W ostatnim czasie w niemal równym stopniu, co nasz Kopiec, w krajobraz toruńskiej starówki wpisały się charakterystyczne różowe parasolki. I przemiłe dziewczęta, usilnie namawiające do wizyty w klubie go-go Cocomo. Ale czy to już koniec?

Przypomnijmy, Cocomo to sieć klubów ze striptizem działających w 24 miastach Polski – m.in. w Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu i Sopocie. Ostatnio jednak nie kojarzy się z przyjemną i zmysłową rozrywką. „Gazeta Wyborcza” donosiła o klientach, którzy podczas jednej nocy w klubie tracili ze swoich kont astronomiczne sumy pieniędzy. Rekordzista z Poznania dokonał jednego wieczoru 44 transakcji kartą opiewających na łączną sumę 970 tysięcy złotych. Prasowe informacje silnie uderzyły w markę.

Nie jest zaskoczeniem zatem wpis, który pojawił się wczoraj na stronie internetowej sieci, www.klubcocomo.com.

Szanowni Państwo po pięciu latach współpracy informujemy, że w dniu dzisiejszym tj. 03.09.2014 marka klubów Cocomo kończy swoją działalność

Jeśli ostatnio przechadzaliście się po starówce, pewnie dostrzegliście brak nieodłącznego elementu nocnego jej życia – czyli panien z jaskrawymi parasolami. Sam klub na Szerokiej również jest od pewnego czasu nieczynny. Czy wygląda na to, że to już koniec lokalu, który budził ogromne kontrowersje wśród torunian?

„Gazeta Wyborcza” sugeruje, że najprawdopodobniej będziemy mieli do czynienia tylko ze zmianą nazwy sieci [klik]. Zwróćmy uwagę, że we wpisie na stronie mamy informację tylko o zakończeniu działalności marki klubów, a nie samej sieci. To typowy zabieg marketingowy, stosowany w sytuacji, gdy marka kojarzy się konsumentom kiepsko. Przykładowo w Warszawie, na ulicy Foksal Cocomo przeobraził się w One Night. Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że klub ze swoimi parasolniczkami wrócą na Szeroką. Tyle że pod innym szyldem, i może z nowym kolorem parasolek?

[fot. Wojciech Leszczyński]