Gra w piłkę lub kapsle, wspinaczki po drzewach – to typowo chłopięce zabawy. A jak w latach 90. wolny czas spędzały dziewczęta? Okazuje się, że równie aktywnie. Z rozwianymi włosami i radosnym błyskiem w oku stanowiły przykład zdrowego i szczęśliwego dzieciństwa. Idąc śladem redakcyjnego kolegi, ja także sięgam pamięcią do najchętniej wybieranych zabaw tamtego okresu. Zapamiętaliście którąś z nich?

Skocznie przez życie, czyli klasy, guma i skakanka

Zapach kredy na mokrym chodniku, obolałe stopy i czerwone pręgi na nogach – to pierwsze skojarzenia, które nasuwają mi się gdy wspominam czasy swoich podwórkowych zabaw. Wychodząc z domu zawsze zabierałam coś ze sobą. Przeważnie była to skakanka – przyjaciółka każdej dziewczynki i wielka zmora chłopców. Jak oni nieporadnie zaplątywali się w nią, chcąc nam udowodnić, że skaczą równie dobrze co my! A sposobów na zabawę było co niemiara. Najprostsza z nich: skoki przez wirującą skakankę. Dwie osoby kręcą, reszta skacze. Żabką, na jednej nodze, krzyżakiem – im więcej kombinacji tym trudniej. I zabawa staje się znacznie przyjemniejsza. Albo popularna gra w szczura! Tą na pewno wielu pamięta. Wytypowana osoba kręci sznurkiem po ziemi, reszta przeskakuje. Kto nie zdąży – przegrywa. Czasem jednak brakowało osób do zabawy, czasem skakanka stawała się zwyczajnie nudna… W takich chwilach dziewczynki sięgały po gumę. Jaskrawo kolorowa, niezwykle wytrzymała, stanowiła świetny sposób na spędzenie wolnego czasu. W rytm rymowanek wykonywało się coraz wymyślniejsze kombinacje skoków, z każdym kolejnym etapem guma podnosiła się coraz wyżej. Najpierw kostki, potem łydki i kolana, ostatnim etapem był chyba pas. A może było coś dalej i tylko ja nie potrafiłam tego przeskoczyć? Teraz już się tego nie dowiemy. Wśród podwórkowych zabaw pojawiały się też takie, które zaczerpnęliśmy jeszcze od swoich rodziców. Przykładem tego rodzaju gry są klasy. Narysowane pola, proste zasady – idealna opcja na gorące, leniwe popołudnia.

Raz, dwa, trzy – Baba Jaga patrzy!

Oto gra dla wytrwałych. Ile razy wracało się na linie startową tego wprost nie sposób zliczyć. Oczekując na hasło do rozpoczęcia zabawy wszyscy aż przebierali ze zniecierpliwienia nogami. A potem jak najszybszy bieg i nagłe zatrzymanie, gdy tylko padły kluczowe słowa: „Baba Jaga patrzy”. Najtrudniejszym etapem gry były całkowity bezruch i czujne spojrzenie Baby Jagi. Do dziś pamiętam koleżankę, która w rolę potrafiła wczuć się jak nikt inny. Z powagą przechadzała się wśród uczestników, jak najdłużej odwlekając powrót na metę. Była cierpliwa, więc zawsze znalazł się ktoś kto nie dał rady utrzymać równowagi. Mimo to nie mieliśmy do niej żalu – zwycięstwo w takich wypadkach smakowało nadzwyczajnie słodko.

W bardzo (nie) gęsim szyku

Dwa słoniowe, jedna mała parasolka – brzmi jak tajemniczy szyfr? To po prostu nazwy zaczerpnięte z kolejnej, bardzo znanej zabawy naszego dzieciństwa. Gąski, gąski do domu! to zabawa polegająca na jak najszybszym pokonaniu dystansu między linią startową a metą, na której czeka Mama Gęś – najważniejsza osoba w zabawie. Uczestnicy przemieszczali się dziwnymi sekwencjami kroków, jakie wybierała im Mama Gęś. Słoniowy krok to nic innego jak największy krok jaki może wykonać dana osoba, parasolka zaś to dwa kroki i obrót. Małe kroki, bo i parasolka mała. Razem z kolegami i koleżankami z podwórka na miejsce do tej zabawy wybraliśmy sobie rozległy trawnik za blokiem. Porośnięty niziutką trawą ratował przed bolesnym upadkiem, ale nie krępował też ruchów. Doskonale pamiętam jak wirowaliśmy w parasolkowym i słoniowym szyku, a z balkonów spoglądały na nas rozbawione mamy. „To była duża parasolka, nie oszukuj!” – moja mama interweniowała chyba najczęściej.

Zabawy z lat 90-tych można wymieniać i wymieniać. Im dłużej nad tym myślę tym więcej wspomnień do mnie wraca. Budowanie domowego fortu, gra w chowanego w gęstym polu, dwa ognie i państwa-miasta – uśmiech na twarzy pojawia się sam. Wiele się mówi, że obecne pokolenie dużo traci ze swojego dzieciństwa. Może to i prawda, ja wolę jednak patrzeć na to z zupełnie innej perspektywy. To my dużo wygraliśmy.