Ocena redaktora

6
Fabuła
5
Obsada
8
Reżyseria
6
Muzyka

Wina, adekwatna do niej kara, wybaczenie – do takiego porządku przyzwyczaiły nas bajki, etyczne teksty i ludowe porzekadła. Niewiele ma on jednak wspólnego z rzeczywistym obrazem świata. Doskonale pokazuje to Intruz, dramat psychologiczny w reżyserii Magnusa von Horna.

John ma siedemnaście lat, gdy opuszcza zakład poprawczy. Kończąc zasądzoną karę pragnie odciąć się od wspomnień i skupić na najbliższej przyszłości. Pełen nadziei wraca więc do rodzinnego miasta, licząc na drugą szansę daną mu przez jego mieszkańców. Ci jednak nie zapomnieli popełnionych przez niego czynów. Mimo niepozornej budowy i niewinnych, niebieskich oczu chłopiec budzi w nich lęk. I odrazę, która bardzo szybko przemienia się w złość i chęć zemsty. Nienawistne spojrzenia mijanych na ulicy przechodniów, wyzwiska kolegów w szkole, niechęć rodziców – John musi zmierzyć się z następstwami swoich decyzji. W rodzinnym mieście jest teraz intruzem.

Najlepsza reżyseria, najlepszy scenariusz, najlepszy montaż – film Magnusa von Horna nie schodził z ust uczestników tegorocznego Festiwalu Filmowego w Gdyni. Zachwycano się jego formą, głośno chwalono włożoną pracę i warsztat twórcy. Pochwały te nie były bezzasadne, Intruz to dobre i ciekawe kino. Film rozwija się pomału, starannie trzymając się wyznaczonego kierunku. Scena za sceną widz odkrywa kolejne fakty dotyczące historii głównego bohatera. Choć już na wstępie wiemy, że John popełnił zbrodnię, przez większość seansu pozostają nam tylko domysły: okradł? skrzywdził? zabił? Ostateczną odpowiedź reżyser serwuje widzom w późniejszej części filmu, a robi to w sposób jasny, dobitny, niepozostawiający złudzeń. Choć w produkcji von Horna nie znajdziemy świetnych dialogów, to ich brak nie boli aż tak bardzo. W Intruzie liczą się emocje. Wyraz twarzy, zachowanie, pozawerbalne komunikaty – na tym opiera się klimat całej produkcji. Widzowie patrzą na przedstawiane wydarzenia z boku, samodzielnie analizując i oceniając zachowania bohaterów. Reżyser nie ingeruje w to, pozostawiając kamerę na odpowiedniej, neutralnej pozycji. Choć film nie zawiera retrospekcji to zrozumienie podstaw zachowania postaci oraz ich wcześniejszych losów nie stanowi problemu. To spora zaleta.
1q7zaeu1_nwicoe
[fot. fdb.pl]

Często jakość filmu ocenia się przez pryzmat zaangażowanej do niego obsady. Sławne nazwiska równają się wysokiej ocenie dzieła, znajome twarze widziane na ekranie pozytywnie nastawiają nas do całości. W filmie Intruz zamysł był jednak inny. Magnus von Horn pragnął w prosty i maksymalnie naturalny sposób ukazać problematykę produkcji. Postawił na aktorów lokalnego przemysłu filmowego, mało znanych szerszej publiczności, ale utalentowanych i pełnych potencjału. Wśród nich dominują ludzie młodzi, wcielający się w role głównych bohaterów. I choć ich praca jest poprawna, a założony cel – osiągnięty, to pod tym względem produkcja zdecydowanie nie zachwyca.

Oprócz technicznych aspektów filmu na uznanie zasługuje poruszana w nim tematyka. Twórcy stawiają pytania: Czy odbyta kara za popełnione winy daje szanse na nowy początek? Czy winnym należy się wybaczenie i druga szansa? Odpowiedzi próżno jednak szukać na ekranie. Intruz to przedstawienie dwóch stanowisk, dwóch stron konfliktu. John wierzy, że odkupił dawne winy, reszta społeczności miasta ma jednak zupełnie inne zdanie. Przez cały seans obserwujemy poczynania obu stron, coraz głębiej zanurzając się w refleksje na ten temat. Film Intruz to pouczająca lekcja o ludziach, psychologii i otaczającym świecie.

gdzie: Kino Studenckie „Niebieski Kocyk” (ACKiS Od Nowa, Gagarina 37a)
kiedy: poniedziałek, 9 listopada 2015
godzina: 19:00
bilety: 10 zł studenci/ 12 zł pozostali

[fot. filmweb.pl]