Film Grzegorza Jankowskiego „Polskie gówno”, według pomysłu i scenariusza Tymona Tymańskiego to śmieszno-straszny obraz polskiej muzycznej rzeczywistości. Tymon stawia pytanie – czy lepiej być niezależnym artystą żyjącym ideałami, który gra dla jednej osoby na widowni, czy lepiej zyskać pieniądze i sławę za cenę sprzedania swojej duszy komercji. W jednej z głównych ról filmu pojawia się Robert Brylewski – ojciec polskiej muzyki alternatywnej. Wraz z zespołami Kryzys, Brygada Kryzys, Izrael, Armia, Max i Kelner, Falarek, Świat Czarownic i 52um poznał wszystkie blaski i cienie bycia niezależnym na polskiej scenie muzycznej. Po seansie filmu „Polskie gówno” w ramach Tofifestu podzielił się z nami kilkoma refleksjami na ten temat.

Czym jest dla pana „polskie gówno”?

Dla mnie największym gównem jest sytuacja, że w Polsce nie potrafimy, że tak powiem, zagospodarować zdolnych ludzi. Odkąd gram muzykę poznałem całą masę utalentowanych postaci. Muzyka to niebezpieczny zawód, w którym ciężko sobie poradzić. Co roku tracimy wielu geniuszy, którzy nie potrafią funkcjonować, znaleźć sobie miejsca na scenie. Tak dzieje się nie tylko w Polsce. To jest właśnie gówno – gdy tracimy najpiękniejsze kwiaty kultury, zanim zdążą się rozwinąć. Kończą zalkoholizowane, albo z podciętymi żyłami, albo skaczą z bloków.

Szansą dla młodych artystów wydają się być talent shows. W Polskim gównie bierze w takim programie udział także zespół Jerzego Bydgoszcza – film demaskuje całą obłudę takich produkcji. Wyobrażał sobie pan kiedyś, jak przyjęto by zespół Kryzys z lat 70. w takim programie?

W ogóle nie próbowałem sobie tego wyobrażać. Wychowywałem się w zupełnie innych realiach, dla mnie toby było chyba nie do pomyślenia. Nie jestem miłośnikiem takich programów. Uważam, że to tylko moda, która przyszła z Zachodu. Ktoś takie programy w tym systemie kapitalistycznym wymyślił, by zarabiać na tym pieniądze. U nas się kupuje licencje i bezmyślnie to kopiuje.

Pod wpływem takich refleksji, których ton koresponduje z przesłaniem Polskiego gówna, można zacząć się zastanawiać – czy muzykom było lepiej teraz, czy za komuny?

Nie można tego porównywać. Od tamtego czasu zmieniło się totalnie wszystko. Takie porównania mogą prowadzić do głupich stwierdzeń typu „za komuny było lepiej”. Co nie znaczy, że tak zdecydowanie mamy mówić, że teraz jest lepiej. Każdy człowiek jest indywidualny, każdy czas jest unikalny.

Wszyscy mamy w pamięci pana słynny facebookowy wpis, który raczej nie skłania do twierdzenia, że w dzisiejszych czasach muzykom jest lepiej. Radził pan młodym wprost: „nie idźcie moim śladem”, bo kasa z muzyki nie starcza na jedzenie i papierosy…

No tak, ale ten wpis należało potraktować żartobliwie. A potraktowano go poważnie – ale to w sumie dobrze, przynajmniej ferment fajny wywołał. Nie wiem, czy gdybym był dzisiaj młody, to poszedłbym w muzykę. Na początku mojej drogi, gdy byłem młody też nie wiedziałem. Zainteresowałem się graniem, gdy miałem 15 lat. Gdy miałem 18 lat zdecydowałem, że będę muzykiem. Ale jest wiele innych pięknych zawodów. Na przykład bardzo mnie pociąga zawód pilota, i nie wiem, czy dzisiaj nie chciałbym być pilotem.

A propos Facebooka – ustawił pan sobie na profilu „zaręczony z: Stan Gudeyko”. Aż tak bardzo czuje się pan związany z postacią, którą gra w Polskim gównie? Czy to pewnego rodzaju pańskie alter ego?

Nie, po prostu bawiłem się Facebookiem (śmiech). Chciałem grać w otwarte karty na Facebooku. Żeby ludzie, którzy rozmawiają ze mną na Fejsie jako Stan Gudeyko wiedzieli, że to jestem ja. Przy okazji trochę „reklamuję” film. Nie nazwałbym tej postaci alter ego. Raczej ego 2 – jest trochę lepszy niż ja w rzeczywistości (śmiech).

Polskie gówno kończy fragment słynnego telewizyjnego wywiadu z panem, gdzie dziennikarz zadaje pytanie: Co chcecie zmienić? Zna już pan odpowiedź na to pytanie?

Nie znam nadal. To podchwytliwe pytanie. Nad odpowiedzią trzeba się mocno zastanowić, i czasem warto to utrzymywać w tajemnicy. Chyba że ma się pewność, jak ta odpowiedź brzmi. Wtedy można wyjść i krzyczeć: „Hej ludzie, to należałoby zmienić!”. Bardzo jestem ostrożny, jeśli chodzi o to, co bym chciał zmienić. Kiedy już w końcu, po tych 30 latach będę znał odpowiedź na pytanie z tego wywiadu, to na pewno ludziom o tym powiem (śmiech).

rozmawiali: Maciej Koprowicz i Piotr Grabski

[fot. fanpage filmu Polskie gówno]