Wczoraj na Motoarenie w Toruniu drużyna Get Well Toruń podejmowała lidera rozgrywek PGE Ekstraligi – Stal Gorzów. 

W wieczornym meczu na szczycie tabeli PGE Ekstraligi gospodarze pokonali ekipę Stali Gorzów 50-40 i tym samym zagwarantowali sobie udział w fazie play-off. Od samego początku torunianie kontrolowali przebieg wydarzeń na torze, o czym świadczy fakt, że goście wygrali tylko dwa biegi i to dopiero pod koniec zawodów. Fantastycznie zaprezentował się Amerykanin Greg Hancock, który zdobył komplet 15 punktów. Po raz kolejny wielką klasę na własnym torze potwierdził nasz kapitan Chris Holder. Inspiracją do jeszcze silniejszej walki z pewnością była wizyta Darcy’ego Warda, który dopingował swoich kolegów z parku maszyn, a po meczu pozował do zdjęć z fanami. Niezwykle dużo emocji dostarczyła ostatnia gonitwa wieczoru, a właściwie starcie Hancocka z Kasprzakiem. Na drugim okrążeniu popularny KK zaczepił o motocykl Grina i spowodował jego upadek. Między oboma zawodnikami doszło do słownej utarczki, w którą włączył się również jeden z mechaników Grega. Na pomeczowej konferencji Krzysztof Kasprzak tłumaczył się z całego zajścia i przepraszał lidera torunian. – Chcę przeprosić Grega, bo przecież nie chciałem w niego uderzyć specjalnie. Chris Holder mnie bardzo mocno atakował i ja zjeżdżałem w lewo, a tam zawsze jest przyczepniejszy start. Mój motocykl chwycił luźnej nawierzchni, a Greg już zjeżdżał z górki i spotkaliśmy się w złym punkcie. Jeszcze raz przepraszam i najważniejsze, że nikomu nic się nie stało. Szkoda, bo mogłem śmiało dowieźć dwa punkty – komentował sytuację Kasprzak. W osobnej rozmowie Greg Hancock powiedział nam, że Kasprzak bardzo szybko zmienia swoje zdanie i był bardzo rozbawiony tym faktem. – Jego podejście bardzo szybko się zmieniło. Kiedy rozmawialiśmy na torze powiedział mi zupełnie co innego, niż potem na sali, w obecności was wszystkich. To trochę śmieszne, bo wcześniej twierdził, że był dużo szybszy ode mnie, i że to ja mu zamknąłem drzwi, a następnie opowiada inną historię. Na szczęście nic mi się nie stało, a sędzia podjął jedyną słuszną decyzję. Tak to już jest – komentował bohater niedzielnego meczu. W powtórce wyścigu gospodarze wygrali w stosunku 4-2 i przypieczętowali zwycięstwo. Punkt bonusowy oczywiście został w Gorzowie, ale o tym wiadomo było już po pierwszym spotkaniu.

Dorobek punktowy zawodników Get Well Toruń:

Martin Vaculik (11+2), Kacper Gomólski (5+1), Chris Holder (11), Adrian Miedziński (3+2), Greg Hancock (15), Igor Kopeć-Sobczyński (0), Paweł Przedpełski (5+1).

Oto kilka pomeczowych wypowiedzi:

Robert Kościecha (trener Get Well Toruń): Cieszę się bardzo, że wygraliśmy. O punkcie bonusowym nie było nawet mowy. Wiedzieliśmy to już po starciu w Gorzowie. Zrobiliśmy wszystko, żeby to spotkanie wygrać, ja obstawiałem trochę niższy wynik, koło 46-44, ale udało się zwyciężyć dziesięcioma punktami. Cieszy to, że mamy w miarę wyrównany zespół. Kacper Gomólski radzi sobie coraz lepiej na tym torze, a jest drugą linią i ciężko w takiej sytuacji zdobywać punkty. Igor Kopeć-Sobczyński ma jeszcze trochę czasu. Postęp jest o tyle, że nawiązuje coraz częściej walkę. Drużyna z Gorzowa wygrała tylko raz w stosunku 4:2 i to nas musi radować. Od kilku meczów mamy w Toruniu prawdziwych liderów, zwłaszcza Greg Hancock jest ostatnio kapitalny. Chris Holder może zgubił kilka punktów, a zmiany Martina Vaculika, które poczynił w przerwie ewidentnie wywołują postęp. Z optymizmem patrzymy na play-offy.

Greg Hancock (Get Well Toruń): Zawsze miło jest zwyciężać, a szczególnie jak rywalizuje się z taką drużyną, jak Stal Gorzów, która dominuje przez całe rozgrywki. Czapki z głów przed nimi. Pokonanie ich w tych zawodach jest bardzo dobre dla naszej drużyny. Przed nami jeszcze długa droga, aby wycisnąć wszystko z tego potencjału, który w nas drzemie.

Stanisław Chomski (trener Stal Gorzów): Trzeba podkreślić, że nasi juniorzy byli w tym meczu lepsi. Każdy wymaga od Bartosza Zmarzlika jak najwięcej, ale to jest trudne. Jak sięgam pamięcią, to Stal Gorzów wygrała na tym torze tylko raz. Wiadomo, media, atmosfera, spotkanie kolejki, drużyna z Torunia wygląda coraz lepiej, a nasz występ przeciwko ekipie z Wrocławia oceniono negatywnie. To jest sport, to jest żużel i tutaj nie ma pewniaków. Na pewno tego meczu wszyscy się obawialiśmy. Ciśnienie było duże. Nie przyjechaliśmy do Torunia żeby się położyć, bo być może jeszcze będziemy rywalizować w fazie play-off. Trzeba było ciągnąć wynik dwoma liderami. Przyjechaliśmy tworzyć widowisko, a nie na jakieś testy. Mieliśmy do czynienia z szachami taktycznymi, ale niestety nie wszystko nam wychodziło tak jakbyśmy chcieli. Były wyścigi, kiedy udawało nam się trzymać rezultat oraz sporadyczne zwycięstwa. Wynik 50:40 nie jest najgorszy, no ale przyjeżdża się zawsze po zwycięstwo.

Niels Kristian Iversen (Stal Gorzów): W Toruniu zawsze ciężko się jeździ, szczególnie w roli drużyny przyjezdnej. Dla mnie to był jeden z najlepszych ligowych meczów na tym torze. Niestety ponieśliśmy porażkę i musimy wciąż ciężko pracować. Mamy przynajmniej punkt bonusowy.

Kolejny mecz ekipa Get Well Toruń rozegra na wyjeździe. Na torze w Poznaniu zmierzą się z Betard Spartą Wrocław. Trzymamy kciuki i życzymy powodzenia.

PGE Ekstraliga, XII kolejka (1)            PGE Ekstraliga, XII kolejka (3)

 

 

 

 

 

 

PGE Ekstraliga, XII kolejka (2)

[Fot. Kuba Łączkowski „Ambasador PGEE”]