W związku z trwającym tygodniem bibliotek przygotowaliśmy dla was mini cykl, w którym nasi redaktorzy zaprezentują Wam swoje ulubione książki. Tegoroczne hasło brzmi: wybieram bibliotekę, zachęcamy więc Was do zapoznania się z pozycjami, których być może jeszcze nie znacie, a które mogą się okazać interesujące.

O dobrotliwym, niemal leczniczym, wpływie książki nie trzeba nikogo przekonywać. Fejsbukowe fanpage krzyczą, że oczytany człowiek jest seksowny, akcje społeczne, że literatura rozwija, itd. Ostatnimi czasy mam jednak trochę inne podejście do książek. Oczywiście, to wciąż rozrywka, ciągle rodzaj odpoczynku, nadal zdobywanie wiedzy, ale coś jeszcze. Coś więcej.

Bo książki są ostatnio dla mnie takim spotkaniem. Biorąc książkę do ręki spotykam się z autorem, jego myślami, jego poglądami i jego światem. Czuję się, jakbym siadał z takim Plichem czy Camusem przy kawie i wysłuchiwał, co mi tam mają do powiedzenia. A, że pisarz to nietypowe zderzenie erudyty i gaduły, słuchać można długo. I często.

Wybór tylko pięciu książek to trudne zadanie – to trochę tak jak z dzieleniem się na drużyny w wuefie – ktoś (w tym wypadku któraś książka) zostanie na ławce rezerwowej niedoceniona. A szkoda, bo przecież nie tylko tych pięć książek uważam za wartościowe. Poniższa lista jednak „przemówiła” do mnie szczególnie i nie wątpię, że kiedyś wrócę do nich. A robię takie rzeczy rzadko.

Iljas Churi – Jalo
Na sam początek wybrałem pozycję, która pozoru wydaje się być prostą, a wręcz banalną historią. Do jednego z libańskich więzień, trafia młody człowiek – Daniel Hobel Abjad alias Jalo. Tamteż po serii przesłuchań, zostaje zmuszony do spisania historii swojego życia. Z pozoru prosta akcja zaczyna się rozkręcać do formy szalejącej karuzeli wspomnień. I to chyba najlepsze określenie, bo razem z Jalo błądzimy w ciągle powracających reminiscencjach wojny, rodziny, pracy, ukochanej. I chyba w tym tkwi bogactwo tej pozycji – to istna góra lodowa – z początku widzimy tylko szczyt, ale im głębiej się zanurzymy, tym więcej zobaczymy. A jest czego się doszukiwać, bo to nie tylko opowieść o młodym chłopaku w więzieniu; to także opowieść o zagubieniu, wojnie domowej w Libanie, problemach pokoleniowych i religijnych, a także ostatecznie o okrucieństwie świata i miłości.

Wiesław Myśliwski – Ostatnie rozdanie
Autora powyższej pozycji nie trzeba nikomu przybliżać – to renoma sama w sobie. Wiadomo, Myśliwski rzadko pisze, ale jak już wyda to będzie chwalone. Ale chwalone zasadnie? Moim zdaniem jak najbardziej.
Główny bohater Ostatniego rozdania postanawia po wielu latach zrobić porządek z notesem, w którym przez całe swoje życie zapisywał kontakty. Z założenia trywialna czynność, poczyna sprawiać narratorowi coraz więcej trudności. I chociaż koncept brzmi bardzo podobnie jak wcześniej przytoczony Jalo, pozycje znacząco się różnią. O ile Iljas Churi nabudowuje wspomnienia u bohatera, Myśliwski je porządkuje, prowadząc do czegoś więcej. Ostatnie rozdanie to kawał dobrej literatury, w której bohater rozlicza się z życiem – to jednak staje się tylko pretekstem do głębszych rozważań nawet natury filozoficznej. Najwyższa półka – momentami ciężka i pesymistyczna, acz warta uwagi.

DSC03282

F. Scott Fitzgerald – Wielki Gatsby
Klasyk, prawda? Nie da się zaprzeczyć, że Wielki Gatsby jest jedną z bardziej rozpoznawalnych pozycji w świecie literatury, jednak dla mnie ma ono szczególne miejsce. Bo któż oprze się czarowi szalonej epoki jazzu, Nowemu Jorkowi z czasów wielkich gangów i hoolywodzkich historii w stylu „od zera do milionera”? I właśnie powieść Fitzgeralda taka jest: to doskonały dziennik tamtej epoki, pełnej przepychu, dzikiego szaleństwa i szampańskiej zabawy. Z pewnością jest to też zasługa języka – pełnego niecodziennych metafor i świeżych pomysłów; zapewne to także intrygująca historia Jaya Gatsbiego – tajemniczego milionera, który za wszelką cenę stara się odzyskać ukochaną… Dla mnie jednak to przede wszystkim to barwna historia o nadziei i dążeniu do marzeń.

Milan Kundera – Życie jest gdzie indziej
Im więcej czytam prozy Milana Kundery, tym bardziej odnoszę wrażenie, że czeski pisarz kręci się wokół wybranej gałęzi tematów (socjalizm w Czechach, seks, literatura, seks, problemy międzyludzkie, seks). Jednakże Kundera zawsze używa tych motywów w sposób tak intrygujący, że zawsze do niego wracam. W Życie jest gdzie indziej autor skupia się na wypreparowanej postaci młodego twórcy. To skrupulatne studium poety, jego przeżyć, uniesień, problemów i cierpień – wszystko to z czeską rewolucją w tle. I Milan Kundera jest tutaj Milanem Kunderą w najlepszym wydaniu. Błyskotliwym, ironicznym, życiowym, prawdziwym. I może to tylko moje wrażenie, ale to autor, z którego życiowe mądrości wynoszę walizkami.

Vladimir Nabokov – Lolita
Na sam koniec pozycja, która po swojej publikacji wywołała niejedną lawinę kontrowersji. Pamiętam, że spędziłem kiedyś dużo czasu, aby przekonać pewne osoby, że nie jest to zwykła opowieść o pedofilu. Bo jak przekonać kogoś, że historia o mężczyźnie w średnim wieku, który zakochuje się w niespełna 13 letniej dziewczynce, może być piękna? Nie da się. Lolitę trzeba przeczytać. Bo Nabokov prowadzi historię w sposób tak niebanalny i liryczny, bawi się nie tylko fabułą, ale i językiem na najwyższym poziomie. I jeśli ktoś myśli, że zdoła wyłapać wszystkie smaczki przy pierwszej lekturze, może się już zabierać za czytanie drugi raz. To powieść na tyle bogata, że starczyłoby tajemnic na kolejną część Indiany Jonesa.