Dla osób z Torunia i studiujących w naszym mieście nazwa naszego portalu jest oczywista. Spod Kopca – bo w Toruniu wszystko zaczyna się właśnie tam. Każdy wypad na miasto, większość randek, a ostatnio nawet kolegium redakcyjne naszego portalu swój początek bierze od pomnika Mikołaja Kopernika na Starym Mieście, który nosi takie pieszczotliwe miano. Taki swój „kopiec” ma każde duże miasto. Miejsce orientacyjne, które służy jako punkt odniesienia (tzw. landmark) do wskazywania drogi oraz miejsce spotkań, które każdy w mieście zna, i do którego bez trudu będzie w stanie trafić. Sprawdźmy, co pełni rolę naszego poczciwego Kopca w innych studenckich miastach Polski.

W Warszawie od lat największą popularnością cieszą się dwa podstawowe miejsca spotkań. Syrenka? Chopin? Kolumna Zygmunta? Zapewne one również są często wybierane jako punkt orientacyjny (z doświadczenia wiem, że zwłaszcza przez turystów na wycieczkach), ale sami warszawiacy zapytani o takie miejsce wskażą dość zaskakujące dla przyjezdnych obiekty.

Budynek Banku PKO na skrzyżowaniu Al. Jerozolimskich i Marszałkowskiej (adres: Marszałkowska 100/102) może wydawać się nietypowym miejscem na spotkania towarzyskie, ale w tym wypadku decyduje jakże charakterystyczny wygląd, na który zwróci uwagę chyba każdy odwiedzający stolicę. Zwany jest Rotundą z powodu okrągłego kształtu, bądź też „czapką generalską”, z racji dość oryginalnej konstrukcji dachu. Obiekt budzi od lat (dokładnie – od 1966 roku, kiedy to zakończono budowę) ogromne kontrowersje natury zarówno estetycznej – jak wiele, wiele miejsc w Warszawie! – jak i ekonomicznej. Co rusz pojawiają się propozycje zburzenia budynku i postawienia na jego miejscu czegoś bardziej efektownego i nowoczesnego. Władze miasta nie wyrażają na to zgody, podobnie zresztą jak sami mieszkańcy. Niedawno komisja Konkursu Miastoszpeciciel określiła Rotundę jako „ikonę powojennego modernizmu, budynek rozpoznawalny i mający duże znaczenie dla krajobrazu Warszawy„. Ta sama komisja uznała właściciela budynku największym Miastoszpecicielem, czyli podmiotem w najmniej estetyczny sposób korzystający z wielkoformatowej reklamy. Głównym argumentem za przyznaniem tej chwalebnej nagrody PKO BP było właśnie oklejenie Rotundy.
„Czapka generalska” warszawiakom kojarzy się jako miejsce towarzyskich spotkań, jednak w ich pamięci pozostaje również pewna smutna historia związana z tym budynkiem. 15 lutego 1979 roku miał tu miejsce wybuch gazu, w którym śmierć poniosło 49 osób, a 110 innych zostało rannych. Eksplozja zniszczyła Rotundę w 70%, ale jeszcze tego samego roku obiekt został odbudowany. Między innymi z powodu pamięci o tej tragedii warszawiacy tak zaciekle bronią tego miejsca jako ważnego punktu na mapie stolicy.

Drugie z ulubionych warszawskich miejsc spotkań doczekało się nawet dowcipnego fanpejdża na Facebooku. W opisie strony czytamy: wyjątkowe miejsce spotkań, lansu, sztuki i rozrywki, a takaże ulotkarnia i palarnia tuż przed południowym wyjśćiem z metra centrum (pisownia oryginalna). Nic dodać, nic ująć… Chodzi oczywiście o słynną Patelnię, czyli plac obok stacji warszawskiego metra Centrum, która podobnie jak Rotunda znajduje się w pobliżu skrzyżowania Alei Jerozolimskich i Marszałkowskiej. Zwany jest „nieoficjalnym warszawskim Hyde Parkiem”, i rzeczywiście coś w tym jest. Na Patelni można natknąć się na ulicznych muzyków, tancerzy, różnego rodzaju artystów, jak i ludzi, którzy mają do powiedzenia wiele mądrych, bądź nie, rzeczy. Jest to też ulubione miejsce rozmaitych happeningów, flashmobów i tym podobnych.

Z kolei mieszkańcy warszawskiej Pragi za punkt orientacyjny chętnie obierają Pomnik Kościuszkowców, czyli monument upamiętniający 1. Dywizję Piechoty im. Tadeusza Kościuszki (czyli oddział Ludowego Wojska Polskiego), która we wrześniu 1944 roku usiłowała przekroczyć Wisłę, by ruszyć na pomoc walczącym powstańcom warszawskim. Pomnik znajduje się u zbiegu ulic Wybrzeże Helskie i Okrzei. Ozdobił prawobrzeżną część Warszawy w 1985 roku, choć z tym ozdobieniem mieszkańcy Pragi pewnie mogliby polemizować… Wszystko dlatego, że pomnik przedstawiający żołnierza wyciągającego rękę w stronę ogarniętej powstaniem lewej strony Wisły budzi różne humorystyczne skojarzenia. Niektórzy zwą go „warszawiakiem łapiącym uciekający autobus”, a co bardziej złośliwi „Pięć piw proszę”. Abstrahując od wartości artystycznej, jako landmark sprawdza się znakomicie.