni zowąd bramka! Mamy 9:9, co dalej?! Mija raptem 14 sekund, które zwycięsko napisali wojownicy z Torunia.
Wystarczyła chwila, dzięki której to TLU Kala-Izolacje Toruń wrócili z tarczą z sobotniego boju. Co dalej? Emocji z pewnością nie zabraknie, ponieważ już 30-stego października obserwować będziemy starcie torunian z UKS Absolwent Siedlec. Powodzenia dla naszych hokeistów, liczymy na takie same, lub większe emocje, jeśli to tylko możliwe.