Lato, wakacje, odpoczynek. Niestety, nie dla wszystkich. Okres letni to także czas na poszukiwanie zatrudnienia. Otwiera się rynek pracy sezonowej, wielkie bum! dla pracodawców i pracowników, istny wyścig szczurów. W większości przypadków wyzysk goni wyzysk. Oczywiście żadna z tego tajemnica, że w CV i listach motywacyjnych jest więcej bujdy niż prawdy. Pracodawca odpłaca się niską dniówką, twierdząc, że lepszej nie znajdziemy. Z kolei przyszły pracownik udaje profesora habilitowanego i inżyniera promów kosmicznych NASA, ze znajomością sześciu języków, które pomogą mu zdobyć posadę np. na plaży w budce z frytkami.

Istnieje wiele stron, na których umieszczane są gotowe dokumenty potrzebne podczas ubiegania się o dane stanowisko. Wystarczy wpisać swoje dane i gotowe, ale z takim wygenerowanym CV szybko pracy nie znajdziemy. Trzeba trochę urozmaicić pozycje, czymś się wyróżnić…

,,Język angielski, niemiecki – poziom zaawansowany. Rosyjski, francuski –  poziom podstawowy, lepiej się nie wychylać, bo jeszcze mnie zaskoczą i będą chcieli rozmawiać w obcym języku, zbyt ryzykowne. Odbyte kursy? Co prawda szkolenie BHP było na studiach, ale nie zaszkodzi napisać, zapełnimy miejsce na pustej kartce. Dorzućmy jeszcze szkolenie z pakietu MS Office, HTML. M-learning z zarządzania też ładnie brzmi, tego raczej nikt nie sprawdzi. Umiem przerabiać zdjęcia, w końcu te z fcb mają dużo lajków, wpiszę jeszcze kurs z Photoshopa i Corela. Prawo jazdy kategorii A, B, C, kurs internetowy na wózek widłowy i koparkę ..’’ W CV można wpisać WSZYSTKO, o ile w dalszym etapie rekrutacji, tj. podczas rozmowy będziemy potrafili dobrze tę ,,bajkę’’ sprzedać.

Najważniejsze jest DOŚWIADCZENIE. Każdy pracodawca wypytuje o tę kwestię. Wręcz wymaga, aby dwudziestolatek miał pięcioletnie doświadczenie w prowadzaniu jakiegoś biznesu. I tu pojawia się zjawisko zamkniętego koła. Chcą młodych, konkretnych ludzi z doświadczeniem i wykształceniem, OK. Ale gdzie mają je zdobyć mając lat naście? Absurd! I tu kurtyna idzie w górę, a na scenę wychodzi aktor. ,,Mając lat 14 zbierałem grzyby w lesie i sprzedawałem je w słoiku na pobliskim rynku. Kiedy była ładna pogoda, za psie grosze roznosiłem gazetki promocyjne dużych marketów. Dzięki tej pracy nauczyłem się szacunku do pieniądza. Generalnie od 16 roku życia zarabiam sam na siebie. Jestem osobą niezależną finansowo, wysiłek fizyczny nie jest mi obcy, wręcz uwielbiam porządnie się zmęczyć! W szkole średniej zdobyłem doświadczenie w szeroko pojętej sztuce kulinarnej. Ośmielę się stwierdzić, że jestem specem od kuchni marokańskiej i tureckiej, ponieważ pracowałem w kebabie. Na studiach powróciłem do gastronomii, tym razem jako barman/kelner, ponieważ prowadzę nocny tryb życia i uwielbiam wczuwać się w rolę terapeuty pijanych ludzi. Należę do osób otwartych i szybko się uczę, co pokazała praca na słuchawce. Rozbijanie obiekcji sprawiło, że czułem misję mojej pracy, każdemu klientowi dobrałem indywidualną ofertę.’’ Można by tak w nieskończoność. Ile osób, tyle historii.

Na rozmowach ze strony pracodawcy padają pytania o największą wadę, zaletę, więc znowu wymyślamy najlepszą odpowiedź: ,,Wada? Jestem pracoholikiem. Zaleta? Sumienność, punktualność, zawsze wywiązuję się ze swoich obowiązków… Dlaczego wybrał Pan akurat naszą firmę?… Wybrałem państwa firmę, ponieważ od dziecka marzyłem o interesującej pracy, pełnej wyzwań. Przede wszystkim macie najlepszą stawkę na lokalnym rynku pracy, rozwinę swoje umiejętności, które bez wątpienia przydadzą mi się w przyszłości.’’ Rozmowa dobiega końca, w końcu możemy przestać się uśmiechać…

Oczywiście, nie wszyscy są skazani na czarny scenariusz, z pewnością są i tacy, którzy mają wymarzoną pracę, zarobki i trafili na dobrego pracodawcę…  Jeżeli macie jakieś ciekawe historie związane z podbojem rynku pracy lub też  historie, które przytrafiły się Wam po jej zdobyciu, w trakcie, po zakończeniu i chcecie się nimi podzielić, piszcie do nas!

Na zakończenie dawka angielskiego humoru, Monty Python i krótki skecz ;).